Systematycznie kolor odświeżać trzeba jak już raz się zafarbowało. Mój kolor naturalny jest mocno, mocno, bardzo mocno brązowy. Dlatego bez problemu żyję z odrostami, bo tak szczerze wcale ich nie widać. Ostatnimi czasy na nerwy działały mi moje końcówki i postanowiłam przywrócić im, ich pierwotny kolor. Dostałam jedną saszetkę szamponetki, jednak wiedziałam, że jedna to za mało, dlatego rozmieszałam z odżywką jaką dostałam już dawno od fryzjera, żeby dodawać do farb w czasie koloryzacji bo sprawia to, że jest delikatniejsza. Wymieszałam i nałożyłam. Kolor bardzo ładny. Mocno się spłukuje ale tak bywa po każdym farbowaniu na samym początku.
No i tak jak pisze na opakowaniu, kolor ma się zmyć. Wydaje mi się, że i tak coś zawsze zostanie z niego i będzie zauważalny na włosach. Najbardziej cieszy mnie fakt, że pokryte zostały moje końcówki i są jednolite. Przypomnę, że wcześniej były rudo blond :P Oczywiście będziecie mnie widzieć na blogu także obserwujcie jak kolor się zmienia z tygodnia na tydzień. Ja z koloryzacji jestem zadowolona. Co ważne nie farbuje bardzo skóry, a to mój odwieczny dylemat kiedy to czoło i ręce mam całe w czarne plamki, bo nie wierzcie rękawiczkom, one i tak zawsze brudzą :D
I jak wam się podoba? Teraz od nowa mam całe czarne włosy. Farbę testowałam dzięki uprzejmości portalu urodaizdrowie.pl a farba jest z firmy Ryana. Jestem przekonana, że jak tylko kolejnym razem wypatrzę ją na półce sklepowej kupię ponownie żeby zachować na stałe ten sam kolor. A wam jak się podobam w hebanowej czerni?