Kiedy stawiamy pierwsze kroki jako małe berbecie, najczęściej to mama asekuruje nas, pomagając rozwinąć nasz niepewny i chwiejny chód w harmonijne i wyważone ruchy. Potem już sami odkrywamy, że możemy biegać, skakać i wdrapywać się na drzewa. Kiedy wsiadamy po raz pierwszy na rower, najczęściej to tata biega za nami trzymając kij przymocowany do roweru i dając wskazówki jak sprawnie kierować, aż nabierzemy biegłości, wprawy i odwagi. Potem już sami odkrywamy, że możemy się ścigać z kolegami z podwórka i jeździć „bez trzymanki”. Kiedy przychodzimy po raz pierwszy do szkoły, nauczyciel uczy nas pisać, czytać i liczyć. Potem sami piszemy książki albo stajemy się Einsteinem.
Z czasem życie wymaga od nas przyswajania kolejnych umiejętności. Chcemy na przykład nauczyć się prowadzić samochód. Zapisujemy się więc na kurs prawa jazdy, jeździmy chwilę z „eLką” na dachu, przyswajamy kolejne lekcje, aż wreszcie siadamy dumnie za kółkiem jako kierowcy. Samodzielne próby nauki jazdy na własną rękę skończyć by się mogły tragicznie. To znów chcemy nauczyć się gotować. Prosimy więc babcię albo mamę o wskazówki, włączamy telewizor z „Gotowaniem na ekranie”, szukamy przepisów w książkach czy w internecie, albo zapisujemy się na kurs gotowania. Eksperymenty w kuchni na zbyt wczesnym etapie wtajemniczenia mogą się skończyć, powiedzmy – nieapetycznie. Gdy któregoś dnia zapragniemy z kolei nieść służbę ludzkości jako lekarze, konieczne okażą się żmudne studia pod okiem specjalistów i szokujące godziny spędzone w prosektorium.
Tak więc, w jakiejkolwiek dziedzinie chcemy poczynić postępy, warto mieć kogoś, kto przetarł już szlaki, zna drogę, poprowadzi nas i podzieli się z nami swą wiedzą, mądrością i doświadczeniem. Dzięki temu oszczędzamy czas i energię, unikamy niepotrzebnych porażek i błędów, uczymy się i doskonalimy szybciej w danej dziedzinie. Nie musimy wywarzać już otwartych drzwi. Uff…
Nauczyciel okazuje się więc zbawieniem także wtedy, gdy chcemy lepiej poznać samych siebie, znaleźć odpowiedź na pytania: „Kim jestem? Skąd pochodzę? Dokąd zmierzam? Jaki jest sens mojego życia? Co sprawia, że ten cały świat się w ogóle kręci? A Bóg?” Cóż, prędzej czy później dopadają nas te filozoficzne pytania, co zrobić. A czasem męczy nas w środku jakieś dziwne poczucie samotności, tęsknoty, bycia niezrozumianym, bezsensu i niespełnienia – to właśnie dusza zadaje wtedy te pytania takim swoim dziwnym językiem uczuć. Niestety odpowiedzi nie znajdziemy ani w Google, ani na Wikipedii, ani w największych bibliotekach świata. Paradoksalnie, prawdę o nas samych, odnaleźć możemy tylko sami w sobie. Ha ha, tylko jak?! I tu z pomocą przychodzi nauczyciel i przewodnik duchowy, który już odkrył prawdę o sobie i o Bogu, tajemnicę szczęścia i istnienia. Ale nie naucza on w zwyczajny sposób – bo i jak sprowadzić do wzoru albo zamknąć w jakimś wywodzie takie rzeczy?! Potrafi on za to tak pokierować daną osobą, dostarczyć jej takich lekcji i doświadczeń i dać jej takie narzędzia, że krok po kroku ona sama odkryje tę prawdę i Boskość w sobie. Ważne jednak, żeby po pierwsze – trafić na takiego nauczyciela, a po drugie – całkowicie mu zaufać, bo tylko wtedy z takiej współpracy będzie pożytek. Czasem lekcje mogą się wydawać bowiem abstrakcyjne i nie do przyjęcia, ale z czasem okazuje się, że były one niezbędne. Trzeba sporej ufności, wiary i odwagi, żeby nadążyć za takim prawdziwym nauczycielem duchowym. Przede wszystkim trzeba zaś bardzo pragnąć poznać Prawdę i być gotowym do zmian, do porzucenia starych, utartych toków myślenia i postępowania, oraz zaślepiających przywiązań. Nagroda jest bowiem niebanalna! Każdy, komu udało się zgłębić własną Istotę i dotrzeć do poznania Prawdy, emanuje ogromnym spokojem, nadludzką miłością, mądrością i radością. Zwycięzca taki czerpie z nieznanego przeciętnym śmiertelnikom źródła szczęśliwości, i pozostaje wiecznie wolny od wszelkich ograniczeń i cierpień, czy to wewnętrznych czy zewnętrznych. Często potrafi dokonywać czynów, które zwykli zjadacze chleba nazywają cudami, a sceptycy hipnozą. Przede wszystkim zaś roztaczają wokół siebie aurę pokoju, harmonii i miłości, mimowolnie zarażając tym pokojem, harmonią i miłością wszelkie istoty żywe w ich pobliżu. Z pewnością cenny musi być nauczyciel, który swoich uczniów doprowadza do takiego stanu.
artykuł został opracowany dla Instytutu Atma Kriya Joga; więcej o medytacji i technice Atma Kriya oraz nauczycielach w Polsce na www.atmakriya.org