[quote=lili32]Wcale nie jest tak łatwo odejść z tego świata, jak się ludziom wydaje... To wcale nie jest tak, że ktoś, decydując się na taki krok, tchórzliwie ucieka przed życiem... Zwykle, (co nie znaczy, że zawsze) zanim do tego dojdzie, człowiek mniej lub bardziej rozpaczliwie broni się przed tym, jednocześnie konfrontując to z tym, co pchnęło go do takiego kroku... Niestety, gdy nawet najbliżsi nie robią nic więcej poza nic nie wnoszącym i nijak mającym się do rzeczywistości gadaniem, wysyłaniem do psychiatry czy szpitala dla umysłowo chorych, tacy ludzie nie widzą już innego rozwiązania w cierpieniu, jak tylko zakończyć ten dramat... [/quote]
Bliscy zwyczajnie nie wiedzą co robić. Jeśli człowiek sam już nie wie co ze sobą zrobić i jak sobie pomóc, to jak mają wiedzieć inni ludzie, choćby i najbliżsi? To MY mamy największy wpływ na siebie i jeśli człowiek żyje w poczuciu beznadziei, jeśli stracił już tak dużo sił na walkę z tym, jeśli poddał się i zabrnął tak daleko, to moim zdaniem inni niewiele mogą mu pomóc, choćby nie wiem, jak bardzo chcieli.
Znam ludzi po próbach samobójczych. Znałam kogoś, komu się udało, więcej niż jedną osobę, i kogoś, komu się nie udało... też więcej niż jednego takiego... W moim mieście tak często dochodzi do samobójstw, że radni debatowali nad powstrzymaniem tej fali. Kilka tygodni temu w lesie za moim domem zastrzelił się policjant. Nawet słychać było strzały. Życie jest trudne. Nie wiem czemu samobójcy spotykają się z taka wrogością, są nazywani tchórzami, głupcami, krytykowani przez ludzi, którzy nawet ich nie znali, ale wiem, że niewiedza to strach, a strach to nienawiść.