Za jakie grzechy, dobry Boże? – recenzja
Francuskie komedie cieszą się w Polsce niesłabnącą popularnością, a przy okazji pozwalają nam spojrzeć pod nieco innym kątem na naszą codzienność. Tym razem „Za jakie grzechy, dobry Boże?” daje nam (przyznajmy to otwarcie- niezwykle potrzebną!) lekcję tolerancji.
Film opowiada historię Claude’a i Marie, dość konserwatywnego francuskiego małżeństwa z długim stażem związku, których 3 córki decydują się na ślub z mężczyznami z zupełnie odmiennych kręgów kulturowych bądź religijnych. Wybrankami kobiet są bowiem kolejno- Żyd, Arab i Chińczyk. Cała rodzina nie najlepiej radzi sobie podczas wszelkich spotkań- mimo prób polepszania stosunków między mężami, a także między rodzicami, a zięciami, córki Claude’a i Marie nie umieją pogodzić rodziny. Oliwy do ognia dolewa ostatnia z córek, której wybranek serca i przyszły mąż okazuje się być… czarnoskóry!
Film w reżyserii Philippe’a de Chauveron potrafi rozśmieszyć do łez! Poruszający niezwykle aktualną sprawę, z którą mierzyć się muszą mieszkańcy coraz większej liczby krajów globalizującego i szybko „zmniejszającego się” świata. Na nieco groteskowym, choć trafnym przykładzie zaobserwować możemy w jaki sposób współcześni ludzie uczą się od siebie tolerancji do innych kultur czy religii. Reżyser filmu pokazuje nam także, o ile korzystniejsze jest utrzymywanie dobrych relacji z innymi ludźmi, nawet, a może szczególnie wtedy, kiedy się od nas różnią! Może to nam przynieść wiele korzyści, w tym, tak jak to prezentuje „Za jakie grzechy, dobry Boże?” szczęście rodzinne! A w końcu czego innego nam potrzeba?
Świetna obsada aktorska i doskonała gra, jednego z najlepszych francuskich aktorów-Christian’a Claviera jako głowy rodziny Verneuil to wisienka na torcie!
Film polecam każdemu, kto chce obejrzeć świetną, współczesną komedię mającą do przekazania nieco głębsze przesłanie!