Ktoś, kto stwierdził, że kolejny film Tima Burtona niczym go już nie zaskoczy, mógł bardzo się pomylić! Najnowsza produkcja znanego na całym świecie reżysera zadziwia bowiem swoją….normalnością.
„Big Eyes” („Wielkie oczy”), to film oparty na biografii Margaret Keane, malarki, która na przełomie lat 50’ i 60’ tworzy nietypową kolekcję obrazów. Jej dzieła wyróżniają bowiem postaci o nadnaturalnie dużych oczach. Przedstawiona w filmie historia to jednak nie „amerykański sen”, gdzie rozwiedziona pani domu z córką u boku zdobywa sławę i szczęście. Jak to bywa w prawdziwym życiu, los stawia na drodze Margaret i jej córki osobę, która wplącze je w intrygę, która choć pozornie przynosić ma jedynie zysk, to jednak okazuje się powodem wielu nieszczęść dla bohaterek.
Fanów Tima Burtona z pewności zaskoczy fakt, że w „Big „Eyes” nie pojawia się właściwie żaden z typowych „ulubieńców” reżysera. Nie zobaczymy w nim ani Johnny’ego Deppa ani Heleny Bonham Carter, których jednak godnym zastępstwem okazali się być Amy Adams oraz partnerujący jej, jak zawsze wybitny, Christoph Waltz.
Warto też podkreślić, że pomimo pozornej zwyczajności fabuły, „Big Eyes” przyciąga widza tą magią, którą Tim Burton urzeka w innych swoich filmach, dlatego jest to pozycja godna obejrzenia- być może nawet nie jeden raz! Film ten jest bowiem idealnym dowodem na to, że nawet w pozornie zwyczajnym życiu mogą czasem zdarzyć się rzeczy niezwykłe.