Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
Strony Poprzednia 1 … 10 11 12 13 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
no ja właśnie mu to w kółko powtarzam. Że z dwojga złego lepiej płacić ratę kredyt ale przynajmniej za swoje mieszkanie, niż ładować pieniądze do kieszeni obcym osobom i nie mieć pewności co będzie jutro. Nie dociera 
Ja nie wiem, czy wszyscy faceci są tacy oporni na zmiany w życiu, czy tylko mój taki jest
Może chce uniknąć tego stresu, że np. straci pracę i nie będzie na kolejną ratę...?
no ale w ten sposób to my nigdy niczego ni zbudujemy i będziemy całe życie kisić się w wynajmowanym mieszkaniu o 40m2 w życiu nic nie jest pewne oprócz śmierci ale czy to oznacza, że nie można mieć planów i do nich dążyć?
A przed ślubem nie zauważyłaś, że jest zachowawczy i woli się ograniczać niż podejmować ryzyko i wyzwanie?...
no właśnie przed ślubem był zupełnie inny, rozumieliśmy się we wszystkim i mieliśmy dokładnie takie samo podejście do tego typu spraw. Mam po prostu wrażenie że po ślubie jemu się wielu rzeczy odechciało
Z tego wniosek, że albo wcześniej dobrze udawał, albo rzeczywiście, małżeństwo rozleniwia...
w jego przypadku raczej to drugie, on nie jest facetem który udaje, u niego wszystko jak na dłoni. Ale faktycznie, mam wrażenie że zaczął sobie odpuszczać co mnie martwi
A może to kryzys wieku średniego, taki przedwczesny...?
U mnie kryzys trwa od paru miesięcy, ale on nie widzi problemu i nic nie chce zmieniać.. Podjęłam już decyzję, że się wyprowadzam, nie chcę dłużej o to walczyć ...
ja nie wiem jak to rozwiązać i jakich mam użyć argumentów żeby coś do niego dotarło
Od dawna bałam się, że po ślubie coś może się zmienić na gorsze - specjalnie starałam się i dbałam o to, co najważniejsze, nie wiem co mogłabym więcej robić...nie wiem już sama, bo widać jednak starania jednej osoby, gdy druga "jakoś mniej", lub "jakoś w ogóle" się nie stara są niczym... Brak sił jest odczuwalny wówczas na każdej już płaszczyźnie życia. Źle jest chcieć być jakimś pieprzonym ideałem, robić wszystko, a spotyka Cię...taka nijakość. Tak, miłość, owszem, oczywiście. Ale to już nie to. Zupełnie nie to. I po co się starać? Coraz częściej myślę, że rzeczywiście zołzom jakoś w życiu lepiej...
to może też powinnaś stać się taką zołzą?
Czasem zagłaska się kota na śmierć.. Nie można ciągle być na zawołanie, bo się znudzimy partnerowi...
to się akurat zgadza, poprzewraca się w głowie i dziękuję.
Mój kolega właśnie przyłapał żonę na pisaniu erotycznych sms-ów z innym, po 12 latach małżeństwa, gdzie codziennie mówił że ją kocha, a ona sobie poszukała takiej obleśnej rozrywki na boku...
Dość często jesteśmy niedopasowani... poznajemy kogoś i chcemy spędzić z nim resztę życia, planujemy, zakładamy rodzinę ale pewnego dnia dzieje się coś co uświadamia nam, że ta druga osoba wcale nie była tą drugą połową- zmieniła się w kogoś- sama nie wiem kogo, patrzę i nie poznaje tej osoby, którą pokochałam 10 lat temu... Jest kimś obcym... a świadomość że tkwi się w tym - właściwie czym, piszę o czymś czego nie ma, co jest tylko iluzją - może tym co jest w mojej wyobraźni, że znowu kiedyś będzie dobrze...
Pomyślcie nad jakimś urozmaiceniem w waszym pożyciu. Monotonia zniszczy nawet najbardziej udane małżeństwo. Jest tyle gadżetów jak np . Jak to za szybko to zacznij od bielizny, zapytaj męża co mu się marzy. Może się jakoś dogadacie w upodobaniach.
jeśli dwoje ludzi naprawdę się kocha to przezwyciężą każdy kryzys.
Zdarzają się takie sytuacje, gdzie się w kimś zakochujemy, a ta osoba ma nas gdzieś. Natomiast nie zauważamy kogoś zainteresowanego wokół nas. Ranimy wówczas tą osobę tak samo jak sami jesteśmy ranieni, przez tych, których kochamy.
Ale nie możemy po prostu zacząć kochać kogoś innego, zwłaszcza jak nie jest tą wymarzoną osobą.
Gdy sami staniemy się zranieni, sami możemy tym bardziej ranić innych, bo skoro nie wyszło nam to innej osobie też wyjść nie może. Jest to też spowodowane tym, że może rany są jeszcze świeże, lub dlatego, że to jest nasza obrona przed kolejną porażką...
problemy są po to, aby je rozwiązywać. Jeśli dwoje ludzi się kocha, to są w stanie wszystko przetrwać.
W każdym związku zdarza się kryzys i jest to zupełnie normalne. Warto jednak szybko działać by go pożegnać. Najlepsza na to wszystko jest rozmowa. Myślę, że na pewno po czasie wszystko wróci do normy. 
problemy są po to aby je rozwiązywać wiec jeśli miłość jest silna, to przezwycięży wszystkie problemy.
Kryzys w związku warto czasami odwrócić. Jeżeli dopada nas rutyna w codziennym mieszkaniu razem i wspólnym życiu warto zrobić coś świeżego i nowego. Sprawdzenie się razem w nietypowej sytuacji, zaplanowanie wspólnej randki (nawet jeżeli jesteście małżeństwem od dawna), gdzie każda ze stron postara się dla drugiej i poczujecie się jakbyście dopiero co się poznali może obudzić uśpioną fascynację i uwielbienie. Pomocny może być też wyjazd do komfortowego hotelu i zaznanie luksusu we dwójkę. Warto próbować i być kreatywnym.
U mnie też się od tego zaczęło, później było niestety już tylko gorzej Po pewnym czasie okazało się, że mój mąż (aktualnie już były) ma kochankę. Dowiedziałam się o tym dzięki dowodom uzyskanym przez detektywa. I rozwiedliśmy się, po 10 latach małżeństwa
może umawiajcie się na randki? Podkręcicie nieco atmosferę?poczytaj sobie ten portal oni fajnie piszą jak dbać o związek, jak go pielęgnować i sprawiać by ciągle iskrzyło między Wami. Jak uznasz jednak że to nie to, że nie dacie rady go naprawić to sądzę, że nie ma co tkwić w srodku czegoś co nie ma przyszłości.
Strony Poprzednia 1 … 10 11 12 13 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
