Odp: Tak kończą się spotkania z nieznajomymi z sieci
Kiedyś będzie stary, brzydki i gaz mu nosem pójdzie.
Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
Strony Poprzednia 1 2
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Kiedyś będzie stary, brzydki i gaz mu nosem pójdzie.
[quote=niechcemisie]Niepoważny człowiek. Pewnie sam kilka razy przyszedł na spotkanie i wrócił do domu po godzinie czekania, więc sobie rekompensuje. A może ma coś z głową, wiecie, że umówi się z pięcioma, po czym siada z wyciągniętymi girami i sobie myśli:"Jaki jestem gość, kilka lasek na mnie czeka, ach..."[/quote]
Podobnie zachowują się więźniowie odpisujący na listy odnośnie swoich anonsów w gazetach matrymonialnych:)
Hahhahahaa Serio tak robią? Hahahah Kurczę...
Znam co najmniej kilkanaście par, które poznały się przez Internet i wzięły ślub prędzej czy później. Znam też takie, które niestety poznały się i strasznie rozczarowały sobą po takim spotkaniu. Niestety poznawanie się przez Internet to loteria, którą nie zawsze wygrywamy.
Wg mnie nie ma w necie takiego miejsca, gdzie można poznać fajnego faceta. Na dodatek wielu ukrywa, że ma już kogoś... Część dziewczyn nie zdaje sobie sprawy co ich faceci robią w necie. Ci mężczyźni zazwyczaj są pomiędzy tym co wypada, a tym co jest fajne. Nie oszukujmy się, ale najfajniejsza cześć płci męskiej, to jednak panowie żonaci, ale tych się nie kradnie, bo nie wypada. Oni są zawsze ogarnięci i swoje przeżyli, przeżywają i właśnie nie zawsze są szczęśliwi... Single, zależy którzy. Starzy kawalerowie nie bardzo. Mają problem w dostosowaniu się do innych, kiedy w późnym wieku zaczynają mieć chęć do życia z drugą osobą.
Powiem Wam, że swojego czasu zawierałam sporo znajomości przez Internet.
Miałam w życiu taki czas, kiedy zakończyłam długoletni związek i bardzo potrzebowałam się wyluzować.
Oczywiście mam tutaj na myśli jakąś kawkę, wyjście do kina, spacer... Nic zobowiązującego. Oczywiście, gdyby trafiła się jakaś wielka miłość od pierwszego wrażenia, nie protestowałabym.
O facetach, których poznałam w sieci, mogłabym napisać książkę.
Z ciekawszych:
1. Młody uroczy prawnik. Taki słodko-nieporadny. Nie chciał pić kawy na dworze, bo mógłby się przeziębić, a ma dużo pracy (pogoda była piękna). Nie chciał pić kawy w jakiejś zwykłej kawiarni ,,u Baśki'', oczywiście musieliśmy iść do miejsca, gdzie kawa kosztuje 15zł (boli mnie to do tej pory). Zamówił jakąś tam kawę z mleczkiem sojowym i milionem dodatków, a później było jeszcze gorzej. Całe spotkanie zerkał na zegarek, pisał smsy do mamy, kiedy będzie w domu i opowiadał, że musi powoli pić tą kawę, bo ma problemy z pęcherzem. Całe szczęście, że nie skasował mi sumki, jak za poradę prawną, bo do teraz bym go spłacała.
2. Prawdziwy facet. Kreował się na takiego faceta, którego można znaleźć jedynie ze świecą i przy dużym szczęściu. Na zdjęciach wyglądał całkiem, całkiem, więc zgodziłam się na spacer. Kiedy podszedł do mnie w umówionym miejscu, myślałam, że z kimś mnie pomylił. W ogóle nie wyglądał jak na zdjęciu. Był sporo niższy, sporo grubszy, jakiś taki wymiętolony. Na wstępie poinformował mnie, że ma trampki za 2zł i oczekiwał pochwały. Później było tylko gorzej... Non stop opowiadał o swojej matce i natarczywie używał określenia - matula. Jego matula robiła najlepszy rosół, była najpiękniejszą kobietą świata, najmądrzejszą, najcudowniejszą i niepowtarzalną. Zapowiedział, że to będzie dla mnie bardzo duża konkurencja, chociaż od pierwszego wrażenia nie miałam zamiaru z nią w niczym konkurować. Po co? Przecież przegrałabym w przedbiegach. Potem jeszcze opowiadał jakieś farmazony o tym, że rozmawia z drzewami, a jego koleżanka jest wróżką. I wisienka na torcie. Kiedy przemyślałam już wszystkie możliwości ucieczki i zbierałam się do domu, powiedział, że on nie lubi prezerwatyw i spiralka to spoko opcja. No spoko. Chyba u jego matuli.
3. Pan Auto!
Wizualnie było okej. Charakter też całkiem niezły, ale... Oczywiście nie mogło się obyć bez słynnego ALE, bo gdyby koleś był w porządku, nie opisywałabym tutaj tej historii. Niesamowicie się chwalił. Na wstępie tym ile zarabia (BARDZO DUŻO), gdzie jada (BARDZO EKSKLUZYWNIE), że buduje dom (BARDZO WSPANIAŁY), a później przez jakieś dwie godziny opowiadał o tym, że ma samochody (AŻ TRZY). Pierdzielił mi o tych samochodach, jak potrzaskany, a ja nie wiedziałam, czy powinnam zmienić specjalizację na mechanika, czy spróbować złapać jakiś przypadkowy samochód i uciekać. Gorzej, jakby to był jeden z tych trzech. Zawsze był cień szansy, że ma jakiegoś BARDZO FAJNEGO szofera.
Ciekawe przypadki dla specjalistów. A dla kobiet - zły, gorszy i jeszcze bardziej beznadziejny - tak bym ich określiła:)
Kłopoty z pęcherzem.. Baaardzo sexowna uwaga
A kogoś bardziej normalnego udało się też poznać?... Takiego, z którym powiedzmy, że mogłabyś nawet być...?
> Gabika napisał/a:
> A kogoś bardziej normalnego udało się też poznać?... Takiego, z którym powiedzmy, że mogłabyś nawet być...?
Mój obecny chłopak jest facetem, który znalazł mnie w sieci. Jesteśmy razem ponad 4 lata i zdecydowanie nie mam powodów do narzekania. Standardowe błahostki, jak w każdym związku. Powiem Wam szczerze, że z początku miałam bardzo duże obawy. Jednak w tym wypadku było troszeczkę inaczej, bo nie poznaliśmy się za pośrednictwem portalu randkowego, a zupełnie neutralnie. Nie była to znajomość nastawiona na randkowanie, związek. Propozycja spotkania pojawiła się zupełnie spontanicznie i tak chyba jest najlepiej.
A więc jednak:) Gdyby nie internet to pewnie byście na siebie nie wpadli? A mieszkaliście wtedy niedaleko, czy dzieliła Was większa odległość?
> coolinarna napisał/a:
> A więc jednak:) Gdyby nie internet to pewnie byście na siebie nie wpadli? A mieszkaliście wtedy niedaleko, czy dzieliła Was większa odległość?
Dzieliło nas (i jeszcze dzieli) aż 100km. Aż, albo tylko 100. Nie wydaje mi się, że byłby jakikolwiek procent szansy, żeby spotkać się przypadkiem w realnym świecie, bo nigdy nawet nie słyszałam o jego mieścince.
Hmmmm, a żadne z Was nie myśli o tym, żeby jednak być bliżej, może nawet razem zamieszkać? Czy zostawiacie to biegowi losu, bo może to jeszcze nie to?
A może to nawet fajnie tak potęsknić trochę...?:) Może na co dzień szybciej byście się znudzili sobą...
Związek, w którym jest odległość, ma też swoje plusy Ja przynajmniej dostrzegam ich mnóstwo
Tylko że 4 lata to jednak brzmi poważnie, więc te wszystkie dojazdy muszą być bardzo uciążliwe...
Dla mnie to byłby cel nr 1 żeby się (albo jego) przeprowadzić, gdybym oczywiście myślała o tym facecie jako o kimś na stałe:)
Od jakiegoś roku już nie jestem na żadnym portalu randkowym, po prostu nie widzę sensu tracić na to czas. Sami niedojrzali wieczni chlopcy szukający ideału, którym sami nie są...
Kto lubi ten szuka tak wrażeń, ale moim zdaniem tam bardzo mało ciekawych ludzi jest, raczej takie odludki co nie potrafią na żywo nikogo poznać.
Odradzam znajomości z sieci, tam nic dobrego nie znajdziecie....
Strony Poprzednia 1 2
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź