1

Temat: Czego najbardziej nie lubicie w swojej pracy?

Ja najbardziej nienawidzę tego, że szef wymyśla różne "cuda" mające usprawnić naszą pracę, a wychodzi z tego tyle, że pracy mamy coraz więcej.

2

Odp: Czego najbardziej nie lubicie w swojej pracy?

Tego że codziennie jest dużo spraw, które się powtarzają.

3

Odp: Czego najbardziej nie lubicie w swojej pracy?

Na nie lubię nadmiaru bezsensownej pracy. Gdy coś, co mogłyby wykonywać za nas automaty musimy robić ręcznie. Najbardziej jaskrawym tego przykładem jest ręczne prowadzenie księgi wejść i wyjść.

4

Odp: Czego najbardziej nie lubicie w swojej pracy?

Ja nie lubiłam wykorzystywania, kiedy trzeba było robić masę rzeczy wykraczających poza obowiązki i nieterminowych wypłat, ale dorabiałam wtedy na czarno, więc sama jestem sobie winna.

5

Odp: Czego najbardziej nie lubicie w swojej pracy?

ja nie lubię jak szef spóźniał się z wypłatą tongue

6

Odp: Czego najbardziej nie lubicie w swojej pracy?

A ja nie lubię częstych wyjazdów służbowych. Praktycznie co dwa tygodnie muszę gnać na złamanie karku do Warszawy, jako przedstawicielka firmy spotykać się z klientami czy kontrahentami. Nie chodzi nawet tyle o częstotliwość wyjazdów, co o to,że początkowo musiałam tłuc się po stolicy tramwajami czy autobusami. Wyobraźcie sobie sytuację: człowiek ma dwa spotkania w ciągu trzech godzin, na każde musi zdążyć, a niestety komunikacja miejska nie pospieszy. Strasznie wkurzałem się tą sytuacją.

7

Odp: Czego najbardziej nie lubicie w swojej pracy?

Nie lubię monotonii , powtarzania tych samych czynności w kółko codziennie...

8

Odp: Czego najbardziej nie lubicie w swojej pracy?

O tak, to może zniechęcać. Przy niektórych takich pracach można zastosować automatyzację, gorzej jeśli to z człowieka chcą zrobić automat hmm

9

Odp: Czego najbardziej nie lubicie w swojej pracy?

Swojego przełożonego

10

Odp: Czego najbardziej nie lubicie w swojej pracy?

Tego, że chcąc coś zmienić na lepsze spotykam się oporem, bo inni przyzwyczaili się do starego i nie chcą nic zmieniać.

11

Odp: Czego najbardziej nie lubicie w swojej pracy?

Wypłaty nie lubię. W dniu wypłaty mam doła.

Wysokość wynagrodzenia w mojej pracy wpędza mnie w poczucie bezsilności, bo nie wystarcza na dach nad głową i muszę mieszkać u rodziców. Moi znajomi z innych firm mają na rękę więcej niż ja brutto. Ktoś może powiedzieć, że w takim razie w czym problem, żeby zmienić pracę i skoro inni mogą zarabiać, to przecież też mogę, zamiast narzekać. Z różnych powodów wcale nie jest mi łatwo zmienić pracę. To nie jest takie hop siup.

Moi współpracownicy nie rozumieją, skąd moja frustracja, ale oni mają kogoś, z kim dzielą wydatki i często jest to ktoś, kto zarabia więcej niż oni czy ja. Mają domy i mieszkania własnościowe, często otrzymane po swoich rodzicach lub teściach, nie muszą układać sobie życia i zakładać rodziny, bo właściwie to są już dziadkami w większości.

Nie mówię, że w życiu było im łatwo, zwłaszcza kiedy mieli małe dzieci, ale im taka wypłata teraz może wystarczyć, bo nikt z nich nie musi płacić po 1200 odstępnego. Oni nawet za internet nie płacą, bo z niego nie korzystają, na dentystę też zbyt wiele nie wydają, bo im wystarczy, że nie boli, a estetycznie wyglądać nie musi i właściwie są rok przed emeryturą i niewiele im potrzeba poza dłubaniem w ogródku. Dla młodego człowieka część wydatków, które ich omijają, jest dzisiaj koniecznością. Ceny leków są tak samo wysokie dla młodych, jak i starych, a zdrowie nie jest wcale młodym zagwarantowane. I słyszę od nich, że mi jest przecież tak dobrze, bo mam całą wypłatę dla siebie...

Ostatnio dyrektor zasugerował mi, że skoro mieszkam z rodzicami, to nie muszę więcej zarabiać.

12

Odp: Czego najbardziej nie lubicie w swojej pracy?

Mieszkając z rodzicami ile masz wydatków na bieżące rachunki, czynsz czy opłaty?
Dokładając np. 300 zł (tyle akurat dokłada mój 20-letni  brat, mieszkając w domku rodziców i zajmując 1 pokój, nie znam oczywiście Twoich nakładów) to i tak zostaje Ci więcej niż komuś, kto ma swoje mieszkanie, ale i tak płaci co miesiąc np. 500 zł czynszu do spółdzielni, a do tego prą, gaz, wodę, odpady itp, bo u niego kosztów stałych jest co najmniej ok. 1000 zł i to przy małym metrażu... Gdybyś wynajmowała to wiadomo, że co najmniej połowa pensji poszłaby na utrzymanie mieszkania i to byłby dobry argument dla podwyżki. A tak to inni widzą w Tobie krezusa, który sam siebie tylko utrzymuje przy minimalnych nakładach na mieszkanie z rodzicami...