Moim kosmetycznym odkryciem roku nie jest żaden kosmetyk, w tym roku jest to dla mnie zmiana stylu życia. Do tego roku wszędzie goniłam: za karierą za pieniędzmi, za sukcesem. Moje życie było pełne stresu. Uczetsniczyłam w wielkomiejskim wyścigu szczurów. Miało to ogromny wpływ na moje ciało. Skóra była poszarzała, wrażliwa, skłonna do zaczerwienień; włosy matowe, słabe, skłonne do wypadania; paznokcie bez blasku.
W tym roku powiedziałam dość. Ktoś powiedział mi, że "jeśli modlisz się do Boga o Cadillaca a Bóg zsyła Ci osiołka - jedź na osiołku". W tej chwili jadę na swoim osiołku. Przeniosłam się do mniejszego miasta, mniejszej społeczności. Nie komplikuję sobie życia niepotrzebnymi rzeczami: dobrami materialnymi, fałszywymi przyjaciółmi, gonitwą za sukcesem. Przyjmuję życie takim, jakim jest. Mimo tego, że nie jestem bogata cieszę się tym, co przynosi mi codzienne, godne życie.
Dopiero teraz, dzięki osadzeniu życia w ponadczasowych wartościach daję radę przezwyciężać każdą trudność. Dopiero teraz jestem szczęśliwa. Dopiero teraz żyję bez stresu. Jestem zdrowsza i silniejsza. Stałam się pogodna i otwarta, dużo się uśmiecham.
Moje ciało wraca do formy. Skóra wygląda zdrowo, nabrała blasku, naczynka przestały pękać, nie mam nowych przebarwień; mam wrażenie, że włosy stały się mocniejsze.
SZCZĘŚCIE - TO MOJE KOSMETYCZNE ODKRYCIE ROKU.