Czy singielki są szczęśliwe?

26 sierpnia 2011, dodał: Marta Dasińska
Artykuł zewnętrzny
Młoda, piękna, inteligentna, spełniająca się zawodowo, mająca ważniejsze priorytety niż rodzina, czy może zwykła, niedoceniana przez nikogo, zapracowana stara panna oszukująca samą siebie i otoczenie? Dlaczego dziś tyle kobiet decyduje się na życie w pojedynkę? Dlaczego nie chcą wychodzić za mąż, mieć dzieci, rodzinę? Przecież większość kobiet, w dzieciństwie marzy o wspaniałym mężu i gromadce dzieci…
Odkąd stan wolny kobiet po 30-tym roku życia został modnie nazwany byciem singlem, stylem życia w pojedynkę z wyboru, wiele starych panien odetchnęło z ulgą. Nie muszą się już tłumaczyć na rodzinnych spotkaniach dlaczego nie mogą znaleźć sobie drugiej połówki i dlaczego nie chcą mieć dzieci. Teraz odpowiedź jest prosta: tak jest modnie i wygodnie. Ludzie zawsze starają się usprawiedliwiać swoje wszelkie niepowodzenia, tworząc ze swoich słabości trend.
Za czasów naszych babć i dziadków, gdy ktoś nie miał partnera czy partnerki uważany był za dziwaka lub podejrzewano, że coś jest „nie tak”. W domyśle kryło się za tym wiele negatywnych cech. Bo musiała być brzydka i dziobata, skoro nie chciał jej żaden mężczyzna. A jeśli nie była brzydka, to na pewno musiała być złośliwa, humorzasta, gderliwa, lub mieć inne tajemnicze wady osobowości. Rodzina bezradnie rozkładała ręce. Szukano więc samotnemu na siłę kogoś, kto wypełniłby pustkę w jego sercu, wręcz swatano. Nikt nie zastanawiał się czy młodym będzie razem dobrze, czy pasują do siebie charakterami. Tak być musi i koniec. Swoiste ubezwłasnowolnienie. W dzisiejszych czasach kobiety nie czują przymusu budowania szczęśliwej rodziny. Nie ma społecznego nakazu bycia panią domu, ani przykładną żoną i matką. Często już młode kobiety decydują się na życie w pojedynkę i brak zobowiązań wobec innych. Partner nie jest dla nich najważniejszy – skupiają się na realizacji własnych marzeń i pasji. Są zależni sami od siebie, mają z głowy chodzenie na kompromis, dzielenie się wszystkim z ukochanym. Nikt ich nie kontroluje, nie pyta dlaczego wrócili tak późno do domu, przecież mogliśmy ten czas spędzić razem.
Najistotniejszym aspektem jest tu podejście do życia. Singielka nie wstydzi się tego, że jest sama. Korzysta z życia i czerpie z niego pełnymi garściami. Zarabia na siebie i może pozwolić sobie na odrobinę luksusu i szaleństwa. Prowadzi życie towarzyskie i spotyka na swojej drodze wielu ludzi. Dokonuje świadomych wyborów. Wydawałaby się, że to same plusy. Czy na pewno? Co robią, kiedy mają ochotę po prostu się przytulić? Usłyszeć dobre słowo od kogoś, w kim mają oparcie? Czy rzeczywiście samotność to ich świadomy wybór? Singielki zgodnie odpowiadają, że tak!
Ja jednak nie jestem przekonana. Bowiem samotność nie jest zjawiskiem naturalnym i nie powinno się nikogo utwierdzać w tym, że jest ona lepsza, od „bycia z kimś”, ponieważ „dopiero w samotności można być sobą”. Tego, że jest się samotną żadna z nas nie powinna się wstydzić i nie powinna być z tego powodu również napiętnowana przez rodzinę czy społeczeństwo. Jednak „bycie singlem” nie powinno także stać się modą czy trendem we współczesnym społeczeństwie. Wielu singli cierpi z powodu tego, że są sami, choć się do tego nie przyznają. Rzucają się przez to w wir pracy i wyścig po sukces zawodowy. Samotność, to nie coś do czego warto dążyć, ale stan, który można umiejętnie wykorzystać.
Wiadomo, życie w pojedynkę nie zawsze jest tylko kwestią naszej decyzji. Składają się na to różne czynniki: jesteśmy zbyt wybredni przy szukaniu partnera, nie możemy dobrać się charakterami, partner, który nam się podoba nie wykazuje zainteresowania naszą osobą bądź jest już zajęty. Ponieważ teraz kobiety częściej są lepiej wyedukowane i samodzielne finansowo, szukają mężczyzny, który będzie partnerem, a nie władcą, przeszkodą w rozwoju zawodowym lub utrzymankiem. Często mają też dosyć wygórowane wymagania. Ponieważ na te poszukiwania mają mało czasu, bo ich życie wypełniają ambicje zawodowe, a z drugiej strony obracają się często w wąskich środowiskach… po prostu nie znajdują odpowiedniego partnera. Czasami też związki się nie udają. Często po rozstaniu, lub rozwodzie kobiety czują ulgę i nie kwapią się do zawierania kolejnych związków. Także bardzo negatywne i te idealne związki rodziców wpływają na to, że osoby podejmują decyzje o samotności. To one stają się modelem, do którego odwołują się młodzi. Bardzo często mówiąc: nie spotkam takiej kobiety jak mama, takiego mężczyzny jak ojciec. Nikt nie sprosta moim wymaganiom. Nie stworzę tak udanego związku jak rodzice. Więc po co robić to w ogóle? Także symbiotyczne, bardzo silne związki z rodzinami powodują, że dzieci przywiązują się emocjonalnie. Do tego dochodzi jeszcze rodzinna pomoc materialna. Po prostu ciężko im zdecydować o zamieszkaniu z drugą osobą na zasadzie partnerskiej. Przykładów może być jeszcze więcej. A efekt jest jeden: samotność.
Niektórzy mówią, że „jedni przysługują się światu reprodukcją, inni dbają o rozwój tego co już jest (czyli nauki, techniki itd.)”. Nie każda kobieta spełnia się w życiu rodzinnym. Nie każda umie połączyć opiekę nad dziećmi z pasją zawodową, bo czasem nie chodzi tylko o pracę dla pieniędzy. Czasami pasja jest silniejsza i to jej podporządkowane jest życie singielki. Ale nie każda singielka jest przecież wybitnym naukowcem, specjalistką, wybitną artystką, czy inną osobą pchającą do przodu rozwój świata.
Otrzymując przyzwolenie od społeczeństwa na życie jak pustelnica wielokrotnie kobiety wpadają w sidła samotności, z których na starość ciężko jest się wydostać. Na prowincji singiel to wciąż dziwak. Dlatego nieraz stare panny uciekają do dużych miast, gdzie ludzie są bardziej tolerancyjni i nie ingerują w życie odosobnionych sąsiadów. Po latach pozostając zdani tylko na siebie zamykają się w czterech ścianach, zakładają kapcie i żyją serialami familijnymi i niespełnionymi marzeniami, ale są modni… do czasu, aż uświadamiają sobie, że 50-cio letnia singielka to nie to samo co singielka 20-to letnia.