Problem Polek: Niska akceptacja społeczna – dla stosowania środków uspokajających.
Paradoksalnie w Polsce w XXI wieku znajomi i rodzina mają więcej zrozumienia dla kobiet, które stres zajadają czy pod wpływem silnego lub długotrwałego stresu sięgają po papierosy niż dla tych, które stosują tabletki uspokajające.Wbrew logice rodziny osób, które popadają w uzależnienie od tytoniu sądzą, że palenie w stresie jest bardziej normalne i dopuszczalne niż stosowanie środków uspokajających. Nikogo też nie dziwi sięganie po alkohol po pracy, często nawet pod hasłem „że by się rozluźnić”.
Jeden drink codziennie jest traktowany jako zachowanie zupełnie niegroźne. Całkiem odmiennie podchodzimy do przyjmowania tabletek uspokajających, co wynika z badań przeprowadzonych na zlecenie dystrybutora KALMS, Firmy Axellus.Istnieje silny lęk przed stosowaniem środków uspokajających, który wynika z obawy przed brakiem akceptacji ze strony otoczenia.
Kobiety boją się posądzenia o chorobę psychiczną. Nie chcą być postrzegane jako osoby słabe, którym nie można powierzyć odpowiedzialnych funkcji. Nie jest to zgodne ze współcześnie modnym wizerunkiem kobiety – silnej, niezależnej, zaradnej.
Do czego prowadzi stres
Kobiety potrafią bardzo wiele znieść nie sięgając po żadne środki uspokajające. Często są przeświadczone, że należy „zacisnąć zęby i przetrwać”, co może doprowadzić do skrajnych stanów, których objawy to: płacz, roztrzęsienie, drażliwość, bezsenność, ściśnięty żołądek, biegunka, apatia.
Skumulowany stres powoduje, że zdarzają się niepohamowane przejawy agresji wobec dzieci i domowników (krzyczenie, klapsy), które obniżają samoocenę i wywołują poczucie winy.
A to z kolei na nowo podnosi poziom stresu.
Kumulujący się na przestrzeni wielu lat stres nazywany jest stresem przewlekłym i może prowadzić do poważnych schorzeń takich, jak wrzody żołądka i dwunastnicy, nadciśnienie, czy depresja. Często też skarży my się na silne bóle brzucha, głowy, mięśni pleców i karku. W wyniku długotrwałego narażenia na stres wzrasta ryzyko wystąpienia zawału serca.
Stres pod kontrolą?
Postawiliśmy kilka tez dotyczących stosowania leków uspokajających oraz wizyt u psychologa w sytuacji stresowej. Poniżej prezentujemy opinie w tym temacie Pani psycholog Tatiany Ostaszewskiej-Mosak – psycholog kliniczny, psychoterapeuta.
Kobiety w stresie chętniej sięgają po kolejnego papierosa czy lampkę w na niż tabletki uspokajające.
Nie ma akceptacji społecznej dla radzenia sobie ze stresem, problemami emocjonalnymi poprzez wizyty u psychologa oraz stosowanie tabletek uspokajających bez recepty. Kobiety mają stosunkowo dużo sposobów radzenia sobie w porównaniu z mężczyznami. Częściej rozmawiają, pytają, płaczą, odreagowują swoje napięcia oglądając kolejny odcinek ulubionego serialu. Nawet te wykształcone, na wysokich stanowiskach nie unikają zwykłych pogaduszek, ploteczek, czy „pocieszenia się” pudełkiem ptasiego mleczka kiedy jest to konieczne. Oczywiście na zwykłe codzienne kłopoty te i podobne metody wydają się być wystarczające. Czasem jednak wyzwania przerastają możliwości. Wtedy sposoby radzenia po winny się zmieniać. Bywa, że kobiety zaczynają korzystać z takich rozwiązań jak przejadanie się, papierosy i alkohol. Takie metody ciągle lepiej kojarzą się niż psychoterapia czy farmakologia. Nawet ta łagodna. Szybciej kojarzymy z uzależnieniem i zagrożeniem wzięcie środka uspokajającego niż wypicie po raz szósty w tym tygodniu trzech kieliszków wina zaraz po powrocie z pracy. Działanie tak zwanego „przyzwolenia społecznego” dla różnego rodzaju używek ciągle jest silniejsze niż się wydaje. Brak jest jednocześnie szerokiej akceptacji społecznej dla sięgania po łagodne środki uspokajające. Nie ma akceptacji społecznej dla radzenia sobie ze stresem, problemami emocjonalnymi poprzez wizyty u psychologa oraz stosowanie tabletek uspokajających bez recepty.
Funkcjonuje w naszym społeczeństwie kilka równie popularnych co nie prawdziwych przekonań, z którymi bardzo trudno jest walczyć i dyskutować. Jednym z nich, bardzo popularnym i oddającym ich sens, jest na przykład pogląd, że wystarczy móc spłodzić dziecko, aby tym samym mieć zdolność bycia dobrym rodzicem. Podobnie myśli się o życiu wewnętrznym czy emocjonalnym. Jeśli odczuwamy emocje (i są one nasze własne) to znaczy, że powinniśmy umieć sobie z nimi sami radzić. Tak jak byśmy już z takimi zdolnościami przychodzili na świat.
Nic bardziej błędnego! To prawda, że jak mówi nowoczesna psychologia – każdy z nas jest ekspertem we własnym świecie ale to wcale nie znaczy, że tak jak potrafimy opisać swój problem tak samo dobrze poradzimy sobie z jego rozwiązaniem. Czasem konieczne jest skorzystanie z pomocy i wiedzy specjalistów. Czasem tylko z braku wiedzy, wynika niechęć do korzystania z profesjonalnej pomocy. Po prostu nie wiemy co dana osoba (czy produkt) może nam zaoferować.
Stosowanie leków uspokajających jest związane z tajemnicą, nie przyznajemy się często nawet rodzinie.
Boimy się reakcji otoczenia i nie chcemy ujawniać swoich kłopotów. Nie możemy jasno i otwarcie przyznać się do tego, że z czymś sobie nie radzimy, że życie codzienne i jego wymagania przerastają nasze możliwości. Wolimy założyć maskę osoby silnej i zaradnej, aby uniknąć kolejnych pytań, dociekań, czy nawet litości ze strony innych ludzi. Obawa przed sięgnięciem po środki uspokajające wynika także z błędnego przekonania, że nie ma nic gorszego niż choroba psychiczna, że jest ona niebezpieczna, nieuleczalna i niszczy wszystko na czym nam zależy.
Obecnie nasze społeczeństwo często nie widzi różnicy pomiędzy brakiem zdolności czy umiejętności radzenia sobie z emocjami a faktycznymi chorobami.
Każdy problem natury psychologicznej jest od razu interpretowany jako poważne zagrożenie. Dlatego lepiej jest zachować tajemnicę i nie być narażonym na fałszywą ocenę.
Pacjenci stosujący leki uspokajające wstydzą się tego
W pracy boimy się pokazać, że stosujemy takie leki, żeby nie uznano nas za osoby niezrównoważone psychicznie. Wiele osób uważa, że stosowanie środków farmakologicznych służących ukojeniu nerwów powinno być zachowane w tajemnicy. Nie chcą o tym rozmawiać nawet z najbliższymi, nie chcą się tłumaczyć i udowadniać, że pomimo pewnych kłopotów wszystko jest z nimi w porządku. Odczuwają nie potrzebny wstyd, który powoduje narastanie dodatkowych obciążających emocji takich jak poczucie winy czy strach, że inni się dowiedzą z czym sobie nie radzimy. Co dziwne, taki wstyd nie występuje w odniesieniu do innych leków.
W pracy boimy się pokazać, że stosujemy takie leki, żeby nie uznano nas za osoby niezrównoważone psychicznie
W dzisiejszych czasach praca to przeważnie duże wyzwanie. Presja osiągania najlepszych efektów, szybkich i spektakularnych sukcesów, parcia do przodu za wszelką cenę, nie bacząc na koszty. To zobowiązuje i powoduje, że trzeba być silnym, wydajnym, czujnym i zawsze gotowym do podjęcia nowego wyzwania. W obecnej kulturze pracy nie ma miejsca na słabość, pozostawanie w tyle, na rozterki duchowe czy kłopoty emocjonalne. Każde odstępstwo od zawyżonej normy jest źle widziane i powoduje ciekawskie spojrzenia czy nie wybredne komentarze. Co prawda wszyscy mamy jakieś problemy i wszyscy nie bardzo radzimy sobie z jakimś aspektem swojego życia ale ujawnić to publicznie? Przecież to byłoby prawie jak publiczne samobójstwo! Ot, taka nasza co dzienna hipokryzja. Pozwalamy by kłopoty narastały bo lepiej je ukrywać aniżeli szybko je rozwiązać.
Po pomoc psychologa sięgamy dopiero w skrajnych sytuacjach, często dużo za późno.
Po pomoc psychologa sięgamy dopiero w skrajnych sytuacjach ponieważ nie potrafimy pomóc sobie sami. Doraźne metody na dłuższą metę nie działają, a do specjalistów nie mamy zaufania. Dla tego pomoc często przychodzi za późno. Boimy i wstydzimy się o nią poprosić. Brniemy w swoje trudności, stosując stare, nieskuteczne metody i pogrążamy się coraz bardziej. Z tych przyczyn praca nad rozwiązaniem problemu trwa znacznie dłużej i wydaje się być mniej efektywna. Często nie możemy pogodzić się z myślą, że czasem by rozwiązać problem trzeba zmienić coś co było niekiedy niefunkcjonalne, ale bardzo nam bliskie. Żyjemy bowiem nierzadko w przekonaniu, że jacy jesteśmy tacy już być musimy i nie ma na to rady. Bywa, że na końcu pojawiają się pytania – czemu nie pomogłam/pomogłem sobie wcześniej, byłoby wtedy łatwiej?!
Wiedzę na temat leków uspokajających kobiety czerpią od przyjaciółek, z czasopism, rzadziej od farmaceuty czy lekarza.
Kontakt z osobami, które doświadczyły te go co my bywa najcenniejszy. Działa wtedy efekt „nie jestem sama” i człowiekowi od razu robi się raźniej. W szczerej rozmowie z koleżanką czy znajomą wymieniane są informacje, dowiadujemy się co i w jakiej sytuacji zadziałało, czego unikać a co było nieskuteczne. Jest to dla nas znacznie bardziej wygodne i bezpieczne, bo unikamy konfrontacji z obcym człowiekiem jakim dla nas jest farmaceuta czy lekarz.
Pacjentki wstydzą się prosić o leki uspokajające w aptece
Rzeczywiście, pacjentki często wstydzą się prosić o leki uspokajające w aptece a wynika to z tego samego powodu, dla którego nie pytamy o pełną informację lekarza. Obawa przed oceną, niezrozumieniem, dodatkowym obciążającym pytaniem jest niekiedy nie do pokonania. Wolimy dalej męczyć się i mieć złudną nadzieję na cudowne samorozwiązanie się problemu niż na razić się na nieprzychylne spojrzenie lub podejrzenie, ze „coś chyba z na mi nie tak.” Niestety często są to tylko nasze wyobrażenia i wytwory naszej zmęczonej intensywnym myśleniem wyobraźni niż rzeczywiste niebezpieczeństwo. Odwlekamy moment sięgnięcia po pomoc tak długo jak się tylko da niepotrzebnie skazując się na cierpienie.
autor: Bianka Heyman