Pięć faktów o raku prostaty

10 marca 2015, dodał: sz
Artykuł zewnętrzny

Każdego dnia z powodu raka prostaty umiera w Polsce 10 mężczyzn. Już sam ten fakt powinien mobilizować panów do regularnych profilaktycznych badań. Większość jednak unika ich jak ognia, a do lekarza trafia zwykle dopiero po długich namowach bliskich. Dlatego razem z ekspertem przedstawiamy pięć faktów o nowotworze gruczołu krokowego, które będą mocnym argumentem w dyskusji z naszymi mężczyznami.

  1. Lekarze diagnozują około 10 tys. przypadków raka prostaty rocznie

Rak prostaty (nazywanej też gruczołem krokowym lub?????????????????????????????????????????????? sterczem) to obecnie jeden z najczęściej występujących u mężczyzn nowotworów – ustępuje miejsca tylko nowotworom płuc. Co roku lekarze wykrywają go u około 10 tysięcy Polaków. Specjaliści zwracają jednak uwagę na to, że chorych może być więcej. – Wielu panów traktuje choroby prostaty jak temat tabu i wstydzi się o nich rozmawiać nawet z lekarzem. Przełamanie tej „blokady” to pierwszy krok do zadbania o zdrowie – podkreśla dr n. med. Marek Filipek, urolog ze Szpitala Medicover.

  1. Ta choroba rozwija się powoli i bez objawów

Unikaniu przez mężczyzn tematu raka stercza sprzyja fakt, że rozwija się on powoli. Zmiany w obrębie gruczołu krokowego, dostępne w badaniu per rectum, mogą być wyczuwalne dopiero kilka lat po pojawieniu się w komórkach pierwszych zmian nowotworowych. Dodatkowo, w początkowej fazie rozwoju nowotworu zwykle nie ma objawów lub pojawiają się łagodne dolegliwości związane z oddawaniem moczu, przez co niektórzy panowie próbują „zagryźć zęby” i przeczekać. W ten sposób na własne życzenie odbierają sobie szanse na skuteczne leczenie.

Na które symptomy mężczyźni powinni więc zwracać szczególną uwagę? – Gruczoł krokowy znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie pęcherza moczowego i przebiega przez niego odcinek cewki moczowej, dlatego sygnałami alarmowymi są przede wszystkim trudności w oddawaniu moczu w postaci słabego lub przerywanego strumienia moczu czy potrzeba częstego jego oddawania, zwłaszcza w nocy. Nierzadko tym objawom towarzyszy ból i pieczenie oraz tak zwane parcia naglące, czyli nagła potrzeba udania się do toalety – tłumaczy dr n. med. Marek Filipek ze Szpitala Medicover. Jeśli mężczyzna poskarży się na którąś z tych dolegliwości, nie ma na co czekać – lepiej po prostu umówić go na wizytę u urologa.

  1. Głównym czynnikiem ryzyka są geny

Pojawienie się i rozwój raka prostaty jest związane przede wszystkim z obciążeniami genetycznymi. – Prawdopodobieństwo jego wystąpienia jest tym większe, im więcej blisko spokrewnionych mężczyzn z rodziny zostało dotkniętych tym nowotworem. Jeśli był to jeden krewny, ryzyko zachorowania jest dwukrotnie wyższe. Jeżeli natomiast z rakiem gruczołu krokowego zmagało się kilku krewnych pierwszego stopnia w różnych pokoleniach, to wzrasta ono nawet dziesięciokrotnie – mówi dr n. med. Marek Filipek. Lekarze podkreślają ponadto, że u panów obciążonych genetycznie tego typu nowotworem pojawia się on nawet przed 55. rokiem życia. Dlatego mężczyźni, u których w rodzinie występowała ta choroba, powinni być wyjątkowo czujni.

  1. Nowotwór prostaty można szybko i łatwo wykryć

Diagnozowanie raka stercza nie jest skomplikowaną procedurą, a w dodatku najczęściej pozwala rozpoznać chorobę już w jej wczesnym stadium. Pierwszym krokiem jest pomiar stężenia swoistego antygenu sterczowego (PSA) w surowicy krwi, co można zrobić podczas rutynowego badania krwi. Po 50. roku życia każdy mężczyzna powinien porozmawiać ze swoim lekarzem na temat tego testu i wspólnie z nim podjąć decyzję o jego wykonaniu. Podwyższony poziom PSA nie musi jeszcze oznaczać raka gruczołu krokowego. W tej sytuacji konieczna jest dalsza diagnostyka, bo taki wynik może sygnalizować inną dolegliwość, na przykład łagodny rozrost lub zapalenie stercza. – Pacjentów, u których podejrzewamy nowotwór prostaty, kierujemy na biopsję, a pobrany podczas niej z gruczołu krokowego wycinek tkanki badany jest następnie pod mikroskopem. W ten sposób możemy nie tylko wykryć raka, ale też ocenić, z jakim stopniem zróżnicowania nowotworu mamy do czynienia – tłumaczy urolog.

  1. Nawet zaawansowanego raka prostaty da się wyleczyć

Dzięki rozwojowi medycyny i technologii dziś zdiagnozowanie nowotworu stercza to nie wyrok, a szanse na jego wyleczenie są tym większe, im wcześniej zostanie wykryty. Lekarze mają do dyspozycji różne metody leczenia, w tym także zabiegi, dzięki którym chore tkanki można niszczyć bez użycia skalpela czy promieniowania jonizującego. – Jedną z najnowocześniejszych i najmniej inwazyjnych metod jest procedura HIFU, w ramach której wykorzystujemy fale ultradźwiękowe – mówi dr n. med. Marek Filipek ze Szpitala Medicover. – Taki zabieg nie wymaga poddania się skomplikowanej operacji chirurgicznej, nie wiąże się też z długą rekonwalescencją. Trwa on zwykle dwie-trzy godziny, a szpital opuszcza się już nawet następnego dnia po zabiegu. To ważne w szczególności dla tych mężczyzn, którzy obawiają się konieczności wyłączenia z życia rodzinnego czy zawodowego. Wyniki odległe, pięcio- i siedmioletnie, pokazują ponadto nie tylko wysoki odsetek wyleczeń po zastosowaniu procedury HIFU, ale też bardzo niski poziom powikłań takich jak na przykład zaburzenia potencji czy nietrzymanie moczu. Szacuje się że u 95% pacjentów nie występują żadne poważniejsze „efekty uboczne”, co przekłada się na możliwość zachowania dotychczasowej jakości życia – dodaje. Inny przykład to nowoczesna technologia Nanoknife, która do niszczenia ognisk komórek nowotworowych wykorzystuje zmienne pole elektryczne.

Specjaliści zwracają uwagę na to, że w przypadku nowotworu prostaty bardzo ważne jest to, by zarówno w podejmowaniu decyzji o sposobie leczenia, jak i późniejszej opiece nad pacjentem udział brał interdyscyplinarny zespół lekarzy. – Warto, by w tym procesie uczestniczył nie tylko urolog, onkolog i radioterapeuta, ale też psychoonkolog i dietetyk. To pozwala zadbać o różne aspekty zdrowia mężczyzny w tym trudnym dla niego czasie i daje szansę na szybszy powrót do pełnej sprawności i aktywności – podkreśla dr n. med. Marek Filipek.