Gdybym miała określić to czym jest dla mnie Irlandia w kilku słowach, byłoby to naprawdę trudne. Ta zielona wyspa kojarzy mi się głownie z zapierającą dech w piersiach przyrodą, urwistymi klifami, soczyście zieloną trawą, dziką roślinnością i o dziwo palmami!
Za co kocham Irlandię? Na pewno za świetną atmosferę, uśmiechniętych i wiecznie zadowolonych ludzi, skoczną, żwawą muzykę, magiczne zamki, głębokie jeziora i wyśmienite trunki. Miałam przyjemność być kilka razy w tym niezwykłym kraju i chciałabym Wam polecić kilka miejsc wartych odwiedzenia, zachęcić do smakowania irlandzkich przysmaków, zainteresowania się kulturą oraz obyczajami mieszkańców zielonej wyspy.
Irlandia jest niedużym krajem wyspiarskim, leżącym w Europie Zachodniej. Z przyczyn historycznych, wyróżniamy Irlandię oraz Irlandię Północną. Irlandia Północna jest częścią Wielskiej Brytanii i bywa rejonem niebezpiecznym. Powodem częstych zamieszek są różnice etniczne i religijne, wynikające z burzliwej historii tego kraju. Konflikt trwa od średniowiecza, wtedy to cała Irlandia znalazła się pod panowaniem Anglii. Anglicy i Szkoci zaczęli zasiedlać wyspę, pozbawiając domostw Irlandczyków, dodatkowo konflikt zaogniał się po przez różnice religijne – Irlandczycy byli katolikami natomiast Anglicy protestantami.
Mimo iż, upłynęło wiele lat, niechęć Irlandczyków do Wielkiej Brytanii jest wciąż żywa. Gdy rozmawiałam z rodowitymi mieszkańcami wyspy, większość z nich stwierdziła, że Anglia wyrządziła im dużo złego i mimo swojej otwartości i umiejętności wybaczania – nigdy nie będą traktować Brytyjczyków jak przyjaciół.
Ja poznałam Irlandczyków z bardzo pozytywnej strony – są niezwykle mili, otwarci i przyjaźnie nastawieni. Szczerze mówiąc, my Polacy moglibyśmy się od ich nacji wiele nauczyć – mimo niepowodzeń życiowych, problemów są zawsze uśmiechnięci i skorzy do pomocy. Ludzi spoza swojego kraju przyjmują z otwartymi ramionami i bardzo cenią ich pracę (tu powinnam pozdrowić moje szefowe z B&B, w którym pracowałam :-) ). Wyróżniają się ciekawą urodą – na ulicy mijamy wiele rudzielców, niestety też ich cechą charakterystyczną jest otyłość. Znajoma Irlandka, stwierdziła, że ich potężna budowa ciała spowodowana jest szybkim trybem życia, brakiem sportu oraz wyborem tańszych produktów – kuriozum – jedzenie w Mc’Donald’s jest znacznie tańsze niż gotowanie w domu.
Co jeszcze mnie urzekło w Zielonej Wyspie? To na pewno niezwykła, bujna przyroda. Nigdzie w Polsce nie znajdziemy tak zielonej trawy, tak zróżnicowanej flory – obok zwykłych drzew, przy alejkach rosną palmy!
Niezliczone odmiany i kolory kwiatów, sprawiają, że Irlandia jest zawsze kolorowa. Mimo często kapryśnej pogody, widoki jakimi nas raczy są niezapomniane.
Charakterystyczne klify z perspektywy Polaka to coś niezwykłego. Sama byłam pod wielkim wrażeniem, gdy pierwszy raz znalazłam się nad oceanem i zobaczyłam te cuda.
Było to niedaleko od Cork – drugiego co do wielkości miasta w Irlandii. Ciemnoniebieskie fale rozbijające się o ostre krawędzi klifów – to widok przypominający te opisywane przez autorów żyjących w epoce romantyzmu. Jest to wspaniała sceneria do zdjęć – choć bywa też niebezpieczna. Klify zbierają krwawe żniwa – odnotowano wiele wypadków, podczas których ofiary spadały z klifów po przez silny podmuch wiatru, bądź też wpadały w przepaść, bo chciały zrobić sobie ekstremalne zdjęcie o zdesperowanych samobójcach nie wspominając.
(Zdjęcie pomnika upamiętniającego śmierć osoby, która spadła z klifu w miejscowości Ballycotton)
Atmosfery tamtych miejsc nie oddaje zdjęcia, ale mam nadzieje, że choć trochę przybliżą Wam moją ulubioną Zieloną Wyspę.
W kolejnych odsłonach, postaram się przestawić kilka magicznych miejsc które zwiedziłam, zapoznać Was z irlandzkimi przysmakami oraz niepowtarzalną kulturą! Na pewno i Wy pokochacie Irlandię!