Lubię pożywne śniadania, bo w pracy to raczej jem kanapki i to w biegu, a na porządny obiad nie mam co liczyć... Więc na pewno musi być pieczywo, jajeczniczka na kiełbasce, albo coś na ciepło np. żurek czy barszcz biały z kawałkiem wędzonki i jajkiem, trochę jak w tym starym filmie, gdzie bohater mówi:
"Na Ochocie w elektryczny do Stadionu, a potem to już mam z górki, bo tak… w 119, przesiadka w 13, przesiadka w 345 i jestem w domu, to znaczy w robocie. I jest za piętnaście siódma! To jeszcze mam kwadrans. To sobie obiad jem w bufecie, to po fajrancie już nie muszę zostawać, żeby jeść, tylko prosto do domu. I góra 22.50 jestem z powrotem. Golę się. Jem śniadanie i idę spać."