@milagro: Łatwe to to nie jest, ale też nie takie znowu trudne... a każdym razie na tyle ważne, że warto się wysilić. Perspektywa świeżej i żywej miłości przez 10, 20, 30 i więcej lat jest na tyle kusząca, że trudno jej się oprzeć.
@summerlove: Coś w tym jest. Jak mężczyzna potrafi kobietę adorować, to zwykle nie ogranicza tego do żony. A kiedy żona odpowiada że te adoracje działają jej na nerwy i wolałaby, żeby przestał, byle nie musiała być o niego zazdrosna, to chcąc nie chcąc facet przestanie. Niewielu jest takich, którzy wyłącznie ograniczą adorację do tej jednej, a nawet jeśli, to już nie będą adorować aż tak obficie, jak poprzednio.
Może są wyjątki, ale moje doświadczenia raczej potwierdzają tę regułę. >>
Właściwie to podam siebie za przykład, bo to był jeden z poważniejszych problemów pomiędzy mną i moją Pierwszą, i wrócił z moją obecną Królową. Taki już mam sposób bycia, wbrew mojej nieśmiałości, że adoruję kobiety.
Nie wiem, jak bardzo, bo z męskiego punktu widzenia to same drobiazgi. Ale taki już jestem, że jak coś mi się podoba, jak mogę szczerze powiedzieć komplement, to mówię i tyle. Mogę nawet drugi raz już nie spotkać tej osoby, nigdy, ale co mi tam - moim zdaniem za dużo jest na świecie bezinteresownej podłości, żeby tłumić w sobie miłe słowa które mogą wywołać uśmiech.
Żeby nie było - jestem nieśmiały, więc w praktyce tak to działa, że patrzę na daną osobę i (głupio) się uśmiecham, ale jak nie krzyczy i nie gryzie to po chwili poczuję się bezpieczny i odezwę się z komplementem. Trochę muszę się oswoić zanim zacznę mówić. >.>
Ale wracając do wątku... moja Pierwsza była o to szalenie zazdrosna. Męczyliśmy się nawzajem przez to... moja Królowa dała mi do zrozumienia, że chce zawsze czuć się moją Jedyną, ale nie będzie mi robić scen o te komplementy i drobne grzeczności. Z jej pozwoleniem czuję się o wiele lepiej, ale mam świadomość, że pewne wyrazy podziwu rezerwuję wyłącznie dla niej i tak się dogadujemy, jak dotąd zadowoleni z tej umowy.
@Kalinka: Niektórzy są jak Piotruś Pan, nigdy nie dorastają do związku i prawdziwej rodziny. Gdyby to chociaż było społecznie akceptowane, to taki bawidamek mógłby jeszcze normalnie żyć z tymi paniami, które nic więcej nie oczekują, natomiast liczące najwięcej trzymałyby się od niego z daleka i szukałyby innych facetów, zamiast łudzić się, że go zmienią. Ale niestety w polskim społeczeństwie nie ma na to przyzwolenia, a co za tym idzie mężczyźni nie obnoszą się z tymi skłonnościami i raz po raz muszą mydlić oczy niewinnym młodym pannom marzącym o prawdziwej miłości. >.<
Ostatnio edytowany przez Oczytany (2015-04-06 21:20:00)