Moment, kiedy pociecha wyfruwa z gniazda, bywa trudny, zwłaszcza dla matek. Jak przejść przez ten (konieczny przecież) etap i nie popaść w przygnębienie?
Niezawodnej recepty nie ma, bo smutek i uczucie pustki w takiej sytuacji są normalne. Nagle w domu robi się ciszej, luźniej i spokojniej, a nas dopada samotność. Warto jednak ocenić taki stan rzeczy z innej perspektywy i poszukać jasnych stron.
Po pierwsze wyprowadzka dziecka nie jest równoznaczna z zerwaniem z nim kontaktu. Nadal możecie umawiać się na wspólny obiad, wyskakiwać na zakupy i plotkować, a odpadną kłopoty z domowym podziałem obowiązków, skończą się sprzeczki o skarpety zostawione na środku pokoju i zbyt głośno puszczaną muzykę. Dodatkowo rzadsze spotkania potęgują tęsknotę, możliwe więc, że Wasza relacja stanie się bardziej ustabilizowana i zaczniecie odnosić się do siebie przyjaźniej niż do tej pory. Warto też uświadomić sobie, że nie posyłamy dziecka na pewną zgubę, ale stwarzamy mu możliwość usamodzielnienia się, nabrania odpowiedzialności i zaradności życiowej. Dzięki temu też zyskamy więcej czasu dla siebie, może więc warto znaleźć sobie ciekawe hobby albo odnowić kontakty z przyjaciółmi? Wizyta u fryzjera, karnet na siłownię albo spotkanie przy kawie z pewnością mogą poprawić humor. To także dobry czas na odświeżenie relacji z mężem. Teraz mniej możecie się czuć rodzicami, a bardziej partnerami. Jeśli dotąd brakowało Wam na to czasu, teraz możecie zjeść razem romantyczną kolację, wyjść do kina lub po prostu porozmawiać. To działa jak swoisty wehikuł czasu – wrócicie do Waszych początków, kiedy byliście swobodni i szaleńczo zakochani.
Nie obiecujemy, że wyprowadzka dziecka z domu stanie się fantastycznym okresem w życiu, ale warto spojrzeć na to z choćby minimalną dawką optymizmu.