Kulisy wyrafinowanych zbrodni zawsze budzą emocje… Czytelników bestsellerowego „Langera” niewątpliwie nurtuje myśl, jak mogły potoczyć się dalsze losy tytułowego bohatera tej powieści. Odpowiedź znajduje się w jej kontynuacji, która właśnie ukazała się nakładem Wydawnictwa Czwarta Strona
Sam autor w posłowiu do „Paderborna” nie kryje, że chciał domknąć tę historię, nie pozostawiając swoich fanów z poczuciem, że zło nie zostało ukarane. Jaką rolę odegra Piotr Langer w tej historii? Nie jest to takie oczywiste… Pojawiają się tu postacie silnych kobiet, sytuacje, w których bohaterowie muszą zmierzyć się z naprawdę silnymi emocjami i poznają granice swojej wytrzymałości. Okrucieństwo tajemniczego seryjnego zabójcy zostaje zderzone z pięknem nadodrzańskiej przyrody, tajemniczą aurą Dolnego Śląska i coraz namiętniejszymi relacjami damsko-męskimi…
Fabuła jest osadzona w najnowszych realiach, a stróże prawa korzystają z najnowszych technologii, by rozwiązać skomplikowaną zagadkę kryminalną, w której nieoczekiwanie pojawia się motyw astrologiczny. Zbrodniarz planuje i opisuje kolejne swoje akcje w kontekście sprzyjających mu układów planet… Jak rozwikłać tak nietypową sprawę? W powieści otrzymujemy sporą dawkę informacji ze sfery ezoterycznej i zapewniam, że jest to wciągające nawet dla osoby, która wcześniej nie pasjonowała się taką wiedzą…
Tytułowy Paderborn – prokurator, będący przeciwnikiem Joanny Chyłki w paru procesach, wyrasta tutaj na postać pierwszoplanową, choć nieco tłamszoną przez mającą autorytarne zapędy przełożoną. Jednak w moim odczuciu niewiele mu ustępuje mistrzowsko skonstruowana postać Rzeźnika znad Odry, który niemal do końca powieści nie ma twarzy, posługuje się zniekształconym głosem w komunikacji ze swymi ofiarami, a zostawiane przez niego liściki, umożliwiające policji namierzenie martwych ciał nie pozwalają na jego ujęcie. Zimny i wyrafinowany, przez lata z behawiorystycznym zacięciem opisuje zachowanie przerażonych osób, które najpierw więzi i torturuje, czerpiąc satysfakcję z poniżania ich i zmuszania do samookaleczeń, a następnie pozbawia je życia lub jest biernym świadkiem ich samobójstw.
Starcie dobra i zła, piękna świata i brutalności mordercy podkreślają krótkie, dobitne zdania, które potęgują napięcie. To męska proza, niestroniąca od dosadności, podkreślająca naturalizm fizjologii i anatomii, także w kontekście nienaturalnie upozowanych, okaleczonych zwłok.
Lektura tej książki rodzi we mnie pytanie, pojawiające się też w samej powieści: czym jest norma, a czym zaburzenie? Czytając nie sposób pozbyć się myśli, kiedy ten nieuchwytny morderca potknie się, popełni błąd i pozwoli się złapać? I jaki udział będzie miała w tym Nina Pokora z CBŚP, podążająca jego śladem?
Mamy tu ofiary, mamy też – dość nieoczekiwanie – „księcia” przybywającego zabytkowym autem i ratującego swą „księżniczkę” z opresji, mamy też ściganego przez wymiar sprawiedliwości przestępcę, który usiłuje pomagać w ujęciu drugiego… Stopień skomplikowania fabuły nakazuje pilnie śledzić jej rozwój, jednak łącząc kolejne nitki niemal do końca nie wiemy – kto zabija? W tym upatruję największej wartości tej prozy. Potrafi wciągnąć i zatrzymać uwagę czytelnika, pobudza do myślenia i zadawania pytań…
To lektura na bardzo długi wieczór – zapewniam, że nie oderwiecie się od niej!