Dlaczego warto uważać na kosmetyki z Ameryki

7 czerwca 2016, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny

Jeśli uważasz, że europejskie kosmetyki są lepsze niż kosmetyki z Ameryki, prawdopodobnie masz rację! W większości przypadków będą one mniej szkodliwe i ryzykowne w stosowaniu. W Unii Europejskiej zakazuje się bowiem stosowania niektórych składników chemicznych, które powszechnie występują w wielu amerykańskich produktach kosmetycznych.

kosmetyki-z-ameryki

Oto przerażająca prawda: Wciąż stosuje się w kosmetykach amerykańskich wiele składników aktywnych, które mogą być szkodliwe dla zdrowia i są zakazane w większości innych krajów. Amerykańska agencja FDA reguluje jedynie niektóre rodzaje produktów na swoim rynku, głównie takie jak filtry przeciwsłoneczne i środki do leczenia trądziku. W większości przypadków reszta zależy tylko od producenta.

Jaka jest praktyka w zakresie kontroli kosmetyków z Ameryki

Według Environmental Working Group (EWG) istnieje ponad 1100 składników stosowanych w produktach kosmetycznych w Stanach Zjednoczonych, które są zakazane w innych krajach, takich jak Japonia, Kanada i krajach członkowskich Unii Europejskiej. W praktyce, FDA uniemożliwia stosowanie w kosmetykach tylko kilkunastu składników ekstremalnie trujących, m.in., takie jak rtęć.

Kraje Unii Europejskiej są w tym względzie dużo bardziej ostrożne i restrykcyjne, dlatego zakazują nie tylko składników w 100 procentach szkodliwych, ale także związków mogących szkodzić tylko potencjalnie.  Można się zastanowić nad nadmierną ostrożnością i często ją krytykować, jednak kosmetyki z Ameryki to często elementarny przykład zupełnego ignorowania zasad bezpieczeństwa. W USA jest niezwykle ciężko zatrzymać dystrybucję jakiegokolwiek środka, a producenci nie przejmują się zbytnio prośbami różnych niezależnych organizacji pozarządowych.

Warto jednak pamiętać, że nie wszystkie pochodzące z USA produkty kosmetyczne niosą za sobą ryzyko regularnego stosowania. Również za oceanem wielu nowych producentów stara się wprowadzić na rynek produkty oparte na organicznych składach, w pełni bezpiecznych i skutecznych w działaniu. Dobrą ofertę kosmetyków z Ameryki można m.in. znaleźć na stronie sklepu internetowego LifeTree.pl.

Jakich składników lepiej unikać

Niektóre z niezwykle dyskusyjnych składników ma nadal wielu zwolenników, również w świecie dermatologii. Większość z nich jest praktycznie znana od bardzo dawna, również ze względu na wywoływane negatywne skutki uboczne. Dobrą wiadomością jest jednak to, że istnieją do nich wszystkich naturalne i organiczne alternatywy.

Oto 7 składników, które prawdopodobnie z łatwością znajdziesz w amerykańskich kosmetykach, a których warto raczej unikać:

1. Oksybenzon

Większość amerykańskich filtrów przeciwsłonecznych zawiera oksybenzon, którego nie należy mylić z podobnym w nazwie avobenzonem. EWG nazwał tę substancję „hormonem zakłócającym”, z powodu wiązania go z zaburzeniami płodności, otyłością, itp. Ostatnie badanie, przeprowadzone przez amerykańską agencję rządową FDA miało miejsce więcej niż 30 lat temu, a jego wyniki są niejednoznaczne. W krajach Unii Europejskiej produkty, zawierające więcej niż 0,5% oksybenzonu muszą być wyraźnie oznaczone etykietą „zawiera oksybenzon”, dzięki czemu można uniknąć jego stosowania.

2. Parabeny

Parabeny to konserwanty, które są powszechnie używane i stosowane, również w produktach kosmetycznych, od co najmniej 40 lat. Można je spotkać w wielu drogeryjnych kosmetykach do pielęgnacji skóry i włosów. Według niektórych, korzyści z zastosowania parabenów w pielęgnacji skóry znacznie przewyższają ryzyko nie używania parabenów. A mianowicie, parabeny likwidują bakterie, pleśń i zanieczyszczenia, które mogą być szkodliwe dla ludzkiego zdrowia.

Jednak lincze firmy, głównie europejskie i azjatyckie, stale poszukają metod na stworzenie kosmetyku, który będzie wolny od konserwujących parabenów. Dzięki temu stale powstaję alternatywne dla produktów drogeryjnych kosmetyki naturalne i organiczne. Z uwagi na brak dodatków chemicznych w większości przypadków należy je w pełni wykorzystać w okresie do 6 miesięcy po otwarciu.

3. Formaldehyd

Formaldehyd to ta sama substancja, która jest używana do balsamowania zwłok. Można ją jednak znaleźć również w wielu amerykańskich produktach kosmetycznych. Chociaż US National Toxicology Program opisuje go, jako „czynnik rakotwórczy dla ludzi”, wciąż z powodzeniem znajduje zastosowanie. Jeśli często stosujesz kosmetyki z Ameryki prawdopodobnie znasz formaldehyd m.in. z niektórych produktów do prostowania włosów.

Ze względu na liczne kontrowersje, które budzi formaldehyd, wiele marek europejskich, takich jak: Natura Siberica, Lavena, Dr.Hauschka czy Planeta Organica, oferuje obecnie znacznie bezpieczniejsze i równie skuteczne opcje. Podczas gdy przemysł pielęgnacji włosów zmierza w dobrym kierunku, wciąż istnieją dziesiątki innych produktów, które zawierają ten niebezpieczny związek chemiczny. Dlatego warto pamiętać, że kupując kosmetyki z ameryki do pielęgnacji paznokci zawsze warto przejrzeć ich skład.

4. Triclosan

Triclosan to składnik wielu antybakteryjnych kosmetyków do mycia rąk. Jeżeli na etykiecie któregoś z produktów natrafisz na ten związek, pamiętaj, że może to być składnik potencjalne szkodliwy dla twojego zdrowia i może negatywnie wpływać na gospodarkę hormonalną.

Fakt ten w oczywisty sposób nie oznacza, że powinieneś przestać myć ręce. Korzystanie z produktów przeciwbakteryjnych jest niezbędne, szczególnie w przypadku mycia dłoni, które są szczególnie narażone na przenoszenie bakterii. Warto jednak pamiętać, żeby raczej stosować kosmetyki naturalne, które zawierają roślinne składniki antybakteryjne.

5. Ołów

W lutym 2012 FDA opublikowała raport, który potwierdził obecność śladowych ilości ołowiu w ok. 400 markach szminek w USA. Nie znaczy to jednak, że coś z tym zrobiono. Wciąż liczne kosmetyki z Ameryki zawierają ten ogromnie szkodliwy pierwiastek.

Ołów uważany jest za pierwiastek bardzo niebezpieczny dla zdrowia i stanowi produkt uboczny wielu dodatków barwiących. Wielu ekspertów twierdzi, że może się on w organizmie gromadzić na przestrzeni dłuższego czasu i stać się niezwykle toksyczny. Aby dowiedzieć się, czy twoja ulubiona szminka z USA zawiera ołów, sprawdź ją w bazie Cosmetics Environmental Working Group pod adresem ewg.org.

6. Hydrochinon

Występujący czasami w kosmetykach drogeryjnych hydrochinon jest stosowany miejscowo w leczeniu przebarwień. Wiele osób uważa, że nie ma innego środka z taką skutecznością. Jest on jednak w wielu krajach zakazany, z powodu przypadków wywołania ochronozy. Mimo tego wciąż liczne marki amerykańskich kosmetyków stosuje ten środek chemiczny.

Jeśli zdecydujesz się skorzystać z kosmetyku zawierającego hydrochinon, postępuj uważnie i zgodnie z zaleceniami lekarza. Warto również zawsze zmniejszać i ograniczać jego stosowanie.

7. Ftalany

Ftalany to substancje, używane jako plastyfikatory w produktach takich jak lakiery do paznokci. Pozwalają one zapobiec pękaniu i zmniejszają sztywność lakieru do włosów. Można je znaleźć w niewielkich ilościach również w licznych kosmetykach z Ameryki.