„Historia pewnej mistyfikacji” – recenzja

10 lutego 2014, dodał: Milena999
Artykuł zewnętrzny

„Historia pewnej mistyfikacji” Petera Careya to powieść, która powstała kilkanaście lat temu, ale za każdym razem, gdy weźmie się ją do ręki, można odnaleźć w niej coś nowego.
Australijski poeta, Christopher Chubb, pozostający w opozycji do sztuki awangardowej i wierny klasycznym ideałom, postanawia udzielić nauczki tym, których utwory wydają mu się bezwartościowe i pospolite. Stwarza fikcyjną postać Boba McCorkle’a – prostego mechanika, obdarzonego wielkim talentem. Preparuje jego zdjęcie i metrykę urodzenia, pisze za niego wiersze, a następnie posyła do jednego z najbardziej nowoczesnych czasopism. Nieistniejący McCorkle budzi zachwyt, ale i kontrowersje – jego wiersze wkrótce wywołują skandal obyczajowy, kończący się procesem. I jakież jest zdumienie i przerażenie mistyfikatora, kiedy na Sali sądowej staje oko w oko z postacią, którą sam stworzył… Bob McCorkle (albo ktoś łudząco do niego podobny) postanawia doprowadzić do upadku człowieka, który tchnął w niego życie.

i-historia-pewnej-mistyfikacji
Dziwaczna, nieco psychodeliczna fabuła wciąga i intryguje do ostatniej strony. Carey tworzy oś wydarzeń wokół retrospekcji sędziwego już Chubba, który przed wybrykiem młodości ucieka na koniec świata. Poznajemy więc historię naznaczoną zębem czasu, ale wciąż budzącą ogromne emocje. Chubb to człowiek upadły, niebudzący nadmiernej sympatii, ale niewątpliwie zasługujący na wysłuchanie. Autor operuje językiem giętkim, umiejętnie stopniuje napięcie, a opisy faktów dopełnia świetnie odmalowanym tłem geograficznym. Akcja toczy się na Kuala Lumpur, zahacza o Australię i Wielką Brytanię, dotyka niezbadanej historii malajskiej, a wszystko to nadaje mistyfikacji wymiar wszechogarniający i ponadczasowy. Na jednej szali umieszczona jest sztuka, a ciężar na przeciwległej miarowo wzrasta. Każda kolejna strona udziela odpowiedzi (choć niekompletnej) ile warto poświęcić w imię tak zwanych wyższych wartości i czym one tak naprawdę są.