Wprawdzie spotkałam się dziś z recenzją tego kremu u Idalii :) Ale postanowiłam i swoje 3 grosze wtrącić :)
Będzie mowa o kremie i maseczce do twarzy z serii SIARKOWA MOC firmy BARWA, którą jakiś czas temu dostałam od portalu urodaizdrowie do przetestowania.
Moja cera ostatnimi czasy płata okropne figle. Nie wiem jeszcze czy to problemy hormonalne czy inny czort- ale sprawia takie problemy, że jak dostałam propozycję przetestowania tych produktów, to się bardzo ucieszyłam.
Wypryski, czerwone gule aż dwie obok siebie – dużo by wymieniać. Dodatkowo nigdy nie przetłuszczająca się cera zaczęła nagle błyszczeć.
Dodam , że nigdy nie miałam problemów z cerą, toteż gdy się pojawiły ni stąd ni z owąd- trzeba było szybko reagować.
Do walki przystąpił krem antybakteryjny matujący oraz maseczka antytrądzikowa.
Składniki aktywne:
Siarka – działa przeciwbakteryjnie i przeciwgrzybiczo, reguluje pracę gruczołów łojowych zmniejszając wydzielanie sebum. Krzemian glinowo–magnezowy – nadaje skórze matowy, pudrowy wygląd utrzymujący się przez wiele godzin. Tlenek cynku – jest filtrem promieniochronnym UVA i UVB, działa ściągająco i antyseptycznie. Multifruit Extract – działa antybakteryjnie i keratolitycznie, oczyszcza i zwęża rozszerzone pory, a także przyspiesza złuszczanie obumarłych komórek naskórka oraz redukuje blizny potrądzikowe. Naturalne pochodne oliwy z oliwek – delikatnie nawilżają i natłuszczają skórę nadając jej gładkość i elastyczność. Alantoina – regeneruje i przyspiesza odnowę uszkodzonego naskórka, łagodzi i koi podrażnienia, a także nawilża, wygładza i zmiękcza skórę. Masło Shea – chroni przed szkodliwym promieniowaniem słonecznym, wygładza skórę czyniąc ją miekką i aksamitnie gładką.
Krem zamknięty jest jak dla mnie w prześlicznym słoiczku. Nie dość, że kolor dodający energii z rana , to naprawdę wygląda wysokopółkowo moim zdaniem.
Wiadomo, że fajniej byłoby produkt wydobywać z opakowania z pompką, bo ten sposób jest średnio higieniczny, ale nie narzekam :)
Krem ma konsystencję lekką , trochę galaretkowatą, taką, że nabieramy go pocierając palcem o krem:)
Przez to jest straszliwie wydajny, ja używam 3 tygodnie, a nic nie ubyło.
Zapach jest hmm… albo się go kocha, albo nienawidzi. Ja lubię. Cytrusowy jak kostka do toalety, drażni nos przez chwilę, ale siarki w nim nie czuję :)
Oh jak ja się bałam tego zapachu :) Ale jest ok, cytrusy w tanim wydaniu co prawda, ale mocno mnie nie drażnią. Na twarzy zapach po chwili znika :)
Pokażę Wam co najbardziej lubię w tym kremie. MATOWIENIE – efekt zobaczycie na zdjęciach.
1. zdjęcie – ręka naturalnie się błyszczy.
2. zdjęcie – nakładamy kremik
3. 4. zdjęcie – efekt matowienia
Krem jest super :)
świetnie matowi moją buzię na ok 7 godzin,
makijaż świetnie się na tym kremie trzyma i z nim współpracuje
rozjaśnia skórę twarzy
zapobiega powstawaniu nowych wyprysków i wycisza te :stare:
Minusem może być to, że normalne cery może wysuszyć, ja też używam go już teraz co drugi dzień i w tej kombinacji jest dla mojej cery bezpieczny:)
Genialny jako matująca baza pod makijaż !
Jest śmiesznie tani, bo kosztuje ok 15zł w Rossmanie – więc koszt żaden.
Wydajność niesamowita- nic nie ubywa.
Warto spróbować-osoby z tendencją do przetłuszczania się cery :)
Kolejnym produktem jest :
Maseczka antytrądzikowa z siarką, kaolinem i glinką wulkaniczną
SIARKOWA MOC antytrądzikowa maseczka przeznaczona jest do skóry z tendencją do trądziku i łojotoku. Reguluje wydzielanie sebum oraz regeneruje naskórek. Szczególnie polecana w okresie dojrzewania. Specjalnie dobrana kompozycja składników aktywnych oczyszcza i zwęża pory, delikatnie złuszcza naskórek oraz wygładza i matuje skórę.
Otrzymałam dwie saszetki maski, którą miałam na dwa razy.
Maseczka jest dość płynna, toteż trzeba uważać przy otwieraniu saszetki.
Ilość maseczki wystarczyła mi do posmarowania twarzy i dekoltu.
Maseczka pachnie mniej intensywnie niż krem. Jest to zapach zbliżony, świeży, cytrusowy.
Ma taki szarawy kolor.
Maseczka po nałożeniu lekko szczypała mnie w oczy, mimo, że ominęłam te strefy.
Nakładało się ją łatwo, nic się nie rozmazywało ani nie lepiło.
Maseczka z początku wyglądała tak:
Po 10 minutach wchłonęła się i zastygła –
…aż w końcu ją zmyłam :)
Po tych dwóch razach zauważyłam:
-poprawienie się kolorytu buzi – jest jaśniejsza
-jest zmatowiona
– pory domknięte
-gładka buźka jak u niemowlaczka
-istniejące niedoskonałości rozjaśniały się
Po jej użyciu nałożyłam dobrze nawilżający krem do twarzy, od razu moja skóra go wpiła. Buzia wygląda po tej maseczce bardzo dobrze, wiec na pewno będzie u mnie na stale w kosmetyczce.
Sądzę , że sprawi się też przed większym wyjściem. Wchłonie nadmiar sebum , buzia będzie wyglądała lepiej.
Polecam serdecznie, a koszt tej maseczki to groszowe sprawy.
Znacie ??:)
Testowała:
Agnieszka – mam 25 lat i jestem nauczycielką J Kocham podróżować, czytać książki oraz godzinami rozmawiać o kosmetykach. Z tego tez powodu założyłam kosmetycznego bloga http://agicosmoholic.blogspot.com/, gdzie mogę dać upust mojej gadaninie i podzielić się swoją pasją z innymi. Zadręczam znajome opowieściami, choć muszę przyznać ,że często korzystają z moich porad. Uwielbiam nowości, podążam za trendami w kosmetyce, lubię wiedzieć „co, gdzie – nowego słychać”. Moim kosmetycznym bzikiem jest dbanie o włosy, pielęgnacja twarzy oraz makijaż oka. Nie mogę sobie wyobrazić mojego życia bez kosmetyków, dlatego też w tym temacie pozostaję aktywna. (Nick : Agii)
Prowadzi bloga: http://agicosmoholic.blogspot.com/