Magiczna zagadka
P.D. Baccalario, A. Gatti
„Kiedy odrzuci się wszystko, co niemożliwe,
to, co pozostanie, jakkolwiek byłoby nieprawdopodobne,
musi być prawdą.”
to, co pozostanie, jakkolwiek byłoby nieprawdopodobne,
musi być prawdą.”
Po raz kolejny spotykamy niezwykłych, a zarazem sympatycznych mieszkańców Zaułka Woltera, czyli nieco zaniedbanej paryskiej kamienicy, której lokatorzy, a zarazem zapaleni miłośnicy opowieści o detektywie Kingu Ellertonie, założyli swój oryginalny Klub Detektywów, nadal pozostający bez oficjalnej nazwy (chociaż mnie bardzo przypadła do gustu propozycja: „Spadkobiercy Darbona”, jakby bowiem nie patrzeć, to jego mieszkanie jest miejscem spotkań lokatorskiej konspiracji, chociaż wchodzić trzeba do niego przez kominek, co wiecznie wywołuje u mnie miłe rozciągnięcie ust w szczerym uśmiechu). I chociaż cała (już teraz ośmioosobowa) grupa detektywów-amatorów wyróżnia się cechami szczególnymi, najbardziej oryginalną i cenną parą oczu i uszu jest Nikola i Simon Gaillardowie, którzy w końcu nadali bieg wydarzeniom słynnego śledztwa dotyczącego kieliszka z trucizną, a i teraz wcale nie stali się mniej ciekawi i spostrzegawczy.
Tym razem jednak detektywi rozwiązują zagadkę hotelu Etoile i nieudanej próby morderstwa niezwykle znanego Maga Offenbacha, porzucając niestety sprawę pulchnego i niezbyt lubianego kota o imieniu Pierniczek. Zamach na iluzjonistę sam w sobie już budzić może zdziwienie, gdyż do zamachu doszło późną nocą, a okaleczenia dokonano przy pomocy dużego alabastrowego wazonu, który był wyposażeniem hotelu. Więc gdzie tu premedytacja? A to wszakże dopiero początek wszystkich zawiłości tej magicznej intrygi. O tym jak trudna zagadka czeka na naszych detektywów niech świadczy chociażby fakt, że zaczynają wierzyć w słowa rumianej i nieco zbyt pulchnej wróżki Otylii, która na łamach poczytnego pisma dla gospodyń domowych dowodzi, że duchy zupełnie nie zgadzają się z kierunkiem prowadzonego śledztwa, a do tego przeszłość odkrywa historię pewnej nieszczęśliwej miłości…
Tym razem jednak detektywi rozwiązują zagadkę hotelu Etoile i nieudanej próby morderstwa niezwykle znanego Maga Offenbacha, porzucając niestety sprawę pulchnego i niezbyt lubianego kota o imieniu Pierniczek. Zamach na iluzjonistę sam w sobie już budzić może zdziwienie, gdyż do zamachu doszło późną nocą, a okaleczenia dokonano przy pomocy dużego alabastrowego wazonu, który był wyposażeniem hotelu. Więc gdzie tu premedytacja? A to wszakże dopiero początek wszystkich zawiłości tej magicznej intrygi. O tym jak trudna zagadka czeka na naszych detektywów niech świadczy chociażby fakt, że zaczynają wierzyć w słowa rumianej i nieco zbyt pulchnej wróżki Otylii, która na łamach poczytnego pisma dla gospodyń domowych dowodzi, że duchy zupełnie nie zgadzają się z kierunkiem prowadzonego śledztwa, a do tego przeszłość odkrywa historię pewnej nieszczęśliwej miłości…
Warto więc zagłębić się w tę niezwykłą przygodę, by odkryć jaki to niezwykły trik, umyka detektywom i policyjnemu dochodzeniu oraz jak w tym wszystkim znalazło się miejsce na pomyłkę w pralni, zupę rybną po marsylsku, wermut z korzeniem goryczki, fenomenalny komiks znaleziony w pewnym antykwariacie czy kolorowe zabytkowe klocki ustawione na mapie Paryża.
Książka, podobnie jak jej poprzedniczka urzeka sprawnym i lekkim językiem, sympatycznym klimatem, ciepłym humorem i ciekawą intrygą, która charakteryzuje błyskotliwym umysł i wyobraźnię autorów. Wspomnę też o niezwykłych ilustracjach, które jako czarno-białe ryciny kreślone mistrzowską kreską nieustannie mnie zachwycają (i budzą pewną delikatną zazdrość, sama bowiem nie mam za grosz talentu). Książkę czyta się jednym tchem, przygoda rozwija się błyskawicznie, a zagadka staje się coraz bardziej tajemnicza i magiczna. Nieodmiennie czuję się oczarowana klimatem młodzieżowych powieści detektywistycznych, jednak tutaj mamy do czynienia z ową słodką sympatią i humorystyczną nutą pobłażliwości, która moim zdaniem jest po prostu genialna. Gdy dołożymy do tego ciepłą dziwaczność i delikatną egocentryczność bohaterów, z których każdy na swój sposób jest sympatyczną indywidualnością, otrzymujemy mieszankę wyjątkowości idealnej. I chociaż książka kierowana jest do młodzieży, zapewniam, że niejeden dorosły czytelnik, z ogromną przyjemnością spędzi wieczór z mieszkańcami zaułka Woltera, śledząc ich pełne humoru dyskusje, tok rozumowania i wreszcie podążając ich śladami, aż do rozsupłania grubego węzła niewiadomych. Wszystko to sprawia, że lektura jest tak kusząca, jak niebiańska szarlotka lub tarta z jagodami w wykonaniu pani Jaśminy.
Polecam bardzo serdecznie, gdyż szeroki uśmiech i fantastyczna rozrywka na zimny, zimowy wieczór są potrzebne tak bardzo jak kubek gorącej czekolady. A ta książka podobnie jak naleśnikarnia Petit Canard serwuje tylko słodkie przyjemności.
Książka, podobnie jak jej poprzedniczka urzeka sprawnym i lekkim językiem, sympatycznym klimatem, ciepłym humorem i ciekawą intrygą, która charakteryzuje błyskotliwym umysł i wyobraźnię autorów. Wspomnę też o niezwykłych ilustracjach, które jako czarno-białe ryciny kreślone mistrzowską kreską nieustannie mnie zachwycają (i budzą pewną delikatną zazdrość, sama bowiem nie mam za grosz talentu). Książkę czyta się jednym tchem, przygoda rozwija się błyskawicznie, a zagadka staje się coraz bardziej tajemnicza i magiczna. Nieodmiennie czuję się oczarowana klimatem młodzieżowych powieści detektywistycznych, jednak tutaj mamy do czynienia z ową słodką sympatią i humorystyczną nutą pobłażliwości, która moim zdaniem jest po prostu genialna. Gdy dołożymy do tego ciepłą dziwaczność i delikatną egocentryczność bohaterów, z których każdy na swój sposób jest sympatyczną indywidualnością, otrzymujemy mieszankę wyjątkowości idealnej. I chociaż książka kierowana jest do młodzieży, zapewniam, że niejeden dorosły czytelnik, z ogromną przyjemnością spędzi wieczór z mieszkańcami zaułka Woltera, śledząc ich pełne humoru dyskusje, tok rozumowania i wreszcie podążając ich śladami, aż do rozsupłania grubego węzła niewiadomych. Wszystko to sprawia, że lektura jest tak kusząca, jak niebiańska szarlotka lub tarta z jagodami w wykonaniu pani Jaśminy.
Polecam bardzo serdecznie, gdyż szeroki uśmiech i fantastyczna rozrywka na zimny, zimowy wieczór są potrzebne tak bardzo jak kubek gorącej czekolady. A ta książka podobnie jak naleśnikarnia Petit Canard serwuje tylko słodkie przyjemności.
Marta D.
Książkę poleca Wydawnictwo Zielona Sowa, do kupienia tutaj:
http://www.zielonasowa.pl/ksiazki/zapowiedzi/Magiczna_zagadka/
Polecamy też stronę: www.natropiesensacji.pl
Serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Zielona Sowa za udostępnienie egzemplarza promocyjnego
Redakcja