Woosabi azjatycka restauracja w Gdańsku – opinia, menu i ceny

25 marca 2022, dodał: Dagmara Borucka
Artykuł zewnętrzny

Miałam przyjemność testować kuchni azjatyckiej w restauracji Woosabi  Mieści się ona w samym sercu Gdańska, czyli na Wyspie Spichrzów z pięknym widokiem na Zielony Most oraz Motławę.

 

Co nieco o Woosabi

Właściciele to para, Diana z Polski i Jocki z Austri – profesjonalni snowboardziści, którzy zaczęli szukać nowej drogi dla siebie. Zawsze marzyli o biznesie międzynarodowym, ale nigdy nie myśleli, że to będzie restauracja. Diana ma Azjatyckie korzenie, jej dziadek był Koreańczykiem, więc w rodzinie Azjatyckie smaki pomieszane z europejskimi zawsze się przewijały. Jest to też ulubiony typ kuchni właścicieli. Podróże w te rejony mocno ich inspirowały. Lekka aromatyczna kuchnia daje dużo możliwości. Rozpoczęło się od food trucka, z którym pierwotnie wystartował Diany brat. Tutaj również wybór padł na azjatyckie smaki, co spowodowało dalsze rozwinięcie się biznesu, w bardzo naturalny sposób. Pierwsze Woosabi powstało w Insbrucku 4,5 roku temu. Kolejne powstało we Wrocławiu, później powstała restauracja w Gdańsku.  Diana i Jocki sami tworzą receptury. Sekretem dań jest oczywiście wkładana w nie miłość zarówno do siebie, woosabi, jak i do ekipy. Pracownicy starają się być jak najmniej oficjalni, szybko przechodzą ” na cześć „z Gośćmi, dzięki temu mogą poczuć się, jakby byli wśród znajomych.

Menu jest stałe, ale karta koktajli zmienia się sezonowo. Znajdziecie tam min winter vibes i summer vibes. Wossabi zależy, aby latem goście mogli zamawiać koktajle ze świeżymi, sezonowymi owocami, które niestety zimą nie są dostępne. Składniki sprowadzane są z dalekich zakątków Azji, ale w miarę możliwości starają się zamawiać również od lokalnych dostawców. To wszystko sprawia, że to miejsce jest niesamowite i przyciąga już samą atmosferą.

Wnętrze

Już od samego progu można wyczuć klimat restauracji. Całe wnętrze zostało udekorowane na wzór dżungli, oazy. Na każdym kroku znajdują się rośliny, a w szczególności takie przypominające palmy. Nie zabrakło również paprotek zwisających z sufitu, czy doniczek pięknie wkomponowanych w oparcia kanap. W pomieszczeniu królują kolory przede wszystkim zieleni, beżu, brązu i żółci. Przy barze stoją hokery obite zielonym wzorem z liśćmi. Nad stolikami wiszą lampy z kloszem wiklinowym, co nadaje niepowtarzalnego klimatu. Gdzieniegdzie można zauważyć pnącza wijące się po ścianach czy suficie. Z tyłu sali znajduje się półka z niesamowitymi ozdobami, które wydaje mi się nawiązują do Azji. Są to dawne misy, naczynia, posągi czy figurki. Podsumowując Woosabi posiada wnętrze, w którym każdy poczuje się przytulnie i klimatycznie.

Jedzenie

Restauracja podaje bardzo nietuzinkowe i oryginalne jedzenie, które łączący to co najlepsze w kuchni azjatyckiej. Już pierwszy kęs zapewnia istną eksplozję smaków. Swoją podróż po Azji rozpoczęłam od zupy miso z tofu z dodatkiem pasty sojowej, dla miłośników smaku umami. Jej smak można nieco porównać do polskiego rosołu, jednak zdecydowanie przebija się nutka słoności, świeżości i pikanterii. Jest to danie idealne na szybki lunch lub jako wstęp do dania głównego. Następnie podano mi zestaw Bao Bunsazjatyckie burgery podawane w bułeczkach na parze. Możecie je wybrać w zestawach po 2 lub 3 bułeczki, z pysznymi frytkami tradycyjnymi lub z batatów.

Ja zdecydowałam się na burgery z:

  • szarpaną wieprzowiną, do tego piklowane ogórki, czerwona cebula, szczypiorek, orzeszki ziemne i majonez-chilli
  • z bulgogi beef, do tego marynowana wołowina po koreańsku, domowe kimchi, piklowane ogórki, czerwona cebula, szczypiorek, orzeszki ziemne, majonez woosabi

Zachwyciły mnie swoją lekkością i sytością pomimo małego rozmiaru – nie dajcie się zwieść !

Kolejnym pysznym daniem, które miałam okazję spróbować była miska Woosabi Bowl z aromatycznym ryżem, marynowanym tofu, świeżym awokado i mango, marchewką sezamowoinbirową, chrupiącym ogórkiem i sałatą, prażonym liściem nori oraz majonezem woosabi, dodatkowo można było wybrać sobie łososia w dwóch postaciach, tofu oraz krewetki miodowo czosnkowe Mój wybór padł na to ostatnie. Cała kompozycja była niesamowitą podróżą kulinarną. Według zalecenia przemiłej kelnerki, wymieszaliśmy ze sobą wszystkie składniki. Dało to przepyszny efekt, dawno się tak nie najadłam.

Jakby tego było mało, na sam koniec przyszedł deser. Niebo w gębie ! Pierwszy raz w życiu jadłam pączka z lodami. Była to smażona bułeczka Bao, podawana z rozpływającymi się w ustach lodami waniliowymi ( do wyboru są również czekoladowe ) oraz sosem mango (albo czekoladowym). Bułki był ciepłe co powodowało rozpływanie się w ustach wszystkich składników, najpierw czuło się mango, potem pączka a na końcu zimne lody. Połączenie jest niespotykane, mega ciekawe i z pewnością jeszcze wrócę na ten przysmak.

Drugim deserem, jaki wybrałam było czekoladowe ciasto marzeń o kremowej, rozpływającej się w ustach konsystencji. Podane na zimno z sosem mango. Jest to smakowita mieszanka gorzkości ze słodkością. Idealnie nadaje się na ciepłe dni, ponieważ przyjemnie chłodzi i nie powoduje ciężkości.