„Nagie myśli” – recenzja

28 listopada 2011, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny

Iwona J. Walczak: „Nagie myśli”

Początek tej opowieści zarysowuje miejsce akcji – „złe miasto” Poznań. Jest Sylwester 2003 roku. Beata wraca do domu po śmierci kochanka – Juliana. Podsumowuje swoje życie i stwierdza, że dotąd żyła tylko po to, żeby utrzymywać niepracującego męża i słuchać zrzędzeń wiecznie niezadowolonej, schorowanej matki.

Ta opowieść zabiera nas w wędrówkę po zakamarkach duszy dojrzałej kobiety po przejściach. Poznajemy rodzinne tajemnice, złe relacje Beaty z mamą Krystą i na poły magiczną przestrzeń typowego poznańskiego osiedla, na którym wszystko jest bliskie i nazwane w bardzo osobisty sposób. Jest więc Mały Sklepikarz ze sklepu spożywczego, Znawca Arcydzieł z wypożyczalni filmów i Kilkakrotna Wdowa z sąsiedztwa. Opisy miejsc i postaci są nasycone szczegółami, powodując wrażenie naoczności. Pojawiają się również prawdziwe elementy topografii Poznania.

Beata mimo dojrzałego wieku jest obeznana ze zdobyczami techniki – jest aktywną użytkowniczką Internetu: m.in. prowadzi blog jako Malinowa trufla, kupuje piękne bibeloty na Allegro i korzysta z aplikacji Gadu-Gadu. Wymienia maile z adwokatem Jerzym – czytelnikiem jej bloga. Bywa na portalach randkowych, szukając alternatywy dla szarości i nijakości swej egzystencji.

Mamy tu nagromadzenie konfliktów rodzinnych: Beata nie potrafi porozumieć się zarówno z mężem, jak i z matką oraz siostrą. Cierpi z powodu niesprawiedliwego podziału matczynej miłości – Krysta wyraźnie faworyzuje Agę, prezentując roszczeniową postawę wobec Beaty.

Powieść doskonale odzwierciedla polską rzeczywistość początku XXI wieku: brak perspektyw rozwoju, ciągłą dyskryminację kobiet w miejscu pracy oraz niewielkie możliwości spełniania się poza domem.

Tymczasem Polska według autorki to kraj wspaniałych, zaradnych kobiet i bylejakich mężczyzn, którzy utracili przypisane im od wieków atrybuty męskości. Beata przypadkowo poznając Juliana w knajpie „Świtezianka” ma okazję wyrwać się z szarej rzeczywistości, poznać inny świat i odkryć własną, stłamszoną dotąd kobiecość i atrakcyjność. Wreszcie czuje się kochana i doceniona – bez żalu zostawia więc dotychczasowe życie i daje się porwać uczuciu do nietuzinkowego człowieka. Postanawia zapomnieć o dotychczasowym rozczarowaniu miłością, która jawiła jej się jako „przereklamowane monstrum, zawsze doprowadzające do stanu nierównowagi”. Mimo to z początku boi się zaangażować uczuciowo, a w nieudanym małżeństwie dawno już zapomniała, czym jest namiętność.

To powieść o spełnionym marzeniu o wielkiej miłości, ale również o rozpaczy, spowodowanej nagłym, niespodziewanym odejściem bliskiej osoby. Ale także o wielkiej sile marzeń, które czasem się spełniają…

Język powieści jest nasycony dosadnymi wyrażeniami, obrazującymi zgorzknienie doświadczonej życiowo kobiety, jaką jest Beata. Jej postać to kolejna już w literaturze realizacja motywu matki-Polki, poświęcającej się bez reszty rodzinie – nawet za cenę utraty własnego „ja”. Poznajemy Beatę jako żonę, córkę, matkę, siostrę i teściową. Nawiązanie romansu z Julianem staje się drogą ucieczki od tych niewygodnych dla niej ról.

Również na drugim planie mamy postacie z krwi i kości, borykające się z problemami znanymi wielu z nas. Nie zostają przemilczane również intymne szczegóły ich życia, co sprawia, że postacie te stają się nam bliskie w swym pełnym nie tylko wzlotów, ale i upadków, człowieczeństwie.

To powieść pisana przez kobietę i dla kobiet, ale myślę, że jej lektura przydałaby się również wielu mężczyznom, którzy nie zawsze starają się zrozumieć towarzyszki życia. Zachęcam więc panie, by po przeczytaniu dyskretnie podsunęły ją swoim partnerom…

Ola Sz.

Książkę poleca Wydawnictwo Replika – można kupić ją tutaj:

http://replika.eu/szukaj.php?wyd=0&id3=348&k=&tyt=walczak&szuk=1k

 

 

 

Dziękujemy Wydawnictwu za udział w naszej akcji i przekazanie egzemplarza do recenzji –

Redakcja