Chciałabym, aby pacjenci w przychodniach byli przyjmowani na umówioną godzinę. Często jest tak, że pacjenci zapisali się na daną godzinę, przychodzą dużo wcześniej i przyjmowani są według kolejki przed drzwiami, a nie według godziny wizyty. Przez to osoby, które przyszły punktualnie, muszą czekać... 40 minut, godzinę, dłużej. Marnować czas, a w zależności od choroby swojej i chorób innych oczekujących nawet narażać zdrowie własne lub ich.
Wiadomo, że niektóre wizyty trwają dłużej lub krócej niż z góry założony czas przeciętnej wizyty, ale to, co się dzieje w przychodniach, to już jest przesada. Zwalniam się wcześniej z pracy, żeby zdążyć na umówioną wizytę. W systemie kilka miejsc przede mną było wolnych, bo zarejestrowałam się na najpóźniejszy wolny termin. Wchodzę do przychodni i jest cała masa ludzi, którzy przyszli nie na swoją godzinę. Czekam godzinę i 20 minut. Gdybym wiedziała, zostałabym do końca zmiany, zamiast się zwalniać. To jest bardzo denerwujące. To spotyka mnie za każdym razem.
Zanim wprowadzili RODO, niektórzy lekarze wywoływali nazwiska. Może powinno się do tego wrócić albo podawać pacjentom kod z numerem wizyty, cokolwiek, bo ile można tracić czasu... choć wydaje mi się, że najprostsze rozwiązanie jest najlepsze: prosi się do gabinetu po nazwisku.
Jak jest w prywatnych gabinetach dentystycznych? Przychodzę na swoją godzinę, i nawet jeśli muszę poczekać, bo czyjaś wizyta się przeciągnęła, to jestem pierwsza w kolejce, bo jestem punktualnie. Lekarz po prostu nie przyjmie zamiast mnie kogoś, kto był zarejestrowany po mnie, jeśli JESTEM. Jak widać DA SIĘ to zorganizować.
Jeśli ktoś przychodzi sobie do przychodni godzinę wcześniej to niech sobie czeka godzinę dłużej, a nie zajmuje miejsce komuś, kto przychodzi punktualnie.