Odp: A może tak bez zaręczyn?
A po czwarte: nie jesteś zbyt wymagająca? Mieć osobne lokum i nie mieszkać z rodzicami to dla 70% szczyt marzeń...
Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 … 8 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
A po czwarte: nie jesteś zbyt wymagająca? Mieć osobne lokum i nie mieszkać z rodzicami to dla 70% szczyt marzeń...
a ja jeszcze nie dostalam pierscionka chociaz wiem, ze za rok slub...oczywiscie tyle o ile, bo narazie jakos sie tak dziwnie ze wszystkim moj partner obchodzi. Mam nadzieje, ze o pierscionku zareczynowym tez pomysli.....wiem wiem, ze powinno sie znac gusta ukochanej osoby ale dla mnie byloby lepiej jakbym ja wybierala.... ale tez z drugiej strony nieche, bo chce przede wszystkim zaskoczenia. ach...... mam nadzieje, ze nie dostane jakiegos swiecacego badziewia.
a co chciałabyś dostać? Chyba każda tak naprawdę marzy o brylanciku prawda?
davidofo a ile się znacie? wspólnie ustaliliście już, że ślub za rok?
Znam parę która po tygodniu znajomości ustaliła termin ślubu i do dziś są razem, to już kilkanaście lat po ślubie!
Jestem pod wrażeniem. Ja bym jednak mimo wszystko aż tak nie ryzykowała.
może oboje byli jasnowidzami?
A ja musiałam iść do jubilera na zmierzenie palca bo jak mój narzeczony powiedział że chce rozmiar 8 to panie stwierdzily że on się na pewno pomylił że za mały, no i wymierzyły mnie na 7:)
Także wiedziałam, że pierścionek jest kupiony, ale nie ja go wybierałam i nie wiedziałam kiedy go dostanę. I dostałam go na krotkim wyjezdzie w gory,
ja byłam kompletnie zaskoczona, pierścionek był odrobinę za duży,ale ... za to uniknęliśmy pytań o rozmiar przed zaręczynami
Faceci to mają jednak przechlapane: za wszystko muszą płacić
ee tam - za sukienkę zapłaciłam sobie sama
ja też
[quote=Ksymena]Faceci to mają jednak przechlapane: za wszystko muszą płacić [/quote]
Jak to? Przecież wszelkie opłaty za wesele należą do rodziców panny młodej.
moi teściowie nie dołożyli ani grosza...
nawet nie zaproponowali... a moi rodzice pomagali nam jak tylko mogli ... przykre to
Ale może narzeczony dołożył? Chyba mu garnituru nie kupowałaś?
Niechcemisie: miałam na myśli, że facet musi zapłacić (w sensie: kupić pierścionek) nawet za to, że dziewczyna się łaskawie zgodzi zostać jego żoną. A co do wesela: między ludźmi o jakiej takiej klasie koszty są dzielone pół! Nie mów Justynko, że teściowie przyszli na przyjęcie i przyprowadzili swoich gości nie ponosząc żadnych kosztów?!? Byłam kiedyś na weselu (ok. 50-os.), do którego rodzice młodej nie dołożyli grosza, ale ich po prostu na nim NIE BYŁO. Parę osób z jej strony przyszło co prawda, ale na wyraźne zaproszenie młodych.
[quote=Ksymena]Nie mów Justynko, że teściowie przyszli na przyjęcie i przyprowadzili swoich gości nie ponosząc żadnych kosztów?!? [/quote]
no właśnie o tym mówię ...
fakt, że przyjęcie i tak było małe i skromne, fakt że od nich było mniej osób, ale... to o czym pisałaś - kultura wymaga chociażby zaproponować składkę... moi rodzice pewnie by odmówili mówiąc, że od nas więcej osób itd. no ale... cóż...
a garnitur sam kupił - bez przesady
Mamy przez to rozumieć, że stać ich, ale mimo to tego nie zrobili? Może są wierni starym tradycjom.
Skąd wzięłaś tę tradycję? Naprawdę kiedyś tak było??? Może zapewnienie menu należało do rodziców młodej, ale alkohol, muzykęi opłaty związane ze ślubem to była działka młodego? Chyba że w Twoich stronach była inna tradycja???
W moich tak - rodzice panny młodej byli organizatorami i fundatorami wesela.
Dobrze, a młody przynajmniej się ubrał we własnym zakresie?
I do którego momentu tak było? Czy dziś też to jest praktykowane?
[quote=niechcemisie]Mamy przez to rozumieć, że stać ich, ale mimo to tego nie zrobili? Może są wierni starym tradycjom.[/quote]
Albo są z pochodzenia Szkotami, tylko się nie przyznają
Na miejscu Justyny zamówiłabym pizzę weselną i po sprawie, byłoby tanio a i tak każdy by był zadowolony
Dokładnie o to mi chodziło, tylko że alkohol też był na głowie jej rodziny, co nawet na starych polskich filmach zobaczyć można. I grajkowie też.
Edytuję: tam chyba nie pisze, ale tu u mnie to pan mlody miał na głowie zapewnienie dojazdu na ślub i wesele.
Ostatnio edytowany przez niechcemisie (2011-01-17 16:32:48)
Czyli koszty idą pół na pół.
Było z dziesięć lat temu głośno o weselu gdzieś na Pomorzu, na które młody przywiózł cały autobus swoich gości aż ze Śląska, a faktycznie nie dołożył się do wesela i nawet orkiestrę i obrączki opłacili rodzice młodej. Goście młodego musieli dopominać się o jedzenie, dopiero koło północy coś dostali - porażka! Ale młody miał nauczkę, bo pewnie się wstydu najadł!
jeśli chodzi o tradycję zgadzam się z Summerlove - kiedyś było tak że jedzenie panna młoda, alkohol i opłaty pan młody
ale teraz jest inaczej, a oni nie zapłacili nic ... nie chcę tego roztrząsać, bo to przykre dla mnie ... nie będę im tego wypominała... stać nie stać, co za różnica, nasze przyjęcie i tak było tanie ... bo to tylko obiad był ...
dla mnie liczy się gest - mogli zaproponować, a czy moi rodzice by przyjęli pomoc czy by powiedzieli że nei trzeba, bo od nas więcej gości to inna sprawa, uważam, że kultura wymaga, aby chociaż podjąć temat ....
edit:
my ciuchy, obrączki i imprezę dla młodych opłacaliśmy sami
obiad moi rodzice
Ostatnio edytowany przez justyna (2011-01-17 16:36:40)
To ilu gości było od Ciebie, a ilu od nich?
Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 … 8 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź