Monika Kowaleczko-Szumowska: „Gupikowo”
Niedawno, bo 6 miesięcy temu, mój dziewięcioletni syn zakładał swoje akwarium i podobnie jak w tej książce, nie obyło się bez wpadek i nieprzewidzianych utrudnień. Jednakże obserwacja rybek, a potem pojawienie się narybku gupików i molinezji oraz młodych ślimaków, dostarczyły całej naszej rodzinie niezapomnianych wrażeń. Największą fanką akwarium stała się moja najmłodsza pociecha, która wprost uwielbia przyglądać się rybkom. Mnie zaś przypadła w udziale pomoc w opiece nad całym tym kramem. Niestety nie ominęły nas straty wynikające z braku doświadczenia i zakupu chorych i słabych osobników (przestrzegam przed kupnem rybek w centrach handlowych). Tak więc czytając tę książkę, traktującą o perypetiach z organizowaniem życia w akwarium, miałam już względne pojęcie na ten temat.
„Gupikowo” to świetna lektura dla naszych dzieci (mój syn ocenił ją na 5+ i uznał za „śmieszną”). Jest napisana lekkim i pełnym humoru językiem z perspektywy widzenia zdarzeń przez 14-letnią Marysię. To odpowiedzialna, poukładana i wrażliwa dziewczynka (któraż z mam nie chciałaby takiej córki…?). Jej największym marzeniem jest posiadanie własnego akwarium. W jej rodzinie, jak w większości rodzin wielodzietnych, panuje pewien chaos i przypadkowość. Zwłaszcza dotyczy to Mikołaja (Miko), którego dodatkowo cechuje całkowity brak pokory i kompletna nieprzewidywalność poczynań. Najstarszy brat, Wojtek (Wojo) z dystansem podchodzi do problemów rodzinnych i raczej woli przesiadywać w swym pokoju, by czatować w necie. Najmłodsza, Zosia (Josia), chodzi do przedszkola, ale często pozostaje pod opieką sympatycznej Madzi, studentki ostatniego roku iberystyki. Zagonieni rodzice (co w obecnych czasach stało się normą) starają się w miarę możliwości godzić pracę z obowiązkami rodzinnymi i jak najaktywniej uczestniczyć w życiu swoich dzieci. Ogólnie rodzina sprawia wrażenie zupełnie przeciętnej i nie abstrahuje od problemów dnia codziennego.
Kiedy Marysia wreszcie staje się posiadaczką pierwszego w swoim życiu Gupikowa, cała rodzina włącznie z opiekunką i jej tatą (zresztą zapalonym akwarystą) służy wszelką pomocą. Najbardziej w opiekę nad rybkami zaangażował się Miko wraz z Marysią. Jakież więc było ich zaskoczenie i przerażenie, gdy w akwarium rozwinęła się zaraza – rybia ospa. Pomimo rozpaczliwych prób ratowania rybek, wszystkie osobniki po kolei zginęły. Bolesne doświadczenie straty na wiele tygodni skutecznie zniechęciło Marysię do akwarystyki. Ostatecznie puste akwarium doczekało się wskrzeszenia jeszcze wspanialszego Gupikowa numer 2. Pozostałe sprawy również przybrały szczęśliwy obrót. Miko zdał egzamin do gimnazjum, a Madzia, choć zaczęła pracę recepcjonistki w hotelu, nie zaniedbała kontaktów z byłymi podopiecznymi (wbrew ich obawom).
Tę przezabawną książeczkę szczególnie polecam rodzicom i ich pociechom, które pragną posiadać własne zwierzątka (niekoniecznie rybki). Jej ciekawa treść z pewnością uzmysłowi im, że opieka nad żywym stworzeniem to nie tylko chwilowa przyjemność, ale przede wszystkim odpowiedzialność za jego zdrowie i życie. Zawarte są tu również refleksje dotyczące przywiązania oraz poczucia żalu po stracie przyjaciela. Ale przewodnim motywem są pozytywne uczucia i szczęśliwe zakończenie. Ta lektura to także świetne antidotum na nudę, nieciekawą pogodę i zły humor. Gorąco polecam.
Agnieszka Sz.
Książkę poleca Wydawnictwo BIS – można kupić ją tutaj:
http://wydawnictwobis.com.pl/product.php?id=861
Dziękujemy Wydawnictwu za udział w naszej akcji i za udostępnienie egzemplarza do recenzji –
Redakcja