Bernard Minier: Siostry – recenzja | Wszystko dla zdrowia i urody, porady kulinarne Uroda i Zdrowie - serwis nie tylko dla kobiet!

Bernard Minier: Siostry – recenzja

11 lipca 2019, dodał: pinkmause
Artykuł zewnętrzny

Bernard Minier: Siostry – recenzja

 

 

Martin Servaz, policjant po przejściach z komendy w Tuluzie uwielbiający muzykę Mahlera, to jeden z moich ulubionych bohaterów kryminalnych. „Siostry” to piąta część cyklu z niepokornym kapitanem w roli głównej, która jest równie mrocznie doskonała, jak jej poprzedniczki.

Bernard Minier zabiera nas do świata misternej i ostrej kryminalnej intrygi, która w ciekawej mozaice fabularnej łączy przeszłość z teraźniejszością. Udana, skomplikowana i mroczna zagadka kryminalna. Powraca widmo makabrycznej zbrodni dokonanej na dwóch młodych, spokrewnionych ze sobą dziewczynach i podejrzenia wobec popularnego autora kryminałów.

Dwie niezależne sprawy, które łączy jedna osoba. Retrospekcyjna wycieczka śladami Servaza. Drzwi do świata mroku i zagadek.

Skomplikowana układanka wydarzeń, z perfekcyjnie zarysowanym tłem. Oprócz wątków kryminalnych autor tym razem dokleja bowiem wiele dodatkowych wątków, opisując konkretne relacje rodzinne, analizując traumatyczne przeżycia z młodości, rysując anatomię mrocznych zakamarków ludzkiej duszy czy negatyw zaślepionego uwielbienia fanów dla pisarzy i ich twórczości. A wszystkie kolejne odkrywane elementy tworzą obraz doskonale spójnej całości, która wciąga i angażuje.

Znakomity thriller francuskiego pisarza. Wyższość logiki nad intuicją, zaawansowana fabuła, ciekawe refleksje nad „światem i jego przyszłością”, bardzo dobry styl, mistrzowski klimat, wszechobecne napięcie, oszczędne dygresje i nieprzewidywalność rozwoju akcji według niecodziennego scenariusza, w którym wszystko jest możliwe to niewątpliwie atuty książki, na które warto zwrócić uwagę.

Książka błyskotliwa i przemyślana, zdecydowanie dla dojrzałych czytelników. Mocna, hipnotyzująca i mroczna. Zagadka, napięcie, zaskoczenie. Klasa i klasyka. Wszystko co kocham i co pozwala mi z przekonaniem nazwać książkę Martina Servaza doskonałą lekturą. I polecam serdecznie – naprawdę warto.

Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis

Od Wydawcy:

Bernard Minier powraca w najlepszej formie

„Przed ich oczami rozciągał się olbrzymi, bezmierny las…”

Brutalne morderstwa, dręczące wątpliwości, obsesja, wspomnienia, które stają się koszmarem. Bernard Minier kolejny raz nie zawodzi i serwuje czytelnikom intrygę rodem z mrocznego snu, która wbija w fotel i nie pozwala odetchnąć. Małgorzata Rogala

 

Maj 1993. Zwłoki dwóch sióstr zostają znalezione na brzegu Garonny. Dziewczyny, ubrane w pierwszokomunijne sukienki, siedziały naprzeciwko siebie przywiązane do drzew.

Młody Martin Servaz bierze udział w swoim pierwszym śledztwie. Szybko zwraca uwagę na Erika Langa, autora porywających, pełnych okrucieństwa kryminałów. Zamordowane siostry były fankami Langa, a jedna z jego najbardziej znanych książek nosi tytuł Panna w bieli. Śledztwo zostaje zakończone. Servaza prześladują jednak wątpliwości: czyżby pominęli jakiś istotny element?

Minęło dwadzieścia pięć lat od podwójnego morderstwa. W mroźną noc Erik Lang znajduje zwłoki swojej żony. Śledztwo prowadzi Martin Servaz. Dawne wątpliwości powracają i stają się obsesją komendanta, która nie daje mu spokoju, podobnie jak złowrogi list pisany czarnym atramentem…

Bernard Minier urodził się w Béziers, a dorastał na południowym wschodzie Francji. Wydał dotąd pięć powieści: hitowy, także w Polsce, Bielszy odcień śmierci (Prix Polar za najlepszy kryminał roku 2011 we Francji), Paskudna historia, Krąg, Nie gaś światła oraz Noc.






Możesz śledzić wszystkie odpowiedzi do tego wpisu poprzez kanał .

Dodaj komentarz


FORUM - bieżące dyskusje

Złomowanie auta
Też tak myślę, że dzisiaj każdy patrzy gdzie kupić coś taniej tym bardziej...
Złomowanie auta
Dziś jest takie zapotrzebowanie na tanie auta że warto je sprzedać całe, np. dla początkującego...
tworzymy opowiadanie - zabawa
.....ale ona natychmiast zaczęła szukać sobie kolejnego męża. ..
Parkiet - trudny wybór
A nie lepsze drewno bez lakieru...?