Hanna Pułaczewska: „Tomek kontra Thomas” – recenzja
Jako zdeklarowana miłośniczka książek Zbigniewa Nienackiego i Edmunda Niziurskiego miałam niekłamaną przyjemność sięgnąć po napisaną w podobnym duchu książkę „Tomek kontra Thomas” Hanny Pułaczewskiej. Dzięki niej mogłam cofnąć się do czasów, kiedy sama miałam naście lat…
Akcja tej powieści dla młodzieży (choć nie tylko) dzieje się głównie w śródmieściu Łodzi – miasta o stosunkowo krótkiej przecież, ale jakże bogatej historii. Mamy więc wzmianki i o początkach fabrykanckiej Łodzi, i o łódzkim getcie. Okazuje się, że przeszłość ma duży wpływ na czasy współczesne, a losy bohaterów dość nieoczekiwanie splatają się ze sobą właśnie w jej kontekście. Spotykamy też wzmianki o charakterystycznych dla Łodzi miejscach (Limanka, Manufaktura, Żabieniec, Łódź Fabryczna) i jej okolicach, które budują dość rozległą przestrzeń tego utworu (Grotniki, Jedlicze, Jasień, Zgierz, Łęczyca itp).
Już początek książki świetnie buduje atmosferę tajemnicy – oto poznajemy nastoletniego Tomka, który właśnie przeprowadził się z Norymbergi do Łodzi, zamieszkał wraz z mamą- naukowcem w kamienicy przy ul. Sienkiewicza i właśnie zorientował się, że ma sobowtóra… Następnie poznajemy zupełnie inne, niemieckie realia – za sprawą losów doktora Faltera z Ratyzbony, który ma na sumieniu niehumanitarne eksperymenty medyczne na ludziach i żyje w ciągłym lęku, że ktoś go zdemaskuje. Do tego posiada inne nielegalne źródło dochodów – szantażuje wielkie koncerny farmaceutyczne wyjawieniem niekorzystnych dla ich leków wyników badań. Postanawia więc zmienić tożsamośc i miejsce swego działania jedzie wraz ze swym ukraińskim asystentem Wiktorem do Łodzi, gdzie jego pradziadek pozostawił mu w spadku kamienicę przy ul. Piotrkowskiej 295. To właśnie za sprawą Faltera w starych murach Białej Fabryki dzieją się rzeczy rozbudzające wyobraźnię Tomka i jego kolegów. Zakrojone na szeroką skalę śledztwo nastolatków, w które zostaje również wciągnięty kot o wdzięcznym imieniu Potwór, prowadzi do szeregu mrożących krew w żyłach zdarzeń… Okazuje się, że Falter prowadzi eksperymenty prowadzące do urzeczywistnienia m.in. mające urzeczywistnić m.in. reduplikacje i podróże w czasie. Efektowny i utrzymany w stylistyce filmów sensacyjnych finał głównego wątku powieści zgrabnie rozwiązuje akcję.
Na pochwałę zasługuje też przejrzysty układ powieści – kolejne jej części zostały podzielone na rozdziały, których tytuły zapowiadają zawarte w nich treści.
Autorka zgrabnie łączy różne style pisania – nie jest jej obca zwłaszcza gwara młodzieżowa, którą posługuje się z dużą wprawą. Nie stroni też od posługiwania się elementami popkultury i nowoczesnych technologii – pojawiają się więc wzmianki o „Włatcach Móch”, rozmowach przez Skype’a i wrzucaniu filmów na You Tube. Wszystko to sprawia, że powieść ma wyraźny rys aktualności.
Podobnie jak sam Edmund Niziurski, zachęcam gorąco do lektury tej powieści, gdyż każdy znajdzie tu coś dla siebie: miłośnicy kryminałów, książek przygodowych, historii Łodzi i po prostu dobrze napisanej książki. Polecam ją zwłaszcza na długie podróże – ani się obejrzycie, jak minie kilka godzin w towarzystwie tak pasjonującej literatury!
Agnieszka B.
Książkę poleca Wydawnictwo AKAPIT PRESS: www.akapit-press.com.pl
Warto również wybrać się na spotkanie z Autorką – szczegółowy terminarz znajdziecie tutaj:
http://www.akapit-press.com.pl/wiecej-informacji/wydarzenia,news,36