Apogeum dziwactw

4 grudnia 2009, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny
EN_00240811_035
Każdy strój ma wiele elementów, a do tego nieskończoną liczbę dodatków. Możemy mieć prosty ubiór, a wystarczy jeden ciekawy element, który sprawi, że wyglądamy oryginalnie. Jest to też jedna z moich ulubionych metod budowania własnego wizerunku. Styliści uważają, że cały strój tworzą właśnie dodatki, których w tym sezonie mamy bardzo wiele, począwszy od biżuterii, poprzez koronki, frędzle, szale, guziki, zamki, kolce, a nawet maskotki. Projektanci doskonale o tym wiedzą, dlatego ich kreacje często są dla nas wzorem do naśladowania, lub chociaż inspiracją do własnych eksperymentów.
Za sprawą dwóch nazwisk, w obecnym sezonie jeszcze jeden element został uznany za bardzo modny. Otóż Diane von Furstenberg i John Galliano, zwrócili uwagę na pompony. Dzięki nim te niby zwykłe włóczkowe kulki nabrały szczególnego charakteru stając się ozdobą i doskonałym dodatkiem do beretu i czapki oraz butów, a nawet patrząc na pojedyncze propozycje innych projektantów, ciekawą ozdobą swetra, szalika lub podkolanówek (Juicy Couture, Milly, Denis Yegin). I chociaż pompony kojarzą nam się głównie z dziecięcymi czapkami lub nakryciami głowy spotykanymi na zaśnieżonych stokach oraz za sprawą amerykańskich produkcji filmowych z cheerleaderkami kibicującymi swojej drużynie, jest to propozycja tak wdzięczna, że można się w niej rozsmakować. Tym bardziej, że zrobienie pomponu jest naprawdę sprawą dziecinie prostą.
Bez tytułup3
W mojej szafie znajdzie wiele nakryć głowy, jednak doszukać się można raptem jednego lub dwóch małych pomponików, które podług lansowanego trendu wyglądają zupełnie mizernie i nijako. Czas to zmienić, tym bardziej, że kolorowe, zwariowane i wielokształtne kule zdobiące czapki Diane von Furstenberg spodobały mi się okrutnie. I chociaż taki dobór słów jest mało poprawny z punktu widzenia języka polskiego, oddaje idealnie stan mojego zachwytu nad kolekcją. Nie zdarza się to zbyt często, stąd warte jest podkreślenia. Jeśli natomiast chodzi o buty, to podobnego zachwytu wykazać nie mogę. Jest to moim skromnym zdaniem przykład apogeum dziwactw, do którego przyzwyczajają nas w tym sezonie projektanci. Podwójna drewniana platforma w sandałach Johna Galliano‚ zdobnych w rząd pomponów nie przemawia do mnie zupełnie. Nie potrafiłabym ani w tym chodzić, ani nawet siedzieć, nie bojąc się o stan swoich nóg, a nawet idąc dalej stan swojego umysłu. Lubię oryginalność, ale wszystko ma dla mnie swoją granicę. Ta propozycja bardziej podobałaby mi się, jako rzeźba na stoliku niż but, przeznaczony do użytku. Jest to dla mnie zupełny futuryzm kojarzący się natychmiast z torturami, karykaturą, piedestałem modnych osobliwości. Takie typowe andaluzyjskie pueblo.
Bez tytułup2
Może mój gust zostanie uznany za kiczowaty i zdziecinniały, ale zupełnie mi to nie przeszkadza. Pompony na beretach podobać mi się zaczęły i z przyjemnością doszyję sobie kilka do czapki, czy szalika. Nie czuję tu presji wieku i nie boję się krytycznych spojrzeń. W końcu to ja mam się w tym czuć dobrze, a nie mniej odważna sąsiadka z wieczną pogardą wymalowaną na twarzy.
Każdy powinien ubierać się tak, by moda odpowiadała jego upodobaniom. A kilka takich wielkich i zgrabnych pomponów skutecznie zatka dziurę w mojej starej i zniszczonej szafie.
Bez tytułu1p
Dodała: Marta (z cyklu: Moja dziurawa szafa)