Kontrowersje wokół paraolimpiady

11 września 2012, dodał: li_lia
Artykuł zewnętrzny

Londyńczycy pożegnali zawodników, którzy zaprezentowali sportowego ducha walki podczas tegorocznej Paraolimpiady. Nie ucichły jednak słowa krytyki skierowane do polskiej stacji telewizyjnej, do osób odpowiedzialnych za promocję wydarzenia. Wśród komentarzy oceniających otoczkę igrzysk pojawiły się również wypowiedzi znanego publicysty i polityka, prowadzącego za pomocą mediów spór dotyczący istoty sportowej uroczystości.  Czy warto było oglądać ,,zboczeńców i inwalidów” i kogo w sądzie spotka Janusz Korwin-Mikke?


Niepełnosprawni reprezentanci naszego kraju przybyli do Polski z tarczą, nie na niej, a dokładniej z 36 medalami. W porównaniu z ich ,,zdrowymi” kolegami wynik ten jest nie tylko sukcesem, ale również powodem do dumy oraz do tego, by stanąć ramię w ramię z bohaterami wydarzenia i nie oczekiwać na pochwale peany i laurowe wieńce tylko na wyjaśnienia. Prawo do transmitowania igrzysk posiadała wyłącznie niekomercyjna telewizja, której przedstawiciele doszli do wniosku, iż Paraolimpiada nie jest opłacalnym przedsięwzięciem i co najważniejsze tak efektownym i spektakularnym, jak zmagania sprawnych umysłowo i fizycznie zawodników. Do powyższych argumentów doszła jeszcze kwestia estetyki. Odpowiedź na pytanie czy znajdzie się wystarczająca liczba widzów, którzy zechcą oglądać rywalizację ułomnych ludzi wydała się również prosta.

Swoje trzy grosze dorzucił Janusz Korwin-Mikke, publikując na blogu kontrowersyjny wpis, w którym paraolimpijczyków przyrównał do zboczeńców, idiotów oraz morderców. Nie trzeba było długo czekać, by kij wbity w mrowisko wywołał skandal, w wyniku którego znane twarze podzieliły się na dwa obozy- przeciwników i zwolenników opinii publicysty. Kto na tym skorzystał?

Sportowy turniej w Wielkiej Brytanii spotkał się z ogromnym entuzjazmem ze strony królewskiej rodziny oraz poddanych Elżbiety II. Dostępne w przystępnej cenie bilety dały możliwość kibicowania ulubieńcom publiki oraz zawodnikom, którzy przełamywali liczne bariery. Głównym przeciwnikiem w pełni zdrowego sportowca jest przede wszystkim jego ciało, wyznaczające granice możliwości człowieka. Konkurenci, z którymi rywalizuje się o miejsce na podium stanowią ogromną motywację, prawie tak silną jak skandujący imię zawodnika fani, którzy śledzą jego poczynania z trybun. Niepełnosprawni zawodnicy muszą  dodatkowo zmagać się z naturą i losem, dzięki którym zostali wyposażeni w protezy, wózki i inne techniczne rozwiązania, dające im możliwość (albo przynajmniej namiastkę) normalnego funkcjonowania.

Paraolimpiada nie jest charytatywnym spotkaniem, zabawą ułomnych, którzy liczą na koncert wymuszonych wzruszeń i współczucia. To zmagania przepełnione krwią, potem i łzami- wzruszenia i porażki. Dla nikogo nie przewidziano taryfy ulgowej. Brak ręki, nogi, niezbyt sprawny umysł nie są powodem do lżejszego traktowania, do tego, by ustąpić takiej osobie miejsca, albo wręczyć nagrodę pocieszenia.

Stwierdzenie celebryty polskiej sceny politycznej, iż ludzie nie powinni oglądać brzydkich inwalidów tylko dobrze zbudowanych, inteligentnych zawodników, którzy o własnych siłach dobiegną do mety, przepłyną wyznaczony dystans, dzielnie w dłoniach będą dzierżyć białą broń w szermierskim pojedynku, cofa nas do czasów starożytnych, kiedy to Spartanie eliminowali słabe jednostki,  wykluczali je ze społeczeństwa, skazując ułomnych na brutalną śmierć. Paraolimpiada nie została zorganizowana ku pokrzepieniu niepełnosprawnych serc. To nie jest wydarzenie mające na celu zjednoczenie podobnych sobie, niepełnowartościowych istot, karmiących się nadzieją, że kalectwo jest zaledwie przejściowym stanem.

Wśród paraolimpijczyków znaleźli się sportowcy, którzy zapragnęli rzucić rękawicę zdrowym przeciwnikom. Najpopularniejszym z nich jest Oscar Pistorius. Czy uda mu się przekonać osoby odpowiedzialne za organizację tradycyjnych igrzysk? Z jednej strony propozycja reprezentanta RPA w biegach, wielokrotnego złotego medalisty wydać się może nieuczciwa. I nie chodzi tu tylko o to, że identyczne szanse dostaną poruszający się o własnych nogach i on, poruszający się na protezach z włókna węglowego, co rzekomo stawia Oscara na gorszej pozycji. Bowiem techniczne rozwiązanie z którego korzysta sportowiec może dawać mu przewagę nad przeciwnikami.  Powyższa kwestia trafiła na wokandę procesu sądowego w 2008r. i pomimo korzystnego dla Pistoriusa werdyktu nie mógł on wziąć wówczas udziału w Olimpiadzie w Pekinie.

Za paraolimpijczykami nie stoją potężni sponsorzy, pieniężne nagrody nie osiągają kwot, które otrzymują zdrowi zawodnicy. Nie wystarczy być pierwszym na mecie, by sięgnąć po złoto, w grę bowiem wchodzą specjalne ,,przeliczniki niepełnosprawności”. Publiczna telewizja, ograniczając się do wzmianek dotyczących wyników poszczególnych konkurencji podczas emisji programów informacyjnych, zawiodła nie tylko nas widzów, ale również samych zawodników. Polityk-skandalista spotka się w sądzie z rysownikiem, którego obrazek, będący ciętą ripostą i zarazem podsumowaniem toku myślenia szefa KNP, obraził swoją dosadnością. My, zwykli obywatele, stojący pośrodku bezsensownego sporu, możemy pękać z dumy, hamując łzy wzruszenia, gdy zmęczeni zawodnicy odbierają kolorowe medale, a z głośników przed ,,Mazurkiem Dąbrowskiego” padają słowa, mające uczcić zwycięzców: ,,Prosimy o wstanie z miejsc, wszystkich, którzy są w stanie”.