Sztuczne wywoływanie porodu – potrzebne czy szkodliwe?

4 sierpnia 2011, dodał: Marta Jęśko
Artykuł zewnętrzny

Kiedy gorączka nerwowego oczekiwania na upragnione maleństwo sięgnie zenitu, zdesperowane przyszłe mamy dowiadują się najczęściej, że oto nadchodzi moment, kiedy należy zmotywować bobasa do zmiany środowiska z wodnego na lądowe. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) nie powinno się wywoływać porodów dla wygody. W każdym regionie geograficznym odsetek takich urodzeń nie powinien przekraczać 10%. Jednak, jak wynika z danych podanych przez Fundację „Rodzić po Ludzku”, w Polsce to aż 50% co jest wyraźnym nadużyciem.

Musi wystąpić szereg wymienianych przez lekarzy czynników, aby poród mógł zostać sztucznie wywołany. Jest to przede wszystkim przenoszenie ciąży, czyli okres po 42 tygodniu (za poród terminowy uznaje się ten występujący miedzy 38 a 42 tygodniem). Po tym czasie istnieje zagrożenie zarówno dla zdrowia matki jak i dla zdrowia a nawet życia dziecka. Jeśli ciąża trwa zbyt długo, łożysko zaopatrujące dziecko w tlen i substancje odżywcze oraz oczyszczające jego organizm z produktów przemiany materii, staje się mniej wydajne. Grozi mu, zatem niedotlenienie i niedożywienie. W takiej sytuacji specjaliści zalecają częste kontrolowanie płodu poprzez KTG, (czyli zapis czynności serca dziecka i czynności skurczowej macicy) oraz USG. Zaleca się także, aby kobieta sama czuwała nad żywotnością dziecka. Jej zmniejszenie może, (ALE NIE MUSI) być objawem nieprawidłowości. Poza tym stan zdrowia. Cukrzyca ciążowa, wysokie ciśnienie krwi, zagrożenie zatruciem ciążowym a także sytuacja, w której wody płodowe odeszły, ale akcja porodowa ciągle się nie zaczęła. W takich sytuacjach najczęściej stosuje się podanie kroplówki z oksytocyną, czyli hormonem, który powoduje skurcze macicy. Innym sposobem są prostaglandyny. Hormony, które przyczyniają się do pobudzenia porodu poprzez zachęcanie szyjki macicy do rozpoczęcia skurczów.. Prostaglandyny są podawane w formie tabletki lub żelu, który jest umieszczony w pochwie. Czasem, do sprowokowania porodu, potrzebna jest więcej niż jedna dawka, więc jeśli nic się nie dzieje, po sześciu do ośmiu godzin, może zostać podana kolejna dawka. I w końcu przerwanie błon płodowych, czyli zabieg zwany amniotomią – dla większości kobiet zupełnie bezbolesny. O braku dolegliwości nie można jednak mówić w kontekście skurczów sztucznie wywołanych za pomocą wyżej wymienionych metod. Każda z nich, (chociaż nie jest bolesna przy jej wykonywaniu) powoduje zwiększony ból w czasie porodu. Sami lekarze przyznają, że skurcze są częstsze i silniejsze a krwawienie jest intensywniejsze.

Więc zamiast ryzykować przeciągnięcie się stanu błogosławionego zabezpieczajmy się używając domowych sposobów na wywołanie skurczów porodowych. Podrażnianie brodawek, (co powoduje wydzielanie naturalnej oksytocyny), ciepła kąpiel, długi spacer w szybszym tempie lub schodzenie ze schodów. Niektórzy polecają też wypicie niewielkiej ilości (np. małej łyżeczki) oleju rycynowego, który jest pozyskiwany z nasion tropikalnego drzewa rycynowego (ricinus communis). Wzmaga on perystaltykę jelit, co z kolei stymuluje skurcze macicy i powoduje opróżnienie dolnego odcinka jelit (dzięki temu główka dziecka może się obniżyć). Jednak jego najważniejszym pozytywnym działaniem jest zmiękczenie szyjki macicy, co ułatwia poród. Wszystkie z wymienionych sposobów są skuteczne, ale w wyścigu o puchar najprzyjemniejszego z nich jest faworyt, którego żaden nie jest w stanie chociażby dogonić (o zwycięstwie w ogóle nie ma mowy) – stosunek płciowy. Podczas tej „gimnastyki” dochodzi do naturalnego masażu szyjki macicy a w nasieniu partnera znajdują się prostaglandyny powodujące jej otwieranie. Chociaż sposób ten wiąże przyjemne z pożytecznym i na pewno w tej sytuacji każdy partner ochoczo pomoże, należy pamiętać, że decyzja o wywoływaniu akcji porodowej nie może opierać się na „widzi mi się” przyszłej mamy.