Końcówki przycinam sama, w sumie to nawet sama swoje włosy podcieniuję. Kiedyś oddawałam się w obu celach w cudze ręce, dziś bardziej ufam sobie i moim lustrom. Włosy mam do pasa i uwielbiam nosić je rozpuszczone, ale nie w domu.
Miejsce pracy często narzuca konieczność posiadania ujarzmionej fryzury z tej prostej przyczyny, że... w pracy mamy pracować i wszystko, co może utrudniać staranne wykonanie zadania, powinno być wyeliminowane, na przykład:
przy niektórych czynnościach długie paznokcie, zwisające lub luźne rękawy, ozdobne troczki, a w przypadku włosów długa lub nie podpięta grzywka, wysuwające się kosmyki, rozpuszczone włosy, włosy nasuwające się na twarz.
Ergonomia jest ważna, a my, jako pracownicy mamy dbać o to, żeby nic nie przeszkadzało nam wykonywać powierzonych zajęć precyzyjnie, z uwagą i starannością. Mamy być profesjonalni w tym, co robimy.
Kiedyś w mojej szkole był nakaz noszenia związanych włosów. Dziewczynki z długimi i włosami musiały mieć kucyki lub warkocze, żeby włosy nie opadały na zeszyt. Z jednej strony ingerowanie w cudzy wizerunek, z drugiej ma to wymiar jak najbardziej praktyczny i moim zdaniem taki nakaz był dobry.