Beata Kozidrak to jeden z gigantów polskiej sceny muzycznej. To gwiazda, która świeci nieprzerwanie od przeszło trzydziestu lat i jakoś nigdy się nie znudziła. Zarówno jej płyty z zespołem „Bajm” jak i te solowe, świętowały sukcesy i zawsze sprzedawały się z niezwykłą łatwością. Artystka należy do grona tych kobiet, których czas zdaje się nie imać. Wygląda fenomenalnie. Uśmiechnięta, tryskająca energią i efektowna mimo, że ma przecież już 49 lat. Jest także jedną z najlepiej zarabiających gwiazd polskiej estrady, kobietą sukcesu posiadającą domy na Karaibach, w Hiszpanii i RPA oraz prywatne limuzyny i samolot. Jest to także domatorka, unikająca przyjęć i skandali, ceniąca sobie spokój i prywatność. Sama artystka mówi, że „lubi się otaczać luksusowymi rzeczami. Choć z drugiej strony to, że jakaś rzecz jest droga, nie jest dla niej wyznacznikiem prawdziwej wartości”.
Biorąc pod uwagę wszystkie te fakty, można zacząć zastanawiać się nad wizerunkiem artystki. I nawet jeśli bardzo bym chciała, ze względu na szacunek jaki mam do piosenkarki, stwierdzić, że tak jak piosenki, stylizacje artystki są wspaniałe, nie mogę tego zrobić. Bowiem o ile dwadzieścia lat temu, Beata Kozidrak mogła być postrzegana jako gwiazda ciekawa, tak w tym momencie, niestety jej kreacje są odrobinę nie na miejscu, biorąc pod uwagę zarówno jej wiek, jak i figurę. Wyznacznikiem mody artystki są wysokie kozaki, często zupełnie niepasującego koloru, krótkie spódniczki i płaszcze. Często możemy zobaczyć motywy „wild” i safari oraz „look”. Do tego dochodzi uwielbienie ubrań obcisłych i świecących, nieco tandetnych pasków wybijanych rozmaitymi ozdobami i skóry. Oczywiście, ów wizerunek jest powtarzającym się obrazem i można się było już do niego przyzwyczaić. Z drugiej jednak strony, będąc obiektywna, muszę powiedzieć, że kreacje sceniczne piosenkarki nie są eleganckie, ani stylowe, a nawet odrobinkę trącą brakiem estetycznego gustu.
Artystka korzysta z rad młodych stylistów, buduje jednak swój image niezmiennie wpasowany w trendy odpowiednie dla młodej, wschodzącej gwiazdy, która powinna intrygować i zaskakiwać. Talent Beaty Kozidrak broni się jednak sam i moim skromnym zdaniem, piosenkarka powinna zrezygnować ze swojego dziwnego stylu, biegania półnago po planach teledysków i drapieżnego wizerunku podlotka. Krótkie mini, czy bardzo obcisłe skórzane wdzianka, mogłaby wymienić na coś bardziej klasycznego i prostego. Jeśli ma to być rozpoznawalny sceniczny styl gwiazdy – taki jest, ale kobiecość ma także swoje ograniczenia. A może wielkie gwiazdy nie potrzebują lustra? Obrazek lalkowatej gwiazdeczki, świecącej cekinami lub nagością, jakoś strasznie mi już nie pasuje i wręcz szarpie moje poczucie estetyki. Nie chcę tutaj używać słów ostrej krytyki, jaką wypełnione są liczne portale internetowe, poczynając od nazywania ubrań artystki odpustowymi bublami, po styl wiejski czy bukietowy. Jednak i takie uwagi, skłaniają do zastanowienia się, czy nie ma w nich ziarenka prawdy, które wpadło w oko i nieprzyjemnie przeszkadza.
Nie pozostaje więc nic innego jak stwierdzić, że moda, mimo że zmienia się nieprzerwanie, pewne osoby omija szerokim łukiem. Albo, że wielkie gwiazdy nie muszą zwracać uwagi na zmieniające się trendy i upływ czasu. Jednakże, nie jest to objaw korzystny. Sama nieprzerwanie obserwuję zmiany, jakie przez lata zachodzą zarówno w mojej szafie jak i moim wizerunku. Nie jestem jednak nikim ważnym, ale osoby publiczne i powszechnie szanowane, powinny moim zdaniem, zwracać na to wszystko jeszcze większą uwagę. Mogę oczywiście być w błędzie, jednak każdemu wolno wyrazić swoje zdanie. I właśnie starałam się to uczynić, w sposób najbardziej delikatny i obiektywny. Beata Kozidrak jest bowiem warta pryzmatu sympatii i szacunku.
Dodała: Marta