Wybór muzyki i choreografii do pierwszego tańca na weselu jest dla Pary Młodej niezwykle trudny. Często podoba się im jakaś piosenka, lecz nie potrafią jej zatańczyć. Narzeczeni nie rzadko decydują się na usługi nauczycieli tańca, tak by dopomogli oni w olśnieniu gości weselnych.
Dobrze gdy Para Młoda zna kawałek i jest z nim emocjonalnie związana. Taki wybór zdecydowanie ułatwia sprawę, bo istnieje prawdopodobieństwo że narzeczeni będą „czuć” ten utwór. Inna kwestią jest to, czy świeżo upieczone małżeństwo będzie umiało zatańczyć taki kawałek, albo czy wynajęta orkiestra podoła zadaniu odtworzenia tej piosenki.
Jeżeli jednak melodia przez nas wybrana stanowi przeszkodę taneczną nie do przeskoczenia, to nie ma się co „porywać z motyką na słońce” i lepiej w tym ważnym dniu uniknąć kompromitacji. Gdy nie mamy w sobie za grosz talentu tanecznego i słuchu, to warto zdać się na porady choreografa lub zapisać się na kurs tańca. Tam zostanie dobrana odpowiednia dla nas piosenka oraz układ taneczny dostosowany do indywidualnych umiejętności. Warto takie nauki podjąć jak najwcześniej, by w czasie pierwszych małżeńskich pląsów wypaść jak najlepiej. Jest jeszcze jeden ważny element misji pt. „pierwszy taniec”. Upewnijmy się czy kapela weselna potrafi zagrać ten kawałek. Czasami lepiej zdać się na odtwarzacz CD.
Najczęściej wybieranym z tej okazji tańcem jest walc angielski. Taniec to dostojny i niezwykle majestatyczny. Płynne i stosunkowo nieskomplikowane ruchy mogą wprawić w zachwyt obserwujących widowisko gości. Walc wiedeński jest także wytworny, lecz jest nieco bardziej dynamiczny. Dla bojących się wartkich rytmów, fachowcy proponują tańce z grupy blues i foxtrot. Niezbyt szybkie utwory z tych nurtów pozwalają na nauczenie się i wykonanie kilku ciekawych figur. Dobór takiego utworu to raczej kwestia temperamentu, bo z pewnością w wolnym tańcu nie odnajdą się osoby żywe i pełne energii. Piosenka na pierwszy taniec powinna oddawać charakter małżonków. Dla chcących jedynie odbębnić dla nich nieprzyjemny obowiązek, stworzone są „przytulańce”. Taki taniec wygląda niezbyt okazale, goście ziewają po pewnym czasie, bądź ukradkiem ulatniają się na kilka „głębszych”.
Często zdarza się, że narzeczeni nie są zgodni w kwestii doboru odpowiedniej piosenki na pierwszy taniec. Salomonowym rozwiązaniem jest prośba o opinię instruktora tańca, który udzieli nam fachowej opinii. Można również zatańczyć obie piosenki, traktując je jako jeden ciąg. Byłby to niespotykany przykład małżeńskiego porozumienia. Warto pokusić się też o coś niekonwencjonalnego. Np. na połączenie dwóch zupełnie odmiennych stylowo kawałków. Rozpoczęcie błahym przytulańcem uśpi biesiadników, by po kilkudziesięciu sekundach wejść z energetycznym układem w rytmie roc’n roll, który wprawi gości w osłupienie. Taki element zaskoczenia będzie niezapomniany dla nas jak i dla wszystkich obserwatorów tego widowiska.
Paweł Hetnał