„Inkwizytor” – intrygujący tytuł i podsycająca wyobraźnię okładka to porywająca nowość Wydawnictwa Initium. Kontynuacja przyjętego z dużym zainteresowaniem „Znachora” Michała Śmielaka. Ta książka to powrót samozwańczego, okrutnego sędziego, dokonującego niemal rytualnych mordów na tych, którzy powinni ponieść karę za swoje czyny. Tylko jaką? I czy z jego rąk? Seryjny morderca, wyjątkowo krwawe zbrodnie, trudna do rozwikłania zagadka to główne atrybuty powieści, która nie pozwoli czytelnikowi przestać o niej myśleć, aż sprawca zostanie odnaleziony. I ta niesamowita presja czasu, bo nim policja zjawi się na miejscu jednego wstrząsającego samosądu, Inkwizytor zabiera się do wymierzenia kolejnej kary. Zawsze krok przed policją, zawsze o jedną śmierć przed nimi.
Śmielak posiada umiejętność zaangażowania czytelnika w śledztwo. Za każdym razem, gdy autor podsuwa kolejny trop, w pełnym skupieniu i gotowości ruszamy z bohaterami w miejsca, w których szukamy następnych wskazówek, śladów, odpowiedzi. Nierzadko znajdujemy kolejne pytania, lecz wartka akcja nie pozwala zmęczyć się pościgiem, nawet jeśli pościg momentami jest jedynie błądzeniem, bo mierzymy się z przeciwnikiem wysokiej kategorii.
Autor ma lekkie pióro i sprawnie uzupełnia narrację dialogami. Posiada swoiste wyczucie w rozdzieleniu, które wątki opowie sam, a które informacje „usłyszymy” bezpośrednio od jego bohaterów i dzięki takim manewrom bieg wydarzeń zaskakuje nas dwupłaszczynowo – raz z poziomu narratora, a raz bohatera.
Postać mordercy – psychopaty została skonstruowana niezwykle starannie. Inteligentny, przebiegły, z misją. Dopracowany. Trudny do uchwycenia. Nie jest to jednak postać centralna. O wiele więcej uwagi poświęcone jest najbardziej istotnym dla sprawy członkom zespołu śledczo-dochodzeniowego. To oni są tutaj głównymi bohaterami. Mam wrażenie, że Inkwizytor tworzy dla nich tło, a cała jego rozgrywka pozwala na analizę ich osobowości bardziej niż jego… przynajmniej na początku książki, gdy jeszcze poruszamy się po omacku, gdy jeszcze wodzi ich i nas za nos. Dopiero później, gdy w toku śledztwa wyłania się i klaruje obraz psychopaty, zaczyna on zabierać naszą uwagę i przejmować należną sobie tytułową rolę.
Wracając jednak do śledczych – różne charaktery, ale sprawna współpraca, mimo częściowej niespójności w działaniu, wynikającej z tego, że niektórzy z bohaterów momentami próbują działać na własną rękę. W ogólnym rozrachunku jednak każdy z grupy pełni swoją rolę uzupełniającą się z innymi, a relacje te nie są wyłącznie zawodowe. I tutaj warto byłoby sięgnąć najpierw po „Znachora”, ponieważ pozwoli to lepiej zorientować się w powiązaniach między bohaterami, tym bardziej, że autor kilkakrotnie odwołuje się do wydarzeń z pierwszej części.
To książka kilkuwymiarowa – nie tylko sprawnie napisany kryminał, okraszony ciekawymi wątkami historycznymi, ale też rozważanie moralne. Czy zło należy karać, a jeśli tak, bo właściwie to oczywiste, to czy można zło karać kolejnym złem, na przykład zabójstwo zabiciem sprawcy i czy w ogóle karę za zło można nazwać złem? Kto powinien ją wymierzyć? Kto powinien decydować o jej słuszności i proporcjonalności do wyrządzonych krzywd? Czy samosąd wyręcza przeciążony i nie do końca skuteczny system stojący na straży sprawiedliwości i prawa? W książce zderzamy się z różnymi podejściami do tej samej sprawy i nawet, jeśli mamy wypracowaną na ten temat opinię, zastanowimy się przez chwilę nad wypowiedziami postaci i ich zróżnicowaną postawą.
Czyta się szybko, czyta się… łapczywie. Nie ocenia się książki po okładce, ale ta jest wspaniała i podczas przerwy w czytaniu prowokowała, by się jej po prostu przyglądać. Pod tym względem wydawnictwo bardzo ucieszyło każdego, kto lubi nie tylko czytać, ale też gromadzić. Z pewnością jest to książka, którą nie będziecie rozczarowani. Nie ukrywam, że czekam na to, co jeszcze Michał Śmielak napisze.
Iwona
Książkę poleca Wydawnictwo Initium
Dziękujemy Wydawnictwu za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego –
Redakcja