Zamiana dzieci po porodzie – nadal problem w szpitalach?
Jeżeli dane Wam było doznać cudu narodzin własnego dziecka, lub jeśli w najbliższym czasie zostaniecie mamą, na pewno niejednej z Was przez głowę przemknęła myśl, która dotyczy obawy przed zabraniem do domu cudzego noworodka. Czy placówka, w której kobieta decyduje się rodzić gwarantuje przyszłej matce, że może chociaż na chwilę stracić z oczu swoje dziecko bez lęku o to, że w czasie, gdy będzie chciała odpocząć, albo personel zabierze maluszka na badania, wróci on do swojej biologicznej mamy?
W 2011r. jedna ze stacji telewizyjnych uraczyła swoich widzów niezwykle popularnym i interesującym serialem- Switched at birth, który traktuje o zamianie dwóch dziewczynek, pochodzących z zupełnie różnych światów. O tym, jak zmieniło się ich życie, gdy prawda wyszła na jaw i jak wyglądają relacje podmienionych dzieci z biologicznymi rodzicami oraz z ludźmi, którzy je wychowali możecie dowiedzieć się śledząc najnowsze odcinki.
Takie sytuacje mają miejsce nie tylko w zagranicznych produkcjach filmowych, ale również zdarzają się w Polsce. W roku 1984 w jednym ze szpitali, rozdzielono bliźniaczki i jedna z nich trafiła do obcej rodziny, gdy w tym samym czasie jej miejsce zajęła inna dziewczynka. Gdy główne zainteresowane spotkały się po kilkunastu latach ich życie zostało wywrócone do góry nogami i nie wiadomo czy ta historia zakończy się kiedykolwiek happy endem.
Tymczasem, jak donoszą media, hiszpańskim naukowcom udało się znaleźć rozwiązanie, które położy kres zamianom dzieci w szpitalach. Jeden z jego twórców, Carlos Herrera, zatrudniony w ICN Technologies, stwierdził, że wynalazek ten bije na głowę elektroniczne bransolety. Na czym polega jego unikalność? Urządzenie skanuje odciski palców od młodej mamy i jej świeżo narodzonego dziecka. Ponadto, posiada funkcję radiolakacji, dzięki której kobietę, która niedawno urodziła, jej maluszka, a także lekarza, który zajmuje się pacjentami można namierzyć na terenie szpitala. Jeśli dziecko znajdzie się w niepowołanych rękach włączony zostaje alarm, który poinformuje obsługę szpitala oraz zablokuje wszelkie wyjścia z oddziału położniczego.
Powyższy wynalazek zaintrygował dyrektorów szpitali w Ameryce Południowej oraz w Arabii Saudyjskiej. O tym ile kosztuje wdrożenie go do polskich szpitali i czy kiedykolwiek dotrze do naszego kraju pozostaje na razie wielką niewiadomą. Jak na razie jedynym sposobem znakowania noworodków na naszych oddziałach są opaski, zakładane na nadgarstek maluszka i jego mamy.