Tak się zastanawiam czy są jeszcze w Warszawie ludzie, którzy żyją powoli? Czy wszyscy tylko ciągły praco-dom, deadliny, fastfoody, stres, korki, bieganie na autobus, nerwica, depresja, a życie prywatne jedynie w smartfonie?
Co się z kimś próbuję umówić to słyszę tylko "może za tydzień". Nie pamiętam kiedy ktoś samemu coś zaproponował. Czy jak 30-stka wskoczy to już tylko trzeba siąść i się rozpłakać, że wszystko co fajne już minęło? ![wink](https://urodaizdrowie.pl/forum/img/smilies/wink.png)
Może tutaj są jeszcze jakieś pojedyncze osoby, które chciałyby żyć normalnie, bez tego ciągłego "chętnie, ale niestety nie bo muszę to, muszę tamto"?