Dzień Dobry
Z wielką przyjemnością i ogromną ciekawością przygotowałam kilka pytań, które odnoszą się do Pana najnowszej książki Ślepiec, ale także delikatnie zahaczają o prywatność, którą czytelnicy (a zwłaszcza kobiety) lubią odkrywać. Będę ogromnie wdzięczna za wpuszczenie nas do swojego świata…
[Redakcja] Ślepiec i okulofilia to zdecydowanie antonimy. Przewrotność tytułu to jednak nie jedyna prowokacyjna niespodzianka, którą otrzymuje czytelnik. Może uchyli Pan rąbka tajemnicy warsztatu pisarskiego i zdradzi, jak funkcjonuje Pana wyobraźnia: wymyśla schemat i oblepia wątkami, czy może kształtuje się i zmienia wraz z rozwojem pisanej opowieści?
[Max Czornyj] Każdy schemat jest zabójczy dla emocji, a dla mnie emocje są najważniejsze. Strach, ulga, niepewność… Nawet, jeżeli przed pisaniem nakreślam luźną rozpiskę fabuły, pozwalam się nieść kolejnym scenom. W pisaniu istotna jest spontaniczność. Dzięki temu można wytworzyć niemal intymną wieź z czytelnikiem. Zaskakiwać go i nie być przy tym sztucznym. Chodzi o to, by bohaterowie i sceny zaskakiwali mnie dokładnie w ten sam sposób, jak to zrobią właśnie z czytelnikiem.
[Redakcja] Określają Pana mianem pisarza ekscentrycznego. Czy zgadza się Pan z taką charakterologią, czy może to także kazuistyka i jedynie wizerunek medialny?
[Max Czornyj] Wszystko jest kwestią perspektywy. Dla mnie nie ma niczego ekscentrycznego w kontemplowaniu osób, które przed nami odbijały się w zabytkowym lustrze. A dla Pani?
[Redakcja] Dzień pracy pisarza czy jedynie hobby prawnika, który pisze w przerwach prawdziwej codzienności. Jak Max Czornyj tworzy bestsellery i jak długo musimy czekać na kolejny?
[Max Czornyj] Popularny adwokat musi rocznie sporządzić kilkanaście lub kilkadziesiąt skarg kasacyjnych. Dlaczego popularny autor miałby nie napisać tylu książek? Często ich objętość jest porównywalna, a materia fabularna bywa znacznie łatwiejsza do uchwycenia. Punktów stycznych jest jednak więcej. Podobnie jak skarga kasacyjna czeka miesiącami na rozpatrzenie, tak książka czeka miesiącami na publikację. Filia ma jednak bardzo sprawne biuro podawcze.
[Redakcja] Nikt nie lubi porównań i zbieżności, ale one zawsze nasuwają się same. W Ślepcu pojawia się Langer oraz Orest, dla mnie dwa bardzo znaczące miana, same w sobie rodzące skojarzenia. Czy taki zabieg lub zbieg okoliczności to kolejna zabawa z czytelnikiem, specjalne zapożyczenia, czy tylko zupełny przypadek?
[Max Czornyj] Niestety mnie nie kojarzą się z nikim konkretnym. Ale zapewne nie są też zbiegiem okoliczności. Imiona, nazwiska, sceny, wszystko jest substancją przefiltrowaną przez filtr mojego umysłu. Bodźcami wyżętymi na karty książek.
[Redakcja] Deszczowy pies, fantastyczna metafora i jednocześnie znacząca wizualizacja portretu psychologicznego głównej bohaterki Ślepca. Nie mogę jedynie odkryć, dlaczego właśnie pies, a nie na przykład kot, staje się cieniem i animizacją. Przychodzi mi do głowy mnóstwo skojarzeń, parafrazuję aforyzmy i sentencje, nucę smuteczki nad rzeczką, ale i tak, ten deszczowy pies za mną chodzi… Skąd właśnie takie porównanie?
[Max Czornyj] Właśnie dlatego, że ten pies będzie chodził. Będzie się uparcie snuł. Marszczył pysk i łapał trop. Nie wybierałem, czym będzie emanacja smutku Langer. Deszczowy pies najpierw miał być rzeczywistym, przygarniętym kundlem. Dopiero potem stał się nierealny. A w końcu zrozumiałem, że Langer dostrzega go w określonych chwilach. To było jak objawienie psychoterapeuty. Zdiagnozowałem własną bohaterkę.
[Redakcja] Kobiety często zwracają uwagę na detale, moją uwagę przyciągnęła też kołyska newtona, którą do fabuły wnosi młody profiler. Czy takie zabawki Pan także kolekcjonuje na biurku?
[Max Czornyj] Kołyska newtona za bardzo by mnie rozpraszała. Orest Rembert drażni mnie tak samo, jak Lizę. Na biurku mam za to zegar roczny, którego wahadło bezgłośnie obraca się raz w jedną, raz w drugą stronę. I podobnie jak wspomniane lustro, które odbijało twarze setek zmarłych, tak zegar odmierzał czas całym pokoleniom. I odmierza go mnie.
[Redakcja] Do każdego rodzaju sera pleśniowego pasuje odpowiednie wino. Pan jest koneserem smaków. Jaki zatem trunek gronowy poleciłby Pan czytelnikom swoich kryminałów, okrzykniętych już swoistym czornyjowskim gatunkiem literackim?
[Max Czornyj] Domowy. Własnego wyrobu. Eksperymentalny. W Polsce z roku na rok polepsza się klimat dla wykwintnych upraw. Degustacja wina wytworzonego własnymi rękami zapewnia atawistyczne emocje. Takie same, jak strach przed zabójcą ukrytym pod łóżkiem.
[Redakcja] Każdy z nas ma większe i mniejsze marzenia. Czy zechce nam Pan zdradzić swoje?
[Max Czornyj] Zamiast marzeń lepiej jest stawiać sobie cele. A cel numer jeden to nigdy nie zdradzać marzeń, nim się spełnią.
Pięknie dziękuję za udzielenie odpowiedzi i rozmowę prowadzoną na warunkach nowoczesnego świata. Nie ukrywam, że czekam na kolejne książki, które u mnie wędrują na najwyższą półkę.
[Max Czornyj] To ja dziękuję. I kłaniam się.
Rozmowę przeprowadziła: Marta Dudzińska
Fot. Bartosz Pussak
MAX CZORNYJ: Ślepiec
Cudze oczy patrzą na was.
Zawsze.
Ona ma takie piękne oczy. Muszę je mieć…
Nowy kryminał autora, który w ciągu jednego tylko roku podbił wszystkie listy bestsellerów!
W pustym mieszkaniu w jednym z gdańskich bloków zostaje znalezione makabrycznie okaleczone ciało mężczyzny. Sprawa zostaje przydzielona komisarz Lizie Langer, która musi zmierzyć się także z własnymi problemami z przeszłości.
Do zespołu śledczych dołącza Orest Rembert – młody profiler, który zdaje się bardziej zafascynowany tworzeniem portretu psychologicznego komisarz niż zabójcy. Langer i Rembert tworzą szczególny duet, razem stawiając czoła seryjnemu mordercy.
Sprawa jednak stanęła w martwym punkcie do momentu, kiedy morderca znowu daje o sobie znać. Po raz kolejny ze szczególnym okrucieństwem upodobał sobie oczy swojej ofiary. Kim jest mężczyzna nazywający siebie Ślepcem? Kto będzie kolejną ofiarą?
Bestialstwo zbrodni i presja opinii publicznej napędzają akcję do zawrotnego tempa, a Czornyj po raz kolejny udowadnia, że nie zdobył list bestsellerów przez przypadek.
Wydawnictwo: Filia
Recenzja książki: TUTAJ