EvoLuderm Paris Lait Corps Hydratant- lekki jak jogurt nawilżacz do skóry
Niestety na nic zdały się próby poszukiwania w internecie opisu działania produktu w internecie, cóż francuskojęzyczne etykiety są dla mnie dość enigmatyczne więc postanowiłam na podstawie moich osobistych odczuć w trakcie stosowania tego kosmetyku sformułować treść etykiety. Czyli innymi słowy zwyczajnie w świecie opowiedzieć wam o rzeczywistych właściwościach kosmetyku z którymi przyszło mi się zatchnąć.
Tworząc własną „etykietę” zakładałam, że:
-Kosmetyk swoją jakością przypomina znane nam marki takie jak nasza polska Farmona lub Ziaja
– Brałam pod uwagę fakt, że to kosmetyk wyprodukowany w Francji więc moje doświadczenia z kosmetykami po taniości, które przysyłała mi ciocia mieszkająca w Francji
– brałam tez pod uwagę krążące w sieci krótkie notki na temat kosmetyków tej marki sugerujące brak zawartości w składzie parabenów.
Zacznę od opakowania. Dość duża butelka o pojemności 500 ml. Pękate opakowanie bez dozownika ani pompki wytworzone z dość grubego plastiku. Niezbyt poręczne. Trudno wydobyć kosmetyk z butelki, łatwo wylać zbyt dużą ilość. Rzucająca się w oczy dość przyjemnie zaprojektowana etykieta nie zaopatrzona polskim opisem- Biorąc pod uwagę, że marka wkracza na polski rynek kosmetyków warto poświęcić odrobinę czasu na przetłumaczenie etykiety i naniesienie jej na opakowanie za pomocą naklejki – to nie jest kosztowny zabieg więc warto o tym pomyśleć. Znacznie ułatwi wybór.
Na powyższym zdjęciu możecie zobaczyć pełny skład kosmetyku. Co mi się nie podoba – mi laikowi w kwestii rozszyfrowywania składów kosmetyków: parafina, Hydrogenated Castrol Oil- te dwa składniki kojarzą mi się z smarowaniem maszyn a nie ludzkiej skóry- cóż takie składniki to normalka w świecie taniej kosmetyki. Nie podobają mi się również cyferkowe szyfry- nie trzeba być geniuszem by wiedzieć, że to nic dobrego.
Opakowanie zawiera krótką polską notkę na temat kosmetyku, którą widzicie poniżej. Jak dla mnie to trochę za mało by wysnuć wnioski buszując po sklepach.
Co do właściwości i konsystencji. Zadowala mnie fakt, że nie jest to kolejny kosmetyk pozostawiający tłusty film na skórze. Nie byłam nigdy miłośniczką wolno wchłaniających się kosmetyków zwłaszcza latem. Nie lubię kiedy moja skóra jest pokryta czymś tłustym i lepkim- latem to lep na muszki i inne fruwające stworzenia oraz kurz pył, czyli wszystko to przez co przedzieramy się każdego dnia. Mleczko ma lekką konsystencję ciut gęstszą niż maślanka, przyjemnie rozprowadza się po skórze. Jest bardzo wydajne- tu zasługa konsystencji, coś co łatwo rozprowadzić po skórze i nie ma tłustej konsystencji zawsze jest wydajniejsze od bogatego balsamu który należy wmasowywać dobre 10 minut w skórę.Należę do leniwej części społeczeństwa nie lubię z pasją wmasowywać w swoje ciało kosmetyku i tracić czas który mogła bym poświecić chociażby na grę w pingponga online- o ile taki istnieje. Jeśli tak to chętnie przyjmę challenge jakiegoś azjatyckiego mistrza! I aby zwiększyć swoje szansę wyślę mu w prezencie gęsty balsam do ciała o tłustej konsystencji by przykleił się do klawiatury.
Dobra wracając do tematu. Mamy za sobą już konsystencję i stopień wchłanialności więc pora na stopień nawilżenia. Określiła bym go mianem delikatnego powierzchownego nawilżenia. Kosmetyk przeznaczyła bym dla osób o skórze normalnej. Nawilżenie nie usatysfakcjonuje posiadaczek przesuszonej skóry. Po aplikacji skóra nie jest nieprzyjemnie ściągnięta uczucie komfortu utrzymuje się jak dla mnie długo. Przez cały dzień nie miałam wrażenia że przy zginaniu kolan drze mi się skóra.
Pewnie ciekawi was czy mnie podrażnił co? Już przyzwyczaiłam was do marudzenia na podrażnienia świąd pieczenie czy nawet opuchliznę. Ale tym razem muszę was zasmucić nie cierpiałam. Ogólnie rzecz biorąc strefą najbardziej wrażliwą w moim przypadku jest twarz i skóra głowy. Jedyne środki które podrażniały moje ciało to proszki do prania i czasem żele pod prysznic. Z balsamopodobnymi kosmetykami nie miałam problemów.
Na uwagę zasługuje jeszcze jedna informacja. W trakcie stosowania nie używałam żeli pod prysznic z SLS więc moja skóra po samej kąpieli nie była wysuszona. Gdy tak dla rozrywki zabrałam się za żel Palmolive z czarną orchideą skóra wymagała silniejszego nawilżenia i wtedy mleczko było nie wystarczającym środkiem nawilżającym.
Plusy:
Nie pozostawia tłustego filmu na skórze
Jest wydajne
Szybko się wchłania
Nie podrażniło mnie
Pojemność opakowania i umiarkowana cena 24,12 zł za 500 ml
Minusy:
Nie nadaje się dla posiadaczek suchej skóry- to jednak za mało.
Jeśli twój żel pod prysznic zawiera SLS twoja skóra zawoła więcej mleczka.
Nieporęczna butelka
Brak aplikatora
Dostępność – Wyłącznie zakup za pośrednictwem internetu
Dostępny: http://sklep.urodaizdrowie.pl/kosmetyki-do-pielegnacji-naturalne/kremy-i-balsamy?product_id=470
Klaudia – Kosmetyczny raj dla pasjonatek pachnących słoiczków i kolorowych puzderek. Wspólnie wybierzmy się w podróż poprzez pachnący i kolorowy świat kosmetyków w poszukiwaniu Kosmetycznego Remedium
Prowadzi bloga: http://kosmetyczneremedium.blogspot.com/