Podziwiam i szanuję takie społeczności. W moim mieście z okazji Dnia Ziemi zorganizowano akcję sprzątania miasta przez obywateli. Jaki był odzew? Żaden.
W piątek kilka szkół zmusiło uczniów.
W sobotę mieli sprzątać mieszkańcy. Nikt nie chciał.
Do sprzątania ruszyła 72-letnia kobieta, która i tak często chodzi sprzątać sama. Zabrałam kolegę i poszliśmy we trójkę.
W moim zadłużonym mieście, młody (36 lat) pan prezydent stawia na nowoczesność i rozwój. Kilka pomysłów mu się udało, na przykład powstał piękny gmach biblioteki, który jest miejscem dla różnych wydarzeń kulturalnych, tylko chętnych do uczestnictwa coś mało. Dlaczego wspominam, że miasto jest zadłużone? Ach, bo pan prezydent ma nowe pomysły, na przykład wybudowanie wieży widokowej za ciężkie miliony, która nikomu nie jest potrzebna, bo tutaj nie ma co oglądać z góry, chyba że hale i kominy strefy przemysłowej. Mógłby trochę zmniejszyć dług, zamiast wydawać fortunę na zbędne projekty.
Pan prezydent stara się, żeby miasto ładniało. Wziął się za intensywne przerabianie stref rekreacyjnych, żeby mieszkańcy miasta cieszyli się pięknymi skwerkami. To popieram, to jest fajne. Niestety wiele przeróbek, zwłaszcza ulic, wiąże się z rzezią drzew. Taka ekologia. A pomysły na rozwój i inwestycje to na przykład budowa koreańskiej fabryki folii miedzianej, która będzie zabójstwem dla tutejszej przyrody.
Czytałam decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach zgody na realizację tego przedsięwzięcia i te warunki postawione budującej się firmie są NIEREALNE. Nie dlatego, że nie dałoby się tego zrobić technicznie, ale dlatego, że nikt tego nie będzie robił. Filtracja emisji na poziomie minimum 90%? Chciałabym, żeby pan prezydent wybudował sobie dom tutaj, nie pod Warszawą.
Wracając do Dnia Ziemi, w mieście są składowany hałdy śmieci. W wielu miejscach są dzikie wysypiska tuż obok terenów rekreacyjnych lub za osiedlami. Co pan prezydent zrobił, żeby to zmienić? Wyciął krzewy i drzewa oznajmiając, że ludzie wyrzucają pod nimi śmiecie, więc jak ich nie będzie, to nie będą wyrzucać. Co zrobił z hałdami śmieci? Nic. Oznajmił, że do uprzątnięcia tego konieczne jest zatrudnienie specjalistycznej firmy i koszt takiego przedsięwzięcia to 200 tysięcy złotych i miasta na to nie stać (na wieżę za miliony stać). Te tereny sprząta na własną rękę 72-latka, a przy niej zatrzymują się samochody i wyrzucają worki ze śmieciami bez skrępowania.
Co zrobił prezydent, żeby przeciwdziałać wyrzucaniu śmieci w te miejsca, zwłaszcza w obszarze przy terenach działkowych? Ani nie wysyła tam patroli, a kilka mandatów może zmobilizowałoby śmieciarzy do tego, żeby wymusili na zarządzie ogródków działkowych postawienie kontenera. Zarząd ogródków kontenera nie postawi, bo to kosztuje, a wyrzucanie śmieci w krzaki jak na razie nikogo nic nie kosztowało. Pan prezydent kontenera też nie postawi, bo twierdzi, że mogą go ukraść. Tak więc ludzie wciąż wyrzucają śmiecie i nie pospacerujesz tamtędy, bo można się zabić na butelkach po wódce i opakowaniach po ketchupie grillujących działkowiczów, którzy śmieci ze sobą do kosza nie zabiorą, a na terenie działek kosza nie mają.