W USA i zachodniej Europie działa coraz więcej społeczności skupiających „locavores”, a samo określenie cieszyło się taką popularnością, że już w roku 2007 stało się „słowem roku” amerykańskiego słownika Oxford. Ciekawe jak przyjmie się w naszym kraju?
Polacy chętnie zaopatrują się na bazarach, targach i u lokalnych gospodarzy. Powoli widać, że już nam się przejadła (dosłownie) „plastikowa” żywność z zachodu.
Coraz entuzjastyczniej, choć nie bez obaw wybieramy żywność z „bio” lub „eko”. Jednak, to nie świadczy o większej świadomości Polaków – ani zdrowotnej ani ekologicznej. Niestety, naklejka „eko” nie zawsze oznacza, że produkt jest zdrowszy – za to na pewno zwiększa cenę. Nie jednokrotnie zdarza się, że warzywa i owoce kupowane na bazarku są dostarczane przez tych samych producentów, którzy zaopatrują sieci supermarketów, a do sklepów „eko” dostarczane są owoce zakupione w … hipermarketach. Aby to odkryć wystarczy być świadomym konsumentem, porozmawiać, poczytać, popytać sprzedawców – drążyć temat i nie dać się zbyć!
Czym więc jest społeczność „locavore”? Jest to szalenie pozytywna idea wspierania lokalnego rolnictwa oraz kupowania produktów
Locavore oznacza ni mniej ni więcej tylko życie w zgodzie z naturą i porami roku – czyli truskawki, szpinak jemy w czerwcu, pomidory w lipcu i sierpniu, dynię i cukinię we wrześniu itp. itd. Tylko taka żywność daje gwarancję świeżości i doskonałej jakości, a chyba nikogo nie trzeba przekonywać o wyższości truskawek prosto z krzaka nad importowanymi z z drugiego końca Europy. Oczywiście w sezonie koniecznie należy zatroszczyć się także o przetwory, tak by zimą czy na przednówku mieć możliwość spożywania własnych mrożonek czy przecierów.
http://www.getlocavore.com/, http://www.locavores.com/, http://thelocavore.ca/
Do tej pory myślałam, że mając działkę warzywną i zrywając piękne, pełne słońca warzywa i owoce po prostu dbam o zdrowie, a tu proszę, niespodzianka – okazało się, że jestem locavore! ;)
Justyna Marszałkowska-Jakubik www.e-prolinea.pl