„W pół drogi” – recenzja

6 września 2012, dodał: _Lena_
Artykuł zewnętrzny

 

„W pół drogi” porusza bolesną przyziemnością, brakiem religijnego pocieszenia, skądinąd typowym dla zachodnioeuropejskiego kina.

Milan Peschel i Steffi Kuhnert

Szok wywołany koniecznością pogodzenia się ze śmiercią nieraz przykuwał uwagę filmowców. Jak przebiega bilans życia umierającego człowieka? Gdzie szukać nadziei? Co z uczuciami najbliższych? Niemiecki reżyser Andreas Dresen, podobnie jak Ozon, Haneke i wielu innych poważnych twórców europejskich, rozwija te pytania w para­dokumentalnym dramacie psychologicznym „W pół drogi”. Stawia je w sposób bardzo dyskretny, daleki od egzaltacji, wręcz chłodny. Jego film to w zasadzie kliniczny opis spustoszeń dokonywanych przez chorobę, nowotwór mózgu, którego lekarze nie są w stanie usunąć chirurgicznie. Pozostaje leczenie chemioterapią i naświetlaniami. Pracownik dobrze prosperującej fabryki (Milan Peschel) ma rodzinę, dwójkę dorastających dzieci. Właśnie wprowadzili się do wymarzonego domku, pełniącego teraz funkcję hospicjum. Cały ciężar opieki nad chorym bierze na siebie jego wrażliwa, współodczuwająca żona, prosta tramwajarka (Steffi Kuhnert), dla której będzie to szczególnie trudne doświadczenie. Nie ma w tym filmie wadzenia się z Bogiem. W poruszającej scenie wizyty w domu pogrzebowym bohater zastanawia się nad wyborem trzech utworów, które będą wykonane nad jego grobem, m.in. rockowej grupy Nirvana. Jeśli „W pół drogi” porusza – to ową bolesną przyziemnością, brakiem religijnego pocieszenia, skądinąd typowym dla zachodnioeuropejskiego kina ukazującego śmierć najczęściej z perspektywy niewierzących. Zasłużona główna nagroda w canneńskim konkursie Un Certain Regard.

W pół drogi, reż. Andreas Dresen, prod. Francja, Niemcy, 110 min






FORUM - bieżące dyskusje

Pastelowy makijaż oczu
Dla blondynek to jest dobra opcja, ale brunetki potrzebują wyrazistych makijaży...
Opalona skóra
Picie soku z marchwi powoduje też taki opalony odcień skóry...
Praca w dużej firmie a zarobki
Często takie duże firmy mają nieormowany czas pracy i za nadgodziny nikt nie płaci...
Kolczyki
Fajne są takie z dodatkiem naturalnych kamieni, np. hematytu, kwarcu itp.