Wywiad z blogerką modową Modenfer.com

16 lipca 2014, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny

Kocha sztukę i modę. Tworzy każdego dnia, a przy tym towarzyszy jej motto „Tworzenie jest dla mnie procesem równie naturalnym co oddychanie”. Zakochana w Paryżu, który jak sama mówi, nigdy jej się nie znudzi. Nie goni za trendami, nie próbuje też na siłę iść pod prąd. Według niej „sens ma jedynie bycie sobą”. Poznajcie Martę prowadzącą blog modenfer.com.

266_2_modenfer

 

Jesteś niezwykle barwną postacią. Opowiedz nam, jak rozwijał się Twój styl i czy(na obecną chwilę) uważasz, że znalazłaś styl, który idealnie Cię odzwierciedla? Jak byś go nazwała ?

Zawsze lubiłam nosić ubrania, które miały w sobie coś innego, oryginalnego. Czasem skutkowało to bardzo spektakularnymi katastrofami, bo odkąd pamiętam lubiłam eksperymentować. Myślę jednak, że nie warto bać się mody i ewentualnych wpadek, ponieważ również dzięki błędom, które popełniamy możemy wyrobić własny styl. Warto mieć dystans do siebie i nie traktować mody śmiertelnie poważnie. Ciuchy to tylko uzupełnienie naszej osobowości, sposób na wyrażenie siebie.

221_2_modenfer

 

Będąc nastolatką nosiłam głównie czerń i myślę, że można mnie było bez problemu zaklasyfikować jako „metalówę”, chociaż bardzo nie lubię szufladkowania. Wciąż często wybieram ciemne ubrania, skórę i ciężkie buty, staram się jednak urozmaicać moje zestawy, wprowadzać kolory i nadruki. Bawić się własnym wizerunkiem.

253_5_modenfer

 

Nie wiem, jak mogłabym nazwać mój styl. Kiedy zdarza mi się o nim mówić, nazywam go po prostu „eksplozją” :-) Noszę po prostu to, co mi się podoba, co mi odpowiada i w czym w danym momencie czuję się dobrze. Jednego dnia może to być jeansowy zestaw z nutką retro, dzień później skórzane spodnie i kolorowa koszulka. Mój styl wciąż ewoluuje, bo wraz z biegiem lat zmieniam się również ja, moje inspiracje i spojrzenie na modę. Staram się nie ograniczać.

102_2_modenfer

 

 Jak powstała nazwa Twojego bloga i co oznacza?

Nazwa „Modenfer” rodziła się w bólach przez dwa tygodnie przed otwarciem bloga ;-) Zależało mi na stworzeniu własnego słowa, które nawiązywałoby do mody, a przy okazji było krótkie i łatwe do zapamiętania. Oprócz tego przy obecnej „modzie na blogi” większość sensownych nazw jest od dawna pozajmowana… O znaczeniu „Modenfer”, powodzie, dla którego założyłam bloga i kilku innych sprawach pisałam szerzej tutaj: http://modenfer.blogspot.fr/2012/11/modenfer-about-my-blog.html

A może wbrew pozorom są jakieś kolory, modele ubrań czy materiały, których nigdy na siebie nie założysz?

Już dawno nauczyłam się, żeby w kwestii mody nie zarzekać się, że czegoś nie założę. Kiedyś nie wyobrażałam sobie siebie w innym kolorze niż czerń, dzisiaj z radością zakładam również różowe czy fioletowe ubrania. Myślę, że każdy element można wpleść do naszego stylu, jeśli oczywiście nie narzucamy sobie ograniczeń. Tak jak już pisałam, nie lubię szufladkowania, ponieważ limituje ono pole do wyrażania samych siebie. Jestem natomiast świadoma tego, że w niektórych kolorach (na przykład pastelach) i fasonach (kombinezony, spódnice midi czy maxi) nie wyglądam po prostu dobrze. Co nie oznacza, że nie zdarza mi się ich nosić :-) Jedyną rzeczą, której nie noszę, są ubrania i dodatki z naturalnego futra. Nie z powodu kwestii etycznych czy estetycznych, tylko dlatego, że drażni mnie ich zapach.

234_2_modenfer

 

 Zauważyłam, że na Twoim blogu często pojawiają się posty z Twoimi grafikami, DIY np. malowana koszulka. Widać, że jesteś artystycznym typem, ale powiedz nam co Cię inspiruje do tworzenia?

Najbardziej kocham rysować, tym również zajmuję się na co dzień. Na blogu staram się pokazywać głównie projekty, które są związane – w mniej lub bardziej bezpośredni sposób – z modą. W mojej głowie codziennie kotłują się tysiące pomysłów, a rysowanie czy projekty DIY to sposób, w który próbuję je uzewnętrzniać. Inspiruje mnie wszystko, co widzę, zarówno ludzie, przedmioty jak i otaczająca mnie natura. Rzadko zaglądam jednak na strony poświęcone np. DIY, ponieważ nie chcę sugerować się pracą innych. Wolę, kiedy wszystko wypływa ze mnie w naturalny sposób, a nie jest po prostu odtworzeniem (świadomym lub nie) tego, co zobaczyłam u innych twórców. Inspiracja przychodzi czasem bardzo niespodziewanie. Zdarza mi się otworzyć pudło z koralikami i przypadkiem zobaczyć obok siebie dwa rodzaje perełek, o których połączeniu w ogóle wcześniej nie myślałam, a które nagle staje się dla mnie oczywiste. W takich chwilach czuję, że muszę od razu siąść do pracy, bo widzę już oczami wyobraźni nową bransoletkę czy naszyjnik.

Eksperymentujesz nie tylko z modą, ale również z kolorami na Twoich włosach. Obecnie stacjonujący na Twojej głowie róż był tym najbardziej szalonym odcieniem czy były jeszcze inne? Powiedz też, jak pielęgnujesz włosy, iż pomimo farbowania dalej wyglądają tak ładnie.

182_1_modenfer

 

Przed różem był również turkus oraz, choć bardzo krótko, intensywna czerwień. Połowa mojej grzywki jest w kolorze blond, często robię na niej również kolorowe ombre. Reszta grzywy ma mój naturalny kolor.

Stan moich włosów to kwestia dyskusyjna, jestem świadoma tego, że wyglądałyby one lepiej po podcięciu kilkudziesięciu centymetrów, ale na nie nie narzekam. Są kapryśne, mocno się puszą i trudno je okiełznać, a pomimo regularnego podcinania końcówki przy tej długości włosów szybko się wycierają, zdążyłam się do tego jednak przyzwyczaić. Regularnie olejuję włosy, najlepiej sprawdza się u mnie mieszanka olejku z awokado, sezamowego i rycynowego w proporcji 1:1:1. Nie zapominam również o odżywkach i maskach, ponieważ kluczem w mojej pielęgnacji jest unikanie dodatkowych zniszczeń. Dużą wagę przykładam do dobrego rozczesywania włosów, posiłkuję się odżywkami w sprayu. Nigdy nie używam prostownicy czy lokówki, a suszarka idzie w ruch bardzo sporadycznie, najczęściej w okresie zimowym. Prawie nigdy nie używam również produktów do stylizacji włosów, które często zawierają mocno przesuszające składniki.

 Zdarza Ci się kupować ubrania czy dodatki na zagranicznych portalach typu ebay, a może odwiedzasz sh i łączysz z nimi sieciówkowe ciuchy?

Nigdy nie korzystałam z eBay, zbyt wielu moich znajomych miało problemy z powodu kradzieży danych i włamań na konto. Często natomiast posiłkuję się Allegro, które traktuję jako wielki internetowy second-hand. Przy odpowiedniej dozie cierpliwości można tam upolować prawdziwe perełki za niewielkie pieniądze. W zeszłym roku kupiłam w ten sposób spódnicę ołówkową ze skóry naturalnej, w idealnym stanie, za którą już z przesyłką zapłaciłam 10 złotych.

Większość moich ubrań pochodzi właśnie z sh. Część kupiłam sama, część upolowała moja Mama, która ma świetne oko do znajdowania niepowtarzalnych ciuchów, a przy okazji bardzo dobrze zna mój styl. Kiedyś zdarzało mi się kupować w sieciówkach, ale zawsze podczas wyprzedaży, ponieważ moim zdaniem często pierwotna cena nie odpowiada jakości sprzedawanych tam ubrań. Od kilku sezonów omijam jednak tego typu sklepy. Wolę dać drugie życie używanym ciuchom, albo kupić coś lepszej jakości od mniej znanych marek. Paradoksalnie, w większości przypadków podczas zakupów w lumpeksie wiem, że to co kupuję, posłuży mi długi czas. Nie dlatego, że „kiedyś szyło się porządniej”, tylko dlatego, że jeśli używany ciuch po wielu praniach wciąż wygląda jak nowy to warto go kupić. W przypadku sieciówek zbyt często byłam rozczarowana, ponieważ czasem kupowanie tam ubrań to loteria – nigdy nie wiadomo, czy po pierwszym praniu nie wyjmiemy z pralki powyciąganej, odbarwionej szmaty.

Obecnie przymierzam się również do zakupu maszyny do szycia, by móc samodzielnie przerabiać ubrania.

 Większość blogów jest pisanych w jednym języku, a Twój prowadzisz w języku polskim, angielskim i francuskim, dlaczego się na to zdecydowałaś?

Dla sportu :-) Na co dzień mało piszę, niezależnie od języka, więc blogowe notki traktuję jako trening.

 Czy spotykasz się z krytyką Twoich stylizacji ?

Zdarza się, że widzę ludzi, którzy oglądają się za mną na ulicy, nie przytrafiają mi się jednak nieprzyjemne sytuacje. Również w Internecie nie spotkałam się z niesprawiedliwą krytyką, chociaż mogę to powiedzieć tylko o moim blogu, bo tak naprawdę nie sprawdzam tego, czy ktoś pisze coś o mnie na innych stronach. To i tak nie ma znaczenia. Liczą się dla mnie reakcje moich Czytelników, a te są w większości bardzo pozytywne (nie moderuję komentarzy na blogu), co ogromnie mnie cieszy i motywuje do działania. Jestem dumna z tego, że skupiam wokół siebie ludzi, którzy są otwarci na modę i akceptują mnie i mój styl – ja również podchodzę w ten sposób do innych. Niektórzy otwarcie stwierdzają, że mój wygląd to zupełnie nie ich bajka i sami nie ubraliby się podobnie, ale pasuje on do mnie i w takim wydaniu im się podoba. I bardzo dobrze! Wszyscy jesteśmy różni, mamy różny gust i takie samo prawo do zabawy modą. Jestem dumna z moich Czytelników!

 Masz swojego ulubionego projektanta? A może według Ciebie moda z wybiegów ładnie wygląda tylko na manekinach i wolisz ubierać się w to w czym Ci wygodnie?

Wiele osób traktuje modę z wybiegów zbyt dosłownie, podczas, gdy jest ona tylko wskazówką dotyczącą głównych materiałów czy krojów, które będą modne w nadchodzącym sezonie. Lubię od czasu do czasu zobaczyć, co przyszykowali projektanci, jakie (czasem zupełnie szalone) pomysły zrodziły się w ich głowach. To ogromnie inspirujące! Nie ma to jednak bezpośredniego wpływu na to, co noszę. Jeśli w danym momencie modne są moje ukochane ćwieki, czaszki czy skóra, to oczywiście mnie to cieszy, natomiast nie zmienia to faktu, że i tak bym je nosiła.

Mam za to ogromny sentyment do Karla Lagerfelda, dyrektora artystycznego domu mody Chanel, nie tylko ze względu na jego kreacje, ale również samą, legendarną już, postać projektanta.

Masz jakąś złotą radę dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z blogowaniem?

Przede wszystkim blogujcie o tym, co kochacie i co Was pasjonuje, obojętnie, czy będzie to moda, kuchnia, technologie czy jakakolwiek inna dziedzina. Nie zrażajcie się, jeśli na początku odzew na Wasze posty będzie niewielki. To zupełnie normalne. Wkładajcie w Wasze posty całe serce i przede wszystkim bądźcie szczerzy wobec Waszych Czytelników. W Internecie często kusi nas możliwość wykreowania „idealnego ja”, ale na dłuższą metę prawda i tak wyjdzie na jaw. Przede wszystkim nie udawajcie ekspertów w dziedzinach, w których nimi nie jesteście. To od razu widać.

Bądźcie autentyczni, otwarci na innych i jeśli już zdecydujecie się na prowadzenie bloga, piszcie regularnie i nie poddawajcie się po pierwszych kilku postach. Tworzenie bloga przypomina bardziej bieg długodystansowy niż sprint, warto o tym pamiętać :-)

Dziękuję za Twoje odpowiedzi i życzę dalszych sukcesów w prowadzeniu bloga!

Rozmawiała: Alicja Starowicz

 

Zdjęcia blogerki wykonał  Olivier Daaram Jollant

 

zobacz również:

  1. Wywiad z blogerką modową Palinka-blog.blogspot.com

  2. Wywiad z blogerką modową Ptysia.blogspot.com

  3. Wywiad z autorką bloga Street-fashion-palabra.blogspot.com

  4. Wywiad z autorka bloga Silentstreets.pl

  5. Wywiad z autorką bloga Inkasomelikeyou.blogspot.com

  6. Wywiad z blogerką modową Lamagdalene.blogspot.com

  7. Wywiad z autorką bloga Mojesizeplus.pl

  8. Wywiad z autorką bloga Saruliru.com

  9. Wywiad z blogerką modową Porcelain-desire.blogspot