[…] zatrudniając do pisania serce, nie da się uniknąć choć cząstki siebie, czy tego, co autor nosi w sobie […] – mówi Monika A. Oleksa, autorka książek: „Ciemna strona miłości„i „Miłość w kasztanie zaklęta„. 29 września br. do księgarń trafiła najnowsza powieść Moniki A. Oleksa, pt.: „Samotność ma twoje imię„. W związku z premierą książki autorka zgodziła się odpowiedzieć na kilka pytań Redakcji, które z przyjemnością publikujemy w formie autorskiego wywiadu. Mamy nadzieję, iż zarówno nowa książka, jak również słowa autorki spotkają się z Waszym zainteresowaniem. Serdecznie polecamy!
Redakcja: Czy mogłaby Pani opowiedzieć o inspiracjach do napisania książki?
Monika A. Oleksa: Powstanie tej książki jest dla mnie samej zagadką, której jeszcze nie potrafię rozgryźć i wierzę, że sama książka i to, jak będzie odbierana przez Czytelników, odpowie mi na pytanie, dlaczego się pojawiła. Wiem, że może zabrzmi to nieco dziwnie, ale nie planowałam jej. Byłam w trakcie pisania zupełnie czegoś innego (do czego, nota bene, teraz wróciłam), i znalazłam się w okresie zastoju twórczego, gdy każde przychodzące zdanie nie spełniało moich oczekiwań i nie chciało się układać tak, jakbym tego chciała. Na pewien czas zostawiłam tamten projekt, planując , że wrócę do niego, gdy przyjdzie właściwy moment.
Pamiętam, że to była jesień. Listopad i jego melancholia wkradły się również do mojego życia, i nagle „zobaczyłam” oczami mojej wyobraźni, kobietę. Zobaczyłam scenę przy grobie, i dziwne spotkanie z mężczyzną. Napisałam coś, sama nie wiedząc, dlaczego to robię. To nie był początek książki, ani opowiadanie, tylko jakby wyjęty fragment z większej całości. Nie miałam pojęcia, co mam z tym zrobić i dlaczego właśnie takie słowa ze mnie wypłynęły. Opublikowałam ten fragment na swoim blogu (www.magialiterczarslow.blogspot.com) i zostawiłam. Po jakimś czasie „zobaczyłam” kolejną kobietę, tym razem w zupełnie innym wieku, siedzącą przy stole. I zobaczyłam ją. Samotność. Siedziała razem z tą kobietą, i poprzednio była razem z dziewczyną, którą opisałam. Kiedy podobna rzecz powtórzyła się z kolejnym fragmentem, zrozumiałam, że muszę za tym pójść i dać się tym bohaterom poprowadzić, czekając, dokąd mnie doprowadzą. I właśnie tak napisałam „Samotność…”. Idąc za nią.
Redakcja: Czy znajdziemy w Pani książce elementy autobiograficzne?
Monika A. Oleksa: Myślę, że w tej książce jest wiele ze mnie, choć nic do końca nie jest autobiografią. Piszę swoje książki sercem i emocjami. Jestem ogromną empatką, i widzę oraz czuję to, co przeżywają moi bohaterowie i z jakimi rozterkami się szarpią i zmagają. Akcja „Samotności…” rozgrywa się w miejscach, które są mi znane i które są częścią mojego codziennego życia. Jest tu mój rodzinny Lublin, bardzo mi bliski, i osiedla, które znam, i z którymi łączy się wiele wspomnień. Jest ukochany przeze mnie Nałęczów i stateczny Kazimierz z „Dwoma Księżycami”, w których spędziłam trochę czasu pisząc „Samotność…”, zaproszona tam przez pana Aleksandra Serwatkę, właściciela Hotelu i Restauracji „Dwa Księżyce”. Są „moje” Dąbki i Dom Wypoczynkowy „Maria”, gdzie powstaje większość moich książek. Ludzie związani z tymi miejscami pojawiają się na kartach mojej książki, i to są te elementy autobiograficzne – te relacje, które łączą moich bohaterów z nimi, a tak naprawdę mnie – z tymi ludźmi. Żadna z bohaterek jednak nie jest mną, choć na pewno mają moją wrażliwość i sposób odbierania świata. Trudna relacja Ewy z jej siostrą jest mi bliska; podobnie jak ta symbioza, która łączy Ewę z jej babcią. Również i w moim życiu Babcia była i jest bardzo ważna, i podobnie jak Ewa, poświęcam jej wiele swojego czasu. Myślę, że zatrudniając do pisania serce, nie da się uniknąć choć cząstki siebie, czy tego, co autor nosi w sobie.
Redakcja: Czy bohaterki Pani książki mają swoje rzeczywiste pierwowzory?
Monika A. Oleksa: Tylko babcia Ewy jest połączeniem dwóch moich ukochanych babć w jedną, wszystkie inne „narodziły” się w mojej wyobraźni.
Redakcja: Jak ocenia Pani współczesną literaturę kobiecą?
Monika A. Oleksa: Jestem bardzo wymagającym czytelnikiem i trudno sprostać moim wymaganiom, stawianym współczesnej literaturze. Z przyjemnością mogę jednak stwierdzić, że ostatnio, pomimo zalewu rynku totalną tandetą i banałem, można coraz częściej wyłowić perełki, na które warto czekać. Takim odkryciem dla mnie jest pani Joanna M. Chmielewska, pisząca językiem, w którym się po prostu zanurzam aż po szyję i delektuję jak najlepszym deserem. Cenię też panią Katarzynę Zyskowską-Ignaciak, Hannę Kowalewską, czy panią Grażynę Jeromin-Gałuszko. Uważam, że współczesna literatura kobieca wspina się na coraz wyższy poziom, a autorzy doceniają inteligencję Polek, które już dość mają polskich Bridget Jones, odgrzewanych na wiele sposobów.
Redakcja: Czy Pani zdaniem, feminizm ma rację bytu we współczesnej rzeczywistości?
Monika A. Oleksa: Czym tak naprawdę jest feminizm i co jeszcze niezależne kobiety chcą osiągnąć, skoro osiągnęłyśmy już wszystko, aby czuć się spełnionymi? Od osiemnastu lat jestem szczęśliwą żoną u boku męża, który równo ze mną dzieli obowiązki, również te, które stereotypy przypisują kobietom. Bardzo szanuję mojego męża i z jego strony dostaję to samo, wzajemny szacunek, i wolność, którą mi daje, wiedząc, co jest dla mnie ważne i starając się mi w tym pomóc. Będąc żoną, nie czuję się kobietą zniewoloną i nie mam spod czego się wyzwalać, ale rozumiem kobiety, które potrzebują więcej niezależności, i które chcą udowodnić, że w niczym nie są gorsze od mężczyzny. Mam szczęście, bo trafiłam na cudownego człowieka, z którym dzielę życie, ale wiem również, że gdyby nie ruchy kobiece i wojujące feministki, być może nie mogłabym pójść na studia, a swoje książki pisałabym pod męskim pseudonimem. I chociaż nie wszystkie postulaty dzisiejszych feministek do mnie trafiają, uważam, że feminizm nadal ma rację bytu we współczesnej rzeczywistości, szczególnie tam, gdzie kobiety naprawdę się krzywdzi.
Redakcja: Dziękujemy za rozmowę.
Informacje na temat książki:
„Samotność ma twoje imię” to fascynująca opowieść o pragnieniach ludzkiego serca, które nie chce dać się oszukać ani zignorować. Ewa, Martyna, Hanna, Janina, Danuta, Magda – kobiety w różnym wieku i z różnym bagażem życiowych doświadczeń . To co je łączy to Samotność, która niejedno ma imię. To również pachnąca domowym ciastem opowieść o codzienności, w której tęsknota za bliskością odnajduje zrozumienie, mocnej siłą przyjaźni i rodziny. Ubarwionej następującymi po sobie porami roku. To jednak przede wszystkim książka o poszukiwaniu samego siebie, i przesłanie, że nie można zamykać się na innych ludzi. Warto zrobić krok dalej i zaufać.
„Samotność jest dziś coraz trudniejsza i boryka się z nią coraz więcej osób. Dla niektórych jest to sposób na życie, dla innych przegapienie właściwego momentu na założenie rodziny, a dla dość sporej grupy osób, po prostu nieznalezienie właściwego partnera. Monika A.Oleksa, przekonuje nas swą opowieścią, że na miłość nigdy nie jest za późno, trzeba być tylko bardzo cierpliwym, wytrwałym i pilnie rozglądać się dookoła. Nie wiadomo, kiedy spotkamy człowieka, z którym zechcemy spędzić resztę życia.” [Ewa Podleśna-Ślusarczyk; www.dlalejdis.pl]
„Dawno nie czytałam tak wyjątkowej, pięknej i życiowej historii nasączonej mądrością, wrażliwością, szczerością i ciepłem uczuć. Tu każde słowo, zdanie czy wers tętni życiem i emocjami. Wielowymiarowa fabuła na przemian bawi i wzrusza. Niczym w kalejdoskopie pokazuje zróżnicowany obraz matczynej miłości, prawdziwego poświęcenia, potęgę rodzinnych więzi, siłę przyjaźni oraz dążenia do odkrycia własnej, prawdziwej tożsamości. Obok tej książki nie sposób przejść obojętnie. Polecam z całego serca!” [Krystyna Meszka; www.cyrysia.blogspot.com]