Co będziemy jeść w 2026? Najgorętsze trendy kulinarne, które już podbijają Instagram
dodał: Małgorzata Kopeć
Od lat obserwuję, jak kulinarny świat zmienia się z prędkością światła. To, co jeszcze rok temu było nowinką, dzisiaj już jest klasykiem Instagrama, a jutro może zniknąć z radarów. Zastanawiam się czasem, jak to się dzieje, że pewne smaki, techniki czy składniki nagle stają się absolutnym hitem, a my – zwykli konsumenci – wchodzimy w ich świat z ogromnym entuzjazmem. Zbliżając się do 2026 roku, postanowiłam przyjrzeć się trendom kulinarnym, które już teraz zdobywają serca smakoszy i wyglądają, jakby miały zdominować nasze talerze w nadchodzących miesiącach.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to roślinna rewolucja w pełnym rozkwicie. Nie chodzi tu tylko o klasyczne sałatki czy hummusy. Coraz częściej rośliny stają się gwiazdą dania – to one grają pierwsze skrzypce, a mięso lub produkty pochodzenia zwierzęcego stają się dodatkiem, opcjonalnym akcentem. Sama zaczęłam eksperymentować z fermentowanymi warzywami, roślinami strączkowymi w nowoczesnym wydaniu i roślinami mniej znanymi w naszych kuchniach, jak topinambur czy samphire, czyli morska szparaga. Efekt? Smak, który jest jednocześnie wyrafinowany i pełen życia.

Nie mogę też nie wspomnieć o kulinarnej sztuce fermentacji, która zyskała drugie życie dzięki social mediom. Kiszone warzywa, kombucha, kefir wodny czy miso przestają być tajemnicą kuchni azjatyckiej i stają się codziennym elementem naszego stołu. Sama niedawno zrobiłam eksperyment z kimchi z dyni i marchewki – efekt przerósł moje oczekiwania, a zdjęcia idealnie nadawały się na Instagram. To, co kiedyś wymagało specjalistycznej wiedzy, dziś dostępne jest dla każdego, kto ma odrobinę cierpliwości i chęci do eksperymentów.
Kolejnym trendem, który wydaje mi się fascynujący, jest jedzenie funkcjonalne, czyli produkty łączące przyjemność smakowania z działaniem prozdrowotnym. Nie jest już nowością, że jemy awokado czy jagody goji, ale w 2026 roku będziemy widzieć coraz więcej dań projektowanych pod kątem konkretnych korzyści dla zdrowia. Myślę tu o smoothie, które nie tylko smakują jak deser, ale też wspierają odporność, regenerację czy nastrój. Zaintrygowało mnie, że coraz częściej pojawiają się też produkty adaptogenne – grzyby reishi, ashwagandha czy maca – w formie przekąsek, słodyczy czy napojów. Sama próbowałam zrobić czekoladowe brownie z dodatkiem reishi – brzmiało dziwnie, a smakowało… obłędnie!
Nie mogę też pominąć estetyki na talerzu. W 2026 roku jedzenie to nie tylko smak, ale też doświadczenie wizualne. Instagram i TikTok sprawiły, że kuchnia stała się sztuką, a talerz – prawdziwym płótnem. Kolory, faktury, kontrasty – wszystko ma znaczenie. Ostatnio zachwyciły mnie dania z wykorzystaniem jadalnych kwiatów, płynnych nitrogenów i niespodziewanych połączeń smakowych. Sama zaczęłam eksperymentować z domowymi wersjami „molekularnych” efektów, takich jak perły z owoców czy musy w niecodziennych kształtach. To niesamowite, jak wizualna atrakcyjność może podnieść satysfakcję z jedzenia i… oczywiście liczbę lajków na zdjęciach.

Nie mogę też zapomnieć o komfortowym jedzeniu w wersji luksusowej. Trend comfort food nie odchodzi do lamusa, ale ewoluuje – klasyki stają się bardziej wysublimowane. Wyobraźcie sobie zupę dyniową podaną w słoiku, z chrupiącym pieczywem z dodatkiem świeżych ziół, lub makaron w sosie z pieczonego kalafiora, który smakuje jak haute cuisine. Sama uwielbiam tę kategorię – daje poczucie bezpieczeństwa i ciepła, ale jednocześnie pozwala poczuć się jak w ekskluzywnej restauracji.
Ostatnio sama eksperymentuję z matchą nie tylko w napojach, ale też w deserach i wytrawnych daniach. Uwielbiam, jak ten intensywnie zielony proszek dodaje potrawom subtelnego, lekko ziemistego smaku, a przy tym sprawia, że wszystko wygląda na talerzu niesamowicie efektownie. Ten trend idealnie wpisuje się w moje kulinarne poszukiwania – łączenie estetyki z funkcjonalnością i zdrowym podejściem do jedzenia.

Ostatni trend, który wg mnie będzie kluczowy w 2026 roku, to zrównoważone jedzenie i zero waste w praktyce. Świadomość konsumencka rośnie w tempie geometrycznym. Coraz więcej osób zastanawia się nad tym, skąd pochodzi mięso, warzywa czy owoce, jakie mają opakowania i jaki mają wpływ na środowisko. Sama zaczęłam planować zakupy tak, aby minimalizować odpady, a resztki warzyw przerabiać na buliony, pesto lub chipsy. Restauracje i marki coraz częściej podążają w tym kierunku, a my jako konsumenci stajemy się częścią tej ekologicznej rewolucji.
Patrząc na te wszystkie trendy, dochodzę do wniosku, że jedzenie w 2026 roku będzie przede wszystkim świadome, kreatywne i emocjonalnie satysfakcjonujące. Nie chodzi tylko o to, żeby zaspokoić głód – chodzi o doświadczenie, estetykę, zdrowie i odpowiedzialność. Sama nie mogę się doczekać, aby eksperymentować z nowymi składnikami, technikami i smakami, a przy okazji dzielić się nimi z moimi znajomymi i obserwatorami online.
Podsumowując, jeśli kiedykolwiek myślałyście, że gotowanie i jedzenie to rutyna, pomyślcie jeszcze raz. W 2026 roku kulinarna scena będzie bardziej ekscytująca, kolorowa i różnorodna niż kiedykolwiek wcześniej. I choć trendy przychodzą i odchodzą, jedno pozostaje niezmienne: radość z jedzenia i dzielenia się nim z innymi. A to jest coś, co nigdy nie wyjdzie z mody.










