Fermentacja na zdrowie. Kimchi, miso i kombucha – probiotyczne hity, które pokochasz

dodał: Małgorzata Kopeć
Nie sądziłam, że kiszonki mogą zmienić moje życie. Wszystko zaczęło się od niepozornego słoika kapusty, który dostałam od sąsiadki. „Domowa. Sama robiłam. Zrób sobie do obiadu!” – powiedziała z uśmiechem. I zrobiłam. A potem zaczęłam czytać, smakować, eksperymentować. I wpadłam po uszy w świat fermentacji!
Fermentacja to proces, który ludzie stosują od wieków – nie tylko po to, by przechować jedzenie, ale też… dla zdrowia. Fermentowane produkty to naturalne źródło probiotyków – tych dobrych bakterii, które kochają nasze jelita. A zdrowe jelita to, jak się okazuje, podstawa naszego samopoczucia, odporności, a nawet skóry!
Zaczęłam od ogórków małosolnych, potem przyszła kolej na kapustę kiszoną, a kiedy poznałam kimchi, przepadłam. Orientalna, pikantna, wyrazista kiszonka z kapusty pekińskiej i ostrych przypraw podbiła moje kubki smakowe.
Kimchi – więcej niż kapusta
To danie z Korei to prawdziwa bomba smakowa. Połączenie ostrej papryki, czosnku, imbiru i fermentowanej kapusty działa nie tylko rozgrzewająco, ale też wspomaga trawienie. Dzięki obecności naturalnych probiotyków kimchi może pomóc w odbudowie mikroflory jelitowej, szczególnie po antybiotykoterapii czy problemach z układem pokarmowym.
Zdradzę Wam sekret – do swojego kimchi dodaję też plasterki jabłka. Daje lekko słodki akcent i jeszcze ciekawszy smak.
Składniki:
-
1 duża kapusta pekińska
-
1/4 szklanki soli kamiennej
-
1 marchewka (starta)
-
5 ząbków czosnku
-
1 łyżeczka startego imbiru
-
1 łyżka cukru
-
2 łyżki sosu rybnego (lub sojowego)
-
2 łyżki ostrej koreańskiej papryki gochugaru (lub chili)
-
2 dymki
Wykonanie:
-
Kapustę pokrój na większe kawałki i zasyp solą. Odstaw na 1–2 godziny, co jakiś czas mieszając.
-
Po tym czasie dokładnie wypłucz kapustę i odcedź.
-
W misce wymieszaj pastę z czosnku, imbiru, cukru, sosu rybnego i chili.
-
Dodaj do niej pokrojoną marchewkę, dymkę i kapustę. Dokładnie wymieszaj rękami (najlepiej w rękawiczkach).
-
Przełóż do słoika, dociśnij i zostaw 1–2 dni w temperaturze pokojowej, a potem przechowuj w lodówce. Po tygodniu jest idealne!
Kombucha – mój domowy eliksir
Przyznam szczerze – trochę się bałam hodować „grzyba herbacianego” w domu. Ale kombucha wciąga! To lekko musujący napój na bazie słodzonej herbaty, który pod wpływem SCOBY (czyli symbiotycznej kultury bakterii i drożdży) zmienia się w probiotyczny napój o kwaśnym, orzeźwiającym smaku. Wielką frajdę daje mi dodawanie do kombuchy różnych dodatków – imbiru, malin, lawendy, mięty. I ta satysfakcja, że robię coś dobrego dla swojego ciała!
Składniki:
-
1 SCOBY (grzybek herbaciany – dostępny online lub od znajomego)
-
1 szklanka cukru
-
3–4 torebki czarnej lub zielonej herbaty
-
3 litry wody
-
1/2 szklanki gotowej kombuchy (jako starter)
Wykonanie:
-
Zagotuj wodę, zaparz herbatę i rozpuść cukier. Odstaw do całkowitego ostygnięcia.
-
Wlej napar do dużego słoika, dodaj starter i delikatnie umieść SCOBY na wierzchu.
-
Przykryj gazą i zabezpiecz gumką. Odstaw w ciepłe, ciemne miejsce na 7–10 dni.
-
Kombucha będzie lekko musująca i kwaśnawa – gotowa, gdy smak Ci odpowiada. Można ją dosłodzić owocami i poddać drugiej fermentacji.
Miso – japoński skarb
Miso to fermentowana pasta sojowa, która nie tylko wzbogaca smak zup czy sosów, ale dostarcza też enzymów trawiennych i aminokwasów. Gdy pierwszy raz dodałam ją do klasycznego bulionu warzywnego, doznałam kulinarnego olśnienia – tak głębokiego, umami smaku nie da się podrobić! Uwaga – miso dodajemy na końcu gotowania, żeby nie zabić dobroczynnych bakterii.
(oryginalne miso dojrzewa miesiącami, ale tę wersję zrobisz w kilka dni)
Składniki:
-
1 szklanka ugotowanej soczewicy (lub ciecierzycy)
-
2 łyżki ryżowego octu
-
1 łyżka pasty miso (kupnej – jako starter)
-
1 łyżeczka soli
-
1/2 łyżeczki cukru
-
2 łyżki gotowanego ryżu
Wykonanie:
-
Wszystko razem zblenduj na gładką pastę.
-
Przełóż do czystego słoika i dociśnij masę. Przykryj gazą lub pokrywką bez dokręcania.
-
Pozostaw w cieple na 3–5 dni. Po fermentacji przechowuj w lodówce. Używaj do zup, marynat i sosów.
Co dała mi fermentacja?
-
Lepsze trawienie – zapomniałam, co to wzdęcia i uczucie ciężkości.
-
Więcej energii – naprawdę! Jelita to nasz „drugi mózg”, a gdy działają prawidłowo, wszystko działa lepiej.
-
Odporność – odkąd codziennie jem coś fermentowanego, infekcje omijają mnie szerokim łukiem.
-
Przyjemność i zabawę – kiszenie to coś więcej niż gotowanie. To proces, rytuał, który relaksuje i daje niesamowitą frajdę.
Polecam zacząć od prostych rzeczy – ogórki małosolne, kiszona marchewka czy jabłka z imbirem. Potem kimchi, kombucha, aż w końcu może nawet zrobisz własne miso! Warto też sięgać po gotowe produkty dobrej jakości, najlepiej z lodówki – to znak, że bakterie w nich wciąż żyją.Jeśli jeszcze nie próbowałaś fermentować – spróbuj. A jeśli masz już za sobą swoje pierwsze kiszonki, daj znać – chętnie poznam Twoje ulubione przepisy i triki!