Ty się nie zastanawiaj, niech zastanawia się ortopeda
Nie piszesz co jej się stało, dlaczego utyka w konsekwencji wypadku...czy się połamała i ją źle poskładali, czy naderwała mięsień, uszkodziła ścięgna?
Poza tym bywa, ze najpierw konieczne jest leczenie, dopiero potem rehabilitacja.
Ja doczekałam się pomocy w publicznym ośrodku po 3 miesiącach dopiero.
Miałam trzykrotnie zerwane i zrośnięte więzadło boczne piszczelowe, dwukrotnie zerwane krzyżowe przednie, naderwane strzałkowe, pęknięty róg łąkotki, płyn w zachyłku nadrzepkowym i 6-mm przestrzeń w dole podkolanowym.
Za pierwszym razem chcieli mnie operować, ale postanowili sprawdzić czy się sama nie naprawię i zapakowali w gips. Naprawiłam się sama tak, że niestabilność stawu, z jaką mnie zostawili, doprowadziła do dwukrotnego skręcenia i za trzecim razem wyglądało to tak, jak opisałam wyżej. I nie chciano mnie z tym przyjąć w przychodni ortopedycznej, ponieważ najpierw trafiłam na pogotowie, gdzie jakiś dyżurujący chirurg oznajmił, że potrzebuję ortopedy, a ortopeda poinformował mnie, że no way, bo na dzień dzisiejszy wyczerpałam już limit świadczeń gwarantowanych, uzyskawszy poradę na pogotowiu i nie mogą mi pomóc w związku z tym. Kolejka 3 m-ce. Na moich oczach odesłali gościa ze złamanym palcem - złamanie potwierdzone zdjęciem rentgenowskim - żeby przyszedł za trzy miesiące, bo kolejka, a taki palec zrasta się w 4 tygodnie.
Trzy miesiące nie chodziłam, bo się nie dało, dostałam się do ortopedy, potem dwa m-ce o kulach i oczekiwanie na rezonans magnetyczny, a potem już śmigałam, choć noga bolała codziennie i 3 m-ce oczekiwania na rehabilitację. Operacja w dalszym ciągu mi groziła.
Koniec końców, po wszystkich perypetiach skorzystałam z zabiegów fizykoterapeutycznych.
- magnetronik - baaaardzo pomocne w moim przypadku, już od pierwszego zabiegu czułam poprawę, bo ból ustępował, po trzecim przestało boleć codziennie
- laser
- fonoforeza + kupowany we własnym zakresie żel Traumon (bez recepty to jest).