Rzeżucha obok gżegżółki jest zmorą uczniów i dyslektyków. I dietetycy, i kosmetolodzy powiedzą, że całkiem niesłusznie, bo rzeżucha jest bardzo zdrowa i mogłaby być pomocna w leczeniu nie tylko niedoczynności tarczycy czy anemii (ma dużo żelaza i jodu), ale także trądziku, kruchych paznokci czy słabych włosów. W niewinnych kiełkach, nie tylko rzeżuchy, drzemią iście piekielne moce…
Kiełki – wynalazek Chińczyków
Pomysł na jedzenie świeżych kiełków, jak wiele innych kulinarnych wynalazków, zawędrował do Europy z Dalekiego Wschodu. Według chińskiego podania kiełki odkryte zostały przez żeglarzy, którzy w poszukiwaniu lądu płynęli w górę rzeki Jang-tse-kiang. Kiedy jedynym pozostałym na pokładzie prowiantem okazała się suszona fasola, która pod wpływem wilgoci zaczęła kiełkować, nie mając wyboru spożyli ją, odkrywając, że jest nie tylko smaczna, ale także dodaje sił. Od tego czasu spożywa się również kiełki innych roślin strączkowych, zbóż i nasion roślin oleistych. Z doświadczenia starożytnych Chińczyków korzystał w XVIII w. angielski podróżnik James Cook. Podczas wielomiesięcznych wypraw na jego okrętach świeżo kiełkowane ziarno służyło jako źródło witaminy C, chroniące marynarzy przed bardzo groźnym w tamtych czasach szkorbutem.
Niedawno kiełki doczekały się ponownego odkrycia przez Amerykanów. Moda na wegetarianizm i zdrowe odżywianie oraz fascynacja Orientem sprawiły, że zaczęli dodawać je niemal do wszystkiego. Kiełki są też modne m.in. w Skandynawii, Francji. U nas pojawiły się w latach 90-tych. Chętnie je jadamy w orientalnych barach, jednak rzadko w domu. Obecnie jedzenie kiełków służy nam jako wartościowe uzupełnienie diety i ochronę przed takimi chorobami cywilizacyjnymi jak zawał czy rak. Warto więc włączyć kiełki do naszej codziennej diety nie tylko ze względu na to, że są smaczne i niskokaloryczne. Zawierają one naturalne, łatwo przyswajalne przez organizm koncentraty witamin i mikroelementów.
Kiełki odmienią zwykłą kanapkę i nadadzą oryginalny smak pospolitej pomidorowej. Można je dodać do sałatki warzywnej lub owocowej, jajecznicy, omletu, jogurtu, pasty. Krótko obsmażone na rozgrzanym tłuszczu są smacznym składnikiem dań ziemniaczanych, z ryżem, makaronem. Znakomicie zastępują natkę pietruszki, koperek czy szczypiorek. Ostre w smaku (np. rzodkiewki czy rzeżuchy) dobrze komponują się z wędliną, potrawami z jajek, sosami majonezowymi, dipami, twarogiem. Wyśmienicie smakują z cykorią albo sałatą z dodatkiem orzechów, fig lub bananów. Delikatne (np. z pszenicy czy słonecznika) można dodać do legumin i koktajlów mlecznych. Kiełki roślin strączkowych (np. soi, fasoli, soczewicy) pasują do duszonych warzyw, potraw mięsnych i rybnych. Aby usunąć goryczkę, trzeba je przed jedzeniem sparzyć. Nie wszyscy lubią smak kiełków, niektórzy zaś narzekają na dolegliwości trawienne po ich spożyciu. Może to oznaczać, że organizm musi powoli przywyknąć do tego „innego” pożywienia. Należy wtedy zacząć od łyżeczki kiełków dziennie, stopniowo osiągając normę 4 krotnie wyższą.
Tablica Mendelejewa i wszystko jasne
W kiełkach jest wszystko co najlepsze, i to w gigantycznych dawkach. Po pierwsze – siarka. To jej rzeżucha zawdzięcza charakterystyczny, pikantny i – dla niektórych – nieprzyjemny smak. To ona ma moc diabelską – nie tylko pomaga organizmowi w usuwaniu toksyn (łączy się ze szkodliwymi metalami ciężkimi jak ołów, rtęć czy kadm i wspomaga ich usuwanie), ale przede wszystkim jest ważnym budulcem naszego ciała – mięśni, kości, zębów, a przede wszystkim włosów. Bez siarki – bieda. Włosy nam się łamią, a nawet zaczynają wypadać, paznokcie stają się kruche, skóra szarzeje, a jeśli ma skłonności do przetłuszczania się – jeszcze bardziej się świeci.
Ponadto kiełki to skarbnica witamin z grupy B, witaminy C (np. 1/2 szklanki kiełków lucerny zawiera jej tyle co 6 szklanek soku pomarańczowego), D, E, K, PP oraz żelaza, fosforu, wapnia, magnezu, potasu, cynku, jodu, manganu, miedzi, litu, selenu. Dużo w nich beta-karotenu, wartościowego białka oraz kwasów tłuszczowych omega-3. Są bogate w błonnik (np. 3 łyżki stołowe kiełków pszenicy mają go więcej niż kromka ciemnego pieczywa pszennego).
Nie tylko rzeżucha, ale również inne kiełki są zarówno dla kosmetyki, jak i naszej diety prawie nieodkryte. A szkoda, bo kiełki, nazywane pokarmem życia, nie dość, że są koncentratami białka, mikroelementów i witamin, to jeszcze mają o niebo mniej kalorii od nasion, z których wysuwają swe zielone łebki. W nasionach rośliny jak kury w jajku gromadzą wszystko, co najlepsze, i to w postaci skoncentrowanej. Kiedy nasionko zaczyna kiełkować, uaktywniają się w nim enzymy, które rozkładają wielkie cząstki białek i węglowodanów na mniejsze, łatwo przyswajalne składniki. Enzymy biorące udział w rozkładaniu tych substancji ułatwiają również trawienie pokarmów jedzonych z dodatkiem kiełków.
Czyli w sumie nie dość, że kiełki są zdrowe, to jeszcze łatwiej przyswajalne niż 'dorosłe’ rośliny. Nie dość, że dzięki koncentratowi witamin odmładzają, to jeszcze – dzięki niewielkiej ilości kalorii – odchudzają. Świeże kiełki obfitują w wartościowe białka i kwasy tłuszczowe omega-3, są także bogate w błonnik. Obniżają poziom złego cholesterolu, zapobiegają miażdżycy i nowotworom oraz regulują trawienie. Doskonale wpływają na cerę, włosy, paznokcie i zęby oraz wzmacniają kości. Regenerują i odmładzają organizm, poprawiają odporność, uzupełniają niedobór witamin i minerałów, jednym słowem – zapewniają dobre samopoczucie.
PRZEGLĄD NAJBARDZIEJ ZNANYCH KIEŁKÓW:
1. Kiełki brokułów zawierają likwidujące wolne rodniki sulforafany stosowane w profilaktyce nowotworów. Zawartość tej cennej substancji w kiełkujących nasionach jest nawet 20-30 razy większa niż w dojrzałej roślinie.
2. Z kolei o lucernie powinni pamiętać wegetarianie. Roślinę tę Arabowie nazwali Alf-al-fa (ojciec wszelkiego pożywienia). Jej kiełki są fantastycznym źródłem żelaza i łatwo przyswajalnego białka. Ciekawostką jest, że starożytni arabscy wojownicy nie tylko karmili swoje konie lucerną, lecz jedli ją sami, co pozwalało im sprostać trudom morderczych wypraw.
3. Niezwykle zdrową zieloną pigułką są kiełki soczewicy zawierające kwas foliowy o działaniu krwiotwórczym. Podobnie jak kiełki lucerny mogą jeść je osoby, które nie tolerują preparatów żelaza. To także dobry naturalny dodatek diety dla kobiet w ciąży – kwas foliowy niezbędny jest w procesach kształtowania systemu nerwowego przyszłego dziecka.
4. Kiełki rzodkiewki obfitują w siarkę, która korzystnie wpływa na stan skóry, włosów i paznokci.
5. Kiełki pszenicy są najbogatszym źródłem witamin A, B C i E, zawierają duże ilości magnezu, wapnia, fosforu, żelaza, niacyny, tiaminy i kwasu pantotenowego. Poprawiają pracę serca oraz przeciwdziałają starzeniu się organizmu.
6. Kiełki słonecznika zalecane są szczególnie dla wegetarian, gdyż zawierają rzadko występującą w roślinach witaminę D. Dostarczają nam też fosforu i wapnia, minerałów potrzebnych naszym kościom i zębom. Zawierają również duże ilości białka i nienasyconych kwasów tłuszczowych. Pozytywnie wpływają na przemianę materii, szczególnie tłuszczów i węglowodanów.
7. Kiełki koniczyny czerwonej są doskonałym źródłem izoflawonów, które mogą być pomocne w zapobieganiu chorobom takim jak osteoporoza, rak, miażdżyca oraz w zwalczaniu symptomów menopauzy.
8. Kiełki rzeżuchy polecane są w diecie dla cukrzyków, bo obniżają poziom cukru we krwi. Zawierają sporo witaminy C, witamin z grupy B, beta karotenu, są również źródłem składników mineralnych – siarki, potasu, magnezu, wapnia, żelaza, chromu oraz jodu.
9. Kiełki fasoli Mung zawierają żelazo, magnez, miedź, cynk, mangan, witaminy:C, B1, PP. Obniżają poziom „złego” cholesterolu LDL. Wpływają stymulująco na układ odpornościowy organizmu.
10. Kiełki soi zawierają żelazo, fosfor, magnez, potas, witaminy: A, B, C, K, izoflawony oraz nienasycone kwasy tłuszczowe. Zapobiegają nadciśnieniu, zakrzepom krwi, poprawiają wygląd skóry, regulują pracę układu nerwowego.
Kiełki w domu
Do kiełkowania nie używamy nasion zakupionych w sklepach ogrodniczych, gdyż są one przeznaczone wyłącznie do hodowli gruntowej i zawierają trujące środki konserwujące. Najlepiej jest kupić wysokiej jakości, pochodzące z hodowli organicznej nasiona specjalnie przeznaczone na kiełki. Tylko wtedy mamy gwarancję, że wiekszość nasion wykiełkuje oraz że ziarna są wolne od pestycydów i chemicznych środków konserwujących. W przypadku soczewicy, słonecznika, garbanzo czy soi, odpowiedniej jakości nasiona spożywcze również mogą posłużyć nam jako materiał do hodowli, pamiętajmy jednak, że w tym przypadku nie mamy żadnej gwarancji otrzymania kiełków. Starannie opłukane nasiona namaczamy w letniej, przegotowanej wodzie. Do płukania kiełków także używamy zawsze letniej, przegotowanej wody. Czas namaczania mniejszych nasion powinien być krótszy (4-6 godzin), większych – odpowiednio dłuższy (10-12 godzin). Następnie nasiona dokładnie płuczemy i odstawiamy na cztery do sześciu dni w temperaturze pokojowej. Przez ten czas powinno się je przepłukiwać dwa do czterech razy dziennie. Po każdym płukaniu należy dokładnie odsączyć nadmiar wody w pojemniku.
METODY HODOWLI KIEŁKÓW:
1. W słoiku. Nasiona wsypujemy do słoika i zalewamy letnią wodą. Ich ilość nie powinna przekraczać 1/4 objętości słoika, aby kiełki miały wystarczająco miejsca do wzrostu i stały dopływ tlenu. Kiedy nasiona są już odmoczone na otwór słoja zakładamy kawałek gazy i przymocowujemy ją gumką, tak, aby po odwróceniu nasiona nie wypadły. Zlewamy wodę i przepłukujemy nasiona. Słoik ustawiamy odwrócony do góry dnem, pod kątem ok. 45°, aby nadmiar wody mógł odciekać do większego słoja (lub innej podstawki), który umieszczamy pod spodem. Kiełki płuczemy 2-3 razy dziennie.
2. W kiełkownicy. Jest to bardzo wygodna metoda, dzięki której możemy hodować kilka rodzajów kiełków na raz. Dostępne są rożne rodzaje pojemników, najczęściej jest to zestaw składający się z dwóch lub trzech nakładających się na siebie tacek, zbiornika na wodę i pokrywy. Hodowlę przepłukujemy 2-3 razy dziennie, najlepiej każdą szalkę oddzielnie. Należy pamiętać o dokładnym odsączeniu nadmiaru wody po każdym płukaniu. Kiełkownica zapewnia nasionom równomierny dostęp światła, dzięki czemu najlepiej rosną w niej wytwarzające chlorofil zielone kiełki małych nasion, takich jak rzodkiewka, koniczyna, lucerna, brokuł czy kapusta.
3. W woreczku. Specjalne woreczki do hodowli kiełków wytwarzane są z tkanin lnianych i konopnych. Możemy również taki woreczek z odpowiednich materiałów wykonać samodzielnie. Jest to bardzo prosta, a zarazem skuteczna metoda, która zapewnia nasionom swobodną cyrkulację powietrza i odpowiedni poziom wilgoci. Najlepszy sposób na wyhodowanie kiełków wszelkich odmian fasoli, zbóż, soczewicy oraz większych nasion wytwarzających śluz, takich jak soja czy ciecierzyca. Namoczone i dokładnie wypłukane nasiona wsypujemy do woreczka. Dwa razy dziennie zamaczamy woreczek w naczyniu pełnym wody na ok. 1 minutę, a następnie zawieszamy go nad zlewem lub kładziemy np. na suszarce do naczyń do odcieknięcia. Po kilku minutach hodowlę możemy przenieść w dogodne dla nas miejsce. Woreczek świetnie nadaje się do przechowywania gotowych kiełków w lodówce.
4. Na sitku. Odmoczone i wypłukane nasiona wysypujemy na płaskie sitko, które kładziemy na szklance lub innym odpowiedniej wielkości pojemniku na odciekajacą wodę. Hodowlę przepłukujemy wodą 2-3 razy dziennie. Podobnie jak w przypadku kiełkownicy, jest to metoda zapewniająca swobodny dostęp światła, a więc najlepiej rosną w ten sposób wytwarzające chlorofil małe kiełki zielone.
5. Na ligninie. W ten sposób najłatwiej kiełkuje pieprzyca (rzeżucha), rzodkiewka, gorczyca i siemię lniane. Na płaskim talerzu rozkładamy zwilżony kawałek ligniny i rozsypujemy na nim odmoczone i wypłukane nasiona. Aby zapobiec wysychaniu nasion hodowlę trzymamy pod przykryciem do czasu wypuszczenia pierwszych pędów (1-2 dni). Kiełki podlewamy 2 razy dziennie. Należy pamiętać o odlaniu nadmiaru wody.
Kiełki powinny rosnąć w półcieniu, nie należy zostawiać ich na pełnym słońcu (np. na parapecie), ze względu na zbyt dużą ilość ciepła wytwarzaną przez kiełkujące nasiona i możliwość powstania pleśni. Powinniśmy zadbać o to, aby nasiona miały stały dopływ tlenu. Z tego względu dobrze jest rosnące kiełki porozdzielać (pod strumieniem zimnej wody), aby zapewnić wszystkim nasionom dostęp powietrza. Przyspieszamy w ten sposób wzrost i efektywność naszej plantacji. Przed spożyciem powinniśmy usunąć nasiona, które nie wykiełkowały. W tym celu wsypujemy kiełki do miski i zalewamy je wodą. Puste łupinki nasion wypłyną na powierzchnię i możemy je zebrać łyżką lub odlać. Zawartość miski ostrożnie przelewamy z powrotem do pojemnika i pozbywamy się niewykiełkowanych nasion, które pozostaną na dnie. W przypadku małych nasion, wygodniejszym, choć nieco mniej efektywnym sposobem jest przepłukanie kiełków w durszlaku. Należy przy tym dość intensywnie mieszać, a niewykiełkowane nasiona i część łupinek nasiennych wypłynie przez dziurki durszlaka. Gotowe kiełki najlepiej jest jeść od razu, pozostałe możemy przechowywać w lodówce do ok. 7 dni. Przed umieszczeniem w lodówce kiełki dokładnie osuszamy. Po każdym kiełkowaniu należy dokładnie wymyć pojemnik. Jest to szczególnie istotne w przypadku, gdy ostania hodowla zgniła lub zapleśniała. Aby kolejna partia kiełków nie stwarzała podobnych problemów musimy zniszczyć osiadłe w pojemniku bakterie i grzyby. Można w tym celu użyć roztworu octu, w którym zamaczamy pojemnik na ok. 15 minut, następnie dokładnie go czyścimy. Jeżeli hodujemy kiełki w woreczku, odwracamy go na lewą stronę i zalewamy wrzątkiem na kilka minut.
Kiełki w kosmetykach
W kosmetykach od lat używa się niemal wyłącznie oleju z kiełków pszenicy, który zawiera najwięcej ze wszystkich olejów witaminy E nazywanej witaminą młodości. Działa on nawilżająco i regenerująco na skórę i włosy, przyspiesza procesy gojenia. Zawiera też wiele cennych witamin z grupy B, witaminy A i H oraz minerały: żelazo, potas, wapń, magnez, mangan, selen, fosfor, miedź, cynk, a także wielonienasycone kwasy tłuszczowe (linolenowy, gamma-linolenowy). W kosmetykach dla dzieci – oliwkach, kremach do pielęgnacji skóry wrażliwej – można spotkać łagodzący i uspokajający skórę olejek z kiełków kukurydzy. W testach dermatologicznych daje on minimalny odczyn alergiczny. Z kiełków rzepaku jest produkowany preparat o nazwie sulforafan. Działa on na skórę rozjaśniająco, uniemożliwiając wytwarzanie reaktywnych form tlenu, a co za tym idzie – blokując proces odpowiedzialny za powstawanie paskudnych plam na skórze. Niedawne badania wskazują także na to, że sulforafan może zmniejszać podatność na zaczerwienienia wywoływane przez słońce. Duże nadzieje kosmetolodzy wiążą z kiełkami brokułów. Badania naukowców z Uniwersytetu Johna Hopkinsa w Baltimore pokazały, że silnie regenerują one skórę zmęczoną słońcem, a nawet działają podobnie jak filtr przeciwsłoneczny. Z powodu dużej koncentracji silnego przeciwutleniacza o nazwie SGS, który pomaga organizmowi uaktywnić produkcję własnych antyutleniaczy i w ten sposób wzmacnia system obronny organizmu, kiełki brokułów mają też właściwości przeciwnowotworowe. Substancji o takim działaniu jest w kiełkach od dziesięciu do stu razy więcej niż w dojrzałych roślinach. Na całym świecie prowadzi się badania nad wykorzystaniem kiełków brokułów w zapobieganiu nowotworom oraz leczeniu raka piersi, żołądka, układu pokarmowego i prostaty.
Preparatów siarkowych używa się w kosmetyce nie tylko do wzmacniania włosów czy paznokci, ale także w maseczkach oczyszczających pory skóry tłustej i trądzikowej. Siarka działa ściągająco i wysuszająco, antybakteryjnie i przeciwzapalnie. W aptece można kupić bez recepty emulsje zawierające siarkę w kilkuprocentowym stężeniu, pomagające przy łojotoku, trądziku, ropnych schorzeniach skóry, działające przeciwgrzybiczo oraz przeciwświerzbowo. Rzeżucha, która była wykorzystywana do leczenia łysienia już w starożytnym Rzymie, wydaje się wręcz naturalną kandydatką do zamknięcia jej w szamponach, odżywkach czy preparatach wzmacniających paznokcie. Po pierwsze, od kilku lat mamy ekoinwazję, po drugie, dawno udowodniono, że witaminy i minerały z naturalnych źródeł są o wiele lepiej przyswajalne niż te syntetyczne, po trzecie, rzeżucha jest nie tylko świetnym źródłem siarki – minerału piękna, ale także innych witamin piękności – A, C, B1, kwasu foliowego, biotyny – jak również wapnia, żelaza, potasu i cynku. Jednymi z niewielu producentów, którzy wpadli na pomysł jej użycia w kosmetykach i nutrikosmetykach, są: Pierre Fabre (tabletki wzmacniające włosy i paznokcie, szampon i tonik Ducray), Lavera (w serii kosmetyków do skóry wrażliwej – Basis Sensitive) czy gabinetowy Babor (ampułki poprawiające jakość skóry – Skin Perfecting Fluid).
Rynek ekokosmetyków i ekozabiegów od lat rośnie bardzo dynamicznie (średnio 13% w Europie w 2009 r. wg danych Organic Monitor, najszybciej we Francji i w Niemczech). Jeszcze niedawno producenci kosmetyków karmili naszą wyobraźnię niemal wyłącznie kremami 'architektami skóry’ poprawiającymi jej 'hiperbolę’, 'strukturę DNA’, działającymi 'jak skalpel’ dzięki 'wektorom nawilżenia’ i 'peptydom macierzowym’. Dziś nawet klasyczne kosmetyki syntetyczne starają się wstrzelić w trend naturalny – dodatek jakiegoś ziółka czy wyciągu roślinnego nie zaszkodzi, zwłaszcza że pięknie to można wyeksponować na opakowaniu. Ciekawe, czy arcyzdrowe kiełki też w końcu dostąpią tego zaszczytu.
Na razie, skoro przy okazji wiosny rzeżucha zacznie nam rosnąć jak szalona, można z niej zrobić domowy tonik wzmacniający słabe włosy i ściągający pory skóry tłustej i łojotokowej albo maseczkę wybielającą piegi. No i zajadać. Ale raczej nie z marynowanym grzybkiem i nóżkami, bo ocet osłabia przyswajanie żelaza. Lepiej jeść je z jajem, sałatką, a nawet z lekko osolonym masłem. Wyjdzie taniej i zdrowiej niż seria witamin w pigułkach.