Oskar Bachoń i Sonia | Wszystko dla zdrowia i urody, porady kulinarne Uroda i Zdrowie - serwis nie tylko dla kobiet!

Oskar Bachoń i Sonia

2 stycznia 2016, dodał: Malwina
Artykuł zewnętrzny

Przedstawiamy kolejny tekst Oskara Bachonia, który rozbawi was do łez. Oskar Bachoń i Sonia :)

Man hugging his pet dog (American Pit Bull Terrier)

– Wiesz Oskar, ja się terapeutyzuję odkąd pamiętam. Byłam już na gestalcie, ustawieniach hellingerowskich i latam do swojego terapeuty od dwóch lat. Wszystko Ci potrafię nazwać, wytłumaczyć, uzasadnić. Więc kiedy poznałam Marcina, który wydawał mi się absolutnym uosobieniem miłości mojego życia, czułam, że z pomocą mojego terapeuty mam wszelkie szanse poradzić sobie z trudami, jakie niesie ze sobą miłość idealna: z lękiem przed bliskością, brakiem akceptacji swoich brzusznych wałeczków czy traumami związanymi z rozwodem moich starych. Jednego tylko nie przewidziałam: że mogę się pomylić.

– Co? facet okazał się kobietą?

– Przestań sobie jaja robić. Bo ja myślałam, że on ma kobietę. Ciągle o niej mówił: Sonia to, Sonia tamto. Zawsze czule i z taką miłością. Sonia w jego opowieściach była towarzyszką idealną. Opowiadał, jak zawsze na niego czeka, o której by do domu nie wrócił. Jak potrzebuje dotyku i czułości. Tylko ni cholery zrozumieć nie mogłam, dlaczego Marcin chce się ze mną umawiać, jak ma tę Sonię. Nakupowałam poradników psychologicznych no i sobie wytłumaczyłam. Że on wcale tej Sonii nie kocha, tylko kocha mnie, ale ponieważ ma lęk przed bliskością, bo jego tata był chory na chorobę alkoholową, a mama miała syndrom współuzależnienia, więc Marcin tymi opowieściami tak naprawdę opowiadał mi o mnie.

– Ej, ty to jakaś masochistka jesteś? Umawiałaś się z kolesiem, by Ci o innej lasce cały czas opowiadał?

– No bo myślałam, że się w końcu ośmieli. Wiesz, zaczęłam mu opowiadać o terapii, o tym, jak współcześni mężczyźni są zagubieni, że czasem, to czego się boimy jest tym, co najbardziej pożądamy. Słowem, terapeutyzowałam go na maksa, licząc że przyjdzie któregoś dnia z kwiatami i powie, że dzięki mnie zrozumiał, kto jest dla niego ważny i że rzucił tę Sonię w cholerę.

– Długo się tak męczyliście?

– No wiesz, ciągłe nocne rozmowy przez telefon. Ja sobie myślę, co ta Sonia na to. A ten wisiał, opowiadał o swoich kłopotach i jak mu doskwiera poczucie wykluczenia. W końcu zebrał się na odwagę i mówi: “słuchaj może wpadniesz tu do mnie. Sonię poznasz. Na pewno się polubicie.”

– Chyba nie pojechałaś?

– Nie wiem, czemu to zrobiłam, ale tak. Pojechałam. Wzięłam taksówkę. W taksówce machnęłam ze trzy setki i wchodzę. Otwiera Marcin i w przedpokoju próbuje opanować skaczącego labradora. Ja już lekko wstawiona mam przygotowaną mowę, że jestem koleżanką Marcina i że dużo mi o Tobie opowiadał. Ale nikogo oprócz niego nie widzę. Mówię ci, jaja. Pies szaleje, ten próbuje coś powiedzieć, ja próbuje wejść. W końcu nie wytrzymuje i krzyczy na cały głos: Sonia, siad do cholery. NIEDOBRY PIES.






Możesz śledzić wszystkie odpowiedzi do tego wpisu poprzez kanał .

Dodaj komentarz


FORUM - bieżące dyskusje

Złomowanie auta
Też tak myślę, że dzisiaj każdy patrzy gdzie kupić coś taniej tym bardziej...
Złomowanie auta
Dziś jest takie zapotrzebowanie na tanie auta że warto je sprzedać całe, np. dla początkującego...
tworzymy opowiadanie - zabawa
.....ale ona natychmiast zaczęła szukać sobie kolejnego męża. ..
Parkiet - trudny wybór
A nie lepsze drewno bez lakieru...?