Zakazane pamiątki z wakacji, czyli czego nie przywozić do kraju
7 sierpnia 2012, dodał: Marta Dasińska
Artykuł zewnętrzny
Rzeźba z kości słoniowej, a może pierścionek z koralowca w odcieniach błękitu? Uważaj, są pamiątki, których przewóz może cię drogo kosztować…
Wakacje to czas wyjazdów za granicę. Każdy chce, by jego podróż była niepowtarzalna, a wspomnienia niezapomniane. Wielu z nas decyduje się na zakup pamiątek, którymi będzie można pochwalić się przed znajomymi. Na targach, bazarach i w sklepach sprzedawcy kuszą nas egzotycznymi pamiątkami. Niestety niektóre tego typu prezenty możemy zostawić jeszcze na lotnisku, a sami trafić przed sąd.
Zakazane pamiątki
Każdego tygodnia celnicy na Okęciu zatrzymują kilka osób, przewożących nieświadomie pamiątki zrobione z chronionych zwierząt. Jest wielu miłośników pamiątek pochodzenia zwierzęcego, ale zbyt mało osób się na tym zna. Zazwyczaj są to przypadkowi turyści, którzy chcą kupić prezent żonie, babci czy teściowi. Niewiele osób jednak potrafi odróżnić chronione gatunki, od tych, które nie są uwzględnione na liście zagrożonych. Spreparowana noga słonia, nalewki z kobry czy plastry ze sproszkowanych kości tygrysa otwierają listę zakupów, które powinniśmy omijać szerokim łukiem. Są nielegalne, a za ich posiadanie grozi kara od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.
Z Egiptu można przywieźć np. koralowca rafotwórczego – kupionego w sklepie z pamiątkami – można, ale nie wolno. Wyroby jubilerskie ze szkieletów morskich stworzeń kupić można praktycznie wszędzie i choć najbardziej pożądana jest odmiana czerwona, to niebieskie i czarne okazy są najekskluzywniejsze i objęte ścisłą ochroną konwencji. Koralowce w kolorze błękitu występują wyłącznie u wybrzeży Filipin, a czarne między innymi na zachodzie Afryki, w Australii, w rejonie Morza Czerwonego i na Hawajach. Koral jest jednym z najchętniej podrabianych materiałów, ale jego autentyczność można sprawdzić, jeśli uzyskamy dostęp do kwasu solnego. Gdy substancja wejdzie w reakcję z koralem, na jej powierzchni powinny pojawić się pęcherzyki, ale całość pozostanie nienaruszona. Ceny pierścionków, naszyjników czy broszek zdobionych tym rzadkim materiałem sięgają nawet trzech tysięcy dolarów za pojedynczy pierścień. Oprócz koralowców turyści przywożą często także kolce jeżozwierza czy muszle małża przydaczni. Te zwierzęta chronione są konwencją waszyngtońską. Celnicy rekwirują nawet chińskie plastry na reumatyzm, bo zawierają piżmo z chronionego jelonka piżmowego.
Dużą popularnością, jako pamiątka z Południowej Azji, cieszą się nalewki z gadami w butelce, tzw. wężówki. Najbardziej popularne były te z kobrą indyjską w środku. Jeszcze 8-10 lat temu przywożono je w bardzo dużych ilościach. Nadmierne wyłapywanie węży ma już swoje dramatyczne skutki. Kobry zostały zwyczajnie wytłuczone i trzeba było znaleźć inny gatunek węża, który zastąpi je w butelce. W butelkach pojawił się połoz piskator, zwanego również zaskrońcem indyjskim. Jest on bardzo podobny co kobry, stąd jego popularność. Niestety przyszłość nowego węża jest teraz również zagrożona. Ponieważ jego populacji występującej w Indiach już grozi wymarcie, wąż ten został zgłoszony na Konferencji Stron CITES, jako gatunek wymagający objęcia szczególną ochroną. Po kilku latach wzmożonego wyłapywania został wpisany na listę zwierząt zagrożonych wyginięciem.
Wśród najpopularniejszych nielegalnych pamiątek znajdują się też m.in. ozdoby z kości słoniowej. Od niedawna za specjalnym pozwoleniem możliwy jest ich przywóz z Botswany, Namibii, Afryki Południowej oraz Zimbabwe. Jeśli go jednak nie posiadamy, lepiej pożegnać się z myślą o ekskluzywnych pamiątkach. Kość słoniowa traktowana jako dekoracja nad komikiem, przerabiana na biżuterię i rzeźby lub w formie leczniczego proszku, w dowolnej postaci sprawi nam kłopoty. Ceny sięgają na czarnym rynku nawet dwóch tysięcy dolarów za kilogram i są uzależnione od jakości i rozmiaru ciosów, których wielkość sięga trzech metrów i nawet 40 kilogramów. Natomiast legalnie tę samą ilość kupić można za ułamek tej kwoty. W roku 2008 rząd Namibii oficjalnie wyprzedawał ponad 7 ton gromadzonej przez lata kości słoniowej, pochodzącej między innymi od zwierząt zabijanych w związku z niszczeniem pól uprawnych. Zgodę na aukcję wydał ONZ, kilogram osiągnął cenę 165 dolarów, a większość kości trafiła do odbiorców z Azji.
Równie popularny, zwłaszcza w Indiach i Chinach, jest handel tygrysimi skórami. Drapieżne koty są jednymi z najściślej chronionych zwierząt świata, przez wzgląd na ich dramatycznie zmniejszającą się populację – sto lat temu w samej Azji ich liczba sięgała 100.000, dziś na całym świecie pozostało 5.000 osobników. Połowa z nich żyje w Indiach i właśnie tam najłatwiej jest zdobyć cenną skórę, w cenie oscylującej wokół 10.000 dolarów. Drugim ważnym rynkiem nielegalnego handlu tygrysimi pamiątkami są Chiny, w tym także miłujący pokój Tybet, gdzie kilka lat temu przetoczyła się fala protestów przeciwko sprzedaży skór, zakończona publicznym spaleniem kilkunastu z nich. Produkty tworzone kosztem tygrysów to również biżuteria, przywieszki czy lecznicze proszki wyrabiane z całych lub sproszkowanych tygrysich kości. Na liście zabronionych pamiątek są także szale z runa azjatyckich antylop, które dawniej były tradycyjnym prezentem ślubnym dla indyjskich panien młodych, a których wyrobu ostatecznie zakazano (od 1977 roku jego wyrób jest nielegalny). Szale wytwarzane z runa tych azjatyckich antylop zwanego shahtoosh należą do najbardziej ekskluzywnych na świecie. Materiał jest niezwykle lekki i równocześnie świetnie chroni przed chłodem, a do tego tak delikatny, że zwinięty szal z łatwością przeciągnąć można przez otwór pierścionka. Antylopy Chiru żyją w Tybecie, a ich wełna składa się z dwóch warstw – shantoosh wyrabiany jest z tej, która przylega bezpośrednio do ciała zwierzęcia, a do jej zdjęcia konieczne jest jego zabicie. Utkanie jednego, ekskluzywnego szala o wartości sięgającej trzech tysięcy dolarów wymaga materiału z pięciu Chiru. Materiał jest bardzo trwały, więc możliwy jest zakup egzemplarza wytworzonego przed zakazem, ale to prawdopodobnie nie uchroni nas przed niewygodnymi pytaniami na granicy.
Jest siedem gatunków zebr, z czego tylko trzy są chronione. W sklepie sprzedawcy informują, że ta, którą oferują, na pewno nie jest nielegalna. Po przyjeździe do Polski celnicy weryfikują i okazuje się, że to gatunki chronione. To niemal rutynowa sytuacja. Na nic zdają się wtedy tłumaczenia o niewiedzy. Żeby przejść przez granicę trzeba mieć odpowiednie zezwolenia. Jeśli więc wwiezie się taki przedmiot do kraju, od razu grozi odpowiedzialność karna. Przed zakupem egzotycznych souvenirów warto więc zorientować się, czy do ich produkcji nie wykorzystano fragmentów roślin lub zwierząt objętych ochroną.
Popularne w turystycznych bagażach są też ozdoby z kłów niedźwiedzia, zębów hipopotama, kaszalota, skorupy żółwi, naszyjnik z czarnych korali czy skarpetki z wełny chiru, torebki wykonane ze skóry węży i waranów, a także wypchane ptaki drapieżne.
Torby i buty z krokodylej skóry są trwałe, egzotyczne, łatwo poddają się koloryzacji, choć wywołują wiele kontrowersji. Skóra do tworzenia torebek firmowanych przez znane marki ma certyfikat CITES i pochodzi od zwierząt ze specjalnych hodowli, a część z nich jest wypuszczana na wolność, aby zachować ciągłość gatunku. W przypadku krajów ich naturalnego występowania, czyli głownie w Afryce, na południu Azji oraz w Ameryce Południowej, sposób pozyskania krokodylej skóry do zakupionych przez nas toreb może nie być aż tak humanitarny. Skóra krokodyli jest lekko chropowata i twarda, w przeciwieństwie do tej pochodzącej od Aligatorów, zamieszkujących głównie południowo-wschodnią część USA oraz Chiny. Ich skóra jest bardzo delikatna z równie ułożoną łuską, którą ceni sobie między innymi dom mody Chanel. Ceny najbardziej designerskich torebek sięgają kilkudziesięciu tysięcy dolarów.
Zakazany jest też wywóz roślin chronionych – szczególnie storczyków, roślin owadożernych i kaktusów. Polska jako kraj należący do EU podlega prawu unijnemu. Z państw spoza wspólnoty nie wolno więc przywieźć do Polski żadnych roślin, owoców, nasion ani sadzonek – zostaną odebrane na granicy i oddane do zniszczenia. Taka polityka ma zapobiec rozprzestrzenianiu się chorób, pasożytów oraz chwastów.
Nie wolno w ramach pamiątki przywieźć także biżuterii z papuzimi piórami, kawioru z ikry ryb jesiotrowatych, nalewki na skorpionie, leków na bazie wydzieliny woreczka żółciowego niedźwiedzia, piżma, spreparowanych motyli i wielu innych.
Jeśli nie jest się w 100, a nawet 200% pewnym, tego co planujemy kupić, najlepiej z tego zrezygnować, niż narobić sobie poważnych kłopotów. Faktycznie jest tak, że sądy karzą „turystycznych przemytników” wyrokami w zawiasach, które czasem zamieniane są na grzywny. Te mogą być jednak naprawdę dotkliwe i sięgnąć – jak mówią nam celnicy – nawet kilkunastu tysięcy złotych.
Jeśli nie jest się w 100, a nawet 200% pewnym, tego co planujemy kupić, najlepiej z tego zrezygnować, niż narobić sobie poważnych kłopotów. Faktycznie jest tak, że sądy karzą „turystycznych przemytników” wyrokami w zawiasach, które czasem zamieniane są na grzywny. Te mogą być jednak naprawdę dotkliwe i sięgnąć – jak mówią nam celnicy – nawet kilkunastu tysięcy złotych.
Pomysłowość turystów
Celnicy spotykają się z różnymi wyrobami z chronionych zwierząt. Najbardziej zaskakujące jednak dla nich jest to, w jaki sposób turyści przewożą żywe pamiątki oraz pomysły na prezenty niektórych podróżnych. Celnika nie jest w stanie zdziwić jakaś nietypowa rzecz. Nas zdumiewa ludzka głupota. Każdy wie, że słonie to przyjazne zwierzęta, które są na wyginięciu. Mieliśmy jednak turystę, który przywiózł sobie wydrążoną i obłożoną wikliną w środku nogę słonia. Tłumaczył, że chciał mieć oryginalny stojak na parasole. Z kolei inny podróżny postanowił podarować żonie nietypowy prezent. Przywiózł jej z Tajlandii krokodyla syjamskiego. Miał 1,2 m długości, szklane oczy i był wyprawiony. Mężczyzna chciał położyć go w oczku wodnym. Wydłubać oczy, podłączyć rurki i sprężarkę tak, by ze zwierzęcia wypływały „krokodyle łzy”…
Żywe zwierzęta trafiają do ZOO, rośliny do ogrodów botanicznych, a okazy martwe są składane w magazynach celnych. Nie zalegają tam jednak bezczynnie. Okazy „pracują” na lotniskach w gablotach, jako elementy pokazowe ku przestrodze podróżnym. Niektóre z nich służą do celów szkoleniowo-dydaktycznych. Uczy się policję, służbę celną, straż graniczną, nauczycieli od biologii, prokuratorów czy sędziów. Celnicy organizują również wystawy i lekcje w szkołach. Wszystko po to, by uświadamiać, jak lekkomyślnie turystyczny biznes niszczy przyrodę.
Jednak mimo akcji informacyjnych, prowadzonych co roku przez izby celne i Ministerstwo Środowiska, wielu potencjalnych przestępców nie ma pojęcia, że pamiątka kupiona u lokalnego rzemieślnika przysporzy im nieprzyjemności w kraju. W pewnych przypadkach niewiedza jest usprawiedliwiona, w innych trudno przymykać na nią oko – mówi Anna Ludkowska z łódzkiej Izby Celnej, która zorganizowała wystawę nielegalnych pamiątek. Muszle lub motyle, choć nielegalne, niekoniecznie wzbudzą naszą czujność, ale kupno kosza zrobionego z nogi słonia trudno usprawiedliwić – dodaje.
Warto wiedzieć
Polska znajduje się wśród 170 krajów, które podpisały tzw. Konwencję Waszyngtońską, regulującą międzynarodowy obrót zagrożonymi gatunkami dziko żyjących zwierząt i roślin. Waszyngtońska umowa – CITES (Convention on International Trade in Endangered Species of wild flora and fauna) zawiera ponad 30 tysięcy gatunków flory I fauny z całego świata. Za przewożenie żywych okazów, a także wypreparowanych gatunków zwierząt lub wykonanych z nich produktów grozi nie tylko konfiskata, ale także grzywna, a nawet kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. W Polsce przepisy dotyczące nielegalnych pamiątek z podróży reguluje również ustawa o ochronie przyrody przyjęta 16 kwietnia 2004 roku, która zabrania wwożenia i wywożenia poza granicę państwa chronionych zwierząt, roślin oraz grzybów żywych i martwych, przetworzonych i spreparowanych oraz produktów pochodnych. Ich lista, zawarta jest również w załącznikach CITES, gdzie obok angielskich i łacińskich nazw chronionych gatunków, podane są również ich odpowiedniki nazw zwyczajowych.
W ochronę zagrożonej przyrody, która cierpi na turystycznym handlu jest również największa na świecie organizacja, działająca na rzecz ochrony środowiska WTT. Wydany przez nią poradnik turystyczny pt. „Pamiątka, która nie krzywdzi” ostrzega turystów przed zabieraniem następujących przedmiotów:
1. skór i produktów wykonanych z kotowatych, niedźwiedzi i wilków;
2. skór i produktów wykonanych z węży, waranów, krokodyli, wielorybów i delfinów;
3. produktów tradycyjnej medycyny chińskiej, zawierających części tygrysa, róg nosorożca, wyciągi z woreczków żółciowych niedźwiedzia lub piżmo;
4. wyrobów z kości słoniowej i rogu nosorożca;
5. koralowców rafotwórczych, wyrobów z żółwi morskich;
6. wyrobów z drewna tropikalnego, kaktusów, storczyków i sukulentów;
7. małp, papug, ptaków drapieżnych i żółwi lądowych;
8. oraz żadnych innych przedmiotów wykonanych z gatunków roślin i zwierząt objętych postanowieniami Konwencji CITES i przepisami Unii Europejskiej.
2. skór i produktów wykonanych z węży, waranów, krokodyli, wielorybów i delfinów;
3. produktów tradycyjnej medycyny chińskiej, zawierających części tygrysa, róg nosorożca, wyciągi z woreczków żółciowych niedźwiedzia lub piżmo;
4. wyrobów z kości słoniowej i rogu nosorożca;
5. koralowców rafotwórczych, wyrobów z żółwi morskich;
6. wyrobów z drewna tropikalnego, kaktusów, storczyków i sukulentów;
7. małp, papug, ptaków drapieżnych i żółwi lądowych;
8. oraz żadnych innych przedmiotów wykonanych z gatunków roślin i zwierząt objętych postanowieniami Konwencji CITES i przepisami Unii Europejskiej.
Rygorystyczne przepisy CITES dopuszczają kilka niewielkich odstępstw. Bez żadnych dokumentów można przewozić:
1. 125 gram kawioru z gatunków należących do jesiotrokształtnych (ważne jest jednak, by słoik lub puszka posiadały banderolę).
2. Z chronionych gatunków bez specjalnego zezwolenia możemy przywieźć: pałeczki deszczowe, czyli grzechotki wykonane z łodyg kaktusów, wyroby z krokodyli (Crocodylia spp.) – ale tylko gatunków włączonych do Aneksu B Konwencji. Nie więcej jednak niż cztery okazy na osobę.
3. Dopuszczalne jest również przewożenie muszli przydaczni (Tridacnidae spp.) – do 3 okazów na osobę, łącznie nie więcej niż 3 kg. Trzeba pamiętać, że okazem jest jedna, nieuszkodzona muszla, lub dwie pasujące połówki.
Można uzyskać zgodę na przywóz gatunku chronionego Konwencją Waszyngtońską i przepisami Unii Europejskiej. Trzeba pamiętać, że jest to możliwe wyłącznie na podstawie specjalnych zezwoleń CITES. W Polsce instytucją odpowiedzialną za ich wydawanie jest Ministerstwo Środowiska.
Jeśli masz wątpliwości, co do swoich zakupów, zawsze możesz zadzwonić na infolinię warszawskiej Izby Celnej. Specjalista do spraw CITES dyżuruje w godzinach od 8.00 do 15.00 pod numerem telefonu (22) 650-33-02.
Informacje na temat stosowania Konwencji CITES w Polsce można również uzyskać w Ministerstwie Środowiska pod adresem e-mail: [email protected] oraz pod numerami telefonów: (22) 57 92 259, (22) 57 92 407.
Zanim więc podejmiemy decyzję o zakupie, należy się upewnić czy dany egzemplarz nie przysporzy nam kłopotów i nie sprawi, że upragnione wakacje przeobrażą się w koszmar.
Materiały: www.platine.pl, www.nasygnale.pl, www.galerie.money.pl
Zobacz również:
- Dieta na wakacje
- Jak spędzić urlop w mieście
- Czy pić piwo i kawę podczas upałów?
- Co zrobić aby włosy lśniły